Jose Enrique wygrał walkę z rakiem mózgu. Jego organizm nie produkuje już łez

Instagram / joseenriquee3 / Na zdjęciu: Jose Enrique wraz ze swoją partnerką
Instagram / joseenriquee3 / Na zdjęciu: Jose Enrique wraz ze swoją partnerką

- Musiałem zaryzykować terapię protonową, nie mogę wytworzyć łez i normalnie się rozpłakać - mówi Jose Enrique, którego życie w ciągu ostatniego roku wywróciło się do góry nogami. Odkryto u niego guza mózgu. Ale Hiszpan pokonał go. Jest zdrowy.

W tym artykule dowiesz się o:

- Spotkaliśmy się z Chrisem Hughtonem, trenerem Brighton, którego znałem z czasu pobytu w Newcastle. Tej nocy zacząłem się bardzo denerwować, siedziałem w hotelu i myślałem, że to tylko migrena. W nocy ból głowy był nie do zniesienia, nad ranem widziałem wszystko przez mgłę, potem widziałem już podwójnie. Musiałem zgłosić się do szpitala, po dziewięciu godzinach zrobiono mi tomografię komputerową. Skierowano mnie natychmiast do neurologa, spędziłem dwie noce w szpitalu w Londynie - opowiadał gazecie "Marca" Jose Enrique.

Działo się to niecały rok temu, w maju 2018 roku. Enrique to były zawodnik m.in. Liverpoolu czy Newcastle United. Rzucił jednak piłkę z powodu uporczywych kontuzji kolana i zaczął pracować jako agent w firmie swojego brata.

Operację przeszedł w rodzinnych stronach w Walencji w Hiszpanii. Była ona bardzo skomplikowana, a guz znajdował się za okiem. To bardzo rzadki przypadek, dlatego zabieg był sporym zagrożeniem dla zdrowia byłego piłkarza.

ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje i awantura po meczu! AC Milan pokonał Lazio Rzym [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Na stół operacyjny Enrique trafił rano i lekarze zakończyli pracę dopiero po dziewięciu godzinach. Okazało się, że guz jest przyklejony do tętnicy. - Wykonali wyjątkową pracę, spędziłem na oddziale intensywnej terapii 24 godziny, jestem im bardzo wdzięczny. To były najgorsze dni w moim życiu, przez pięć dni byłem przykuty do łóżka - wraca myślami do trudnego okresu.

Samo usunięcie było pierwszym etapem powrotu do zdrowia. W lipcu Enrique zdecydował się na terapię protonową, która wykorzystuje wiązkę protonów do napromieniowania chorej tkanki. W efekcie Enrique nie może produkować łez.

Były zawodnik po operacji był osłabiony. Miał się oszczędzać, zbierać siły. I czekać. Czekać, czy choroba znów nie wróci, czy znów nie będą potrzebne dodatkowe terapie. W końcu, po blisko roku od odkrycia guza, nagrał na Instagramie film wideo. Widać na nim, że jest bardzo wzruszony i szczęśliwy.

- Mój chirurg dr Simal zadzwonił do mnie po otrzymaniu ostatnich wyników MRI. Powiedział, że obszar jest czysty i wygląda niesamowicie. Jestem zdrowy. Dziękuję wam wszystkim za całe wasze wsparcie - powiedział.

Pod filmem pojawiło się mnóstwo komentarzy - m.in. od jego byłych kolegów z Liverpoolu: Stevena Gerrarda, Simona Mignoleta, Lucasa Leivy, Joe Gomeza, Alberto Moreno, Dejana Lovrena czy nawet samego Liverpoolu.

- To wszystko sprawia, że życie nabiera wartości. Piłkarze myślą, że żyją w bańce, że ich życie jest zupełnie inne. Nawet gdy coś tracisz, myślisz, że jesteś niepokonany. Mogłem być ślepy, ale odzyskałem wzrok, co zaskoczyło nawet lekarzy - dodał.

Jose Enrique w styczniu skończył 33 lata. Karierę piłkarską rozpoczynał w Levante, ale jak miał 19 lat kupiła go Valencia. Po bardzo dobrym sezonie 2006/2007 w barwach Villarreal (był tam wypożyczony) za blisko 9 mln euro trafił do Newcastle United.

W Anglii był swego czasu uważany za jednego z najlepszych lewych obrońców. I dlatego w sierpniu 2011 roku kupił go Liverpool. Przez dwa sezony był podstawowym zawodnikiem The Reds. Później stracił miejsce w składzie. W 2016 roku podpisał kontrakt z Realem Saragossa, dla którego zagrał 27 meczów na zapleczu La Liga.

Mecze Jose Enrique:

Premier League: 161 (dwa gole i 15 asyst)
La Liga: 37
The Championship: 34 (gol i 4 asysty)
La Liga 2: 27 (gol i 5 asyst)

Trzy razy zagrał w młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii.

Zobacz takżeMateusz Prus - Pan dał, Pan zabrał

Zobacz takżeKamil Grosicki - wszystkie drogi prowadzą do Premier League 

Komentarze (1)
faktowesporty
22.04.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
O Boże, ludzie... nie zaczyna się zdania od "ale". No i co to znaczy, że Liverpool jest jego klubowym kolegą?