Raków Częstochowa w Lotto Ekstraklasie. Beniaminek chce zdobyć serca kibiców

Newspix / WOJCIECH REJDYCH / 400mm.pl  / Na zdjęciu: drużyna Rakowa Częstochowa
Newspix / WOJCIECH REJDYCH / 400mm.pl / Na zdjęciu: drużyna Rakowa Częstochowa

Obecny sezon jest jednym z najlepszych w blisko stuletniej historii Rakowa Częstochowa. Klub ten po 21 latach wrócił do Ekstraklasy, a do tego grał w półfinale Pucharu Polski. Chwile chwały mają jednak dopiero nadejść.

Wygrane w Pucharze Polski z Lechem Poznań (1:0), Legią Warszawa (2:1) i walka jak równy z równym z Lechią Gdańsk (0:1) sprawiły, że o Rakowie Częstochowa znów mówiła cała piłkarska Polska. Na powrót do grona najlepszych drużyn w kraju częstochowianie czekali długich 21 lat. Gdy spadali z elity w 1998 roku klubowa rzeczywistość była zupełnie inna niż obecnie. Wtedy Raków był wspierany przez Hutę Częstochowa, jednego z krajowych gigantów w branży produkcji i sprzedaży blach. Teraz po hutniczej przeszłości zostały tylko wspomnienia.

Skansen wstydu

W klubie zmieniło się niemal wszystko. Pozostała jedynie przestarzała infrastruktura. Wybudowany w 1955 roku stadion to obecnie skansen. Przez dziesięciolecia obiekt był zaniedbany. Owszem, wymieniono krzesełka i zamontowano sztuczne oświetlenie, ale to kropla w morzu potrzeb. Zadaszenie stadionu to prowizoryczne wiaty, które bardziej przypominają scenę niż trybunę. Tylko w taki sposób można było spełnić wymagania licencyjne dotyczące gry w I lidze. Na loży VIP lepiej zająć miejsca stojące, bo wtedy przynajmniej widać, co dzieje się na boisku.

Zobacz także: Lotto Ekstraklasa. Raków Częstochowa wrócił do elity po 21 latach przerwy

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". VAR największym problemem współczesnej piłki? "Mecz z VAR-em i bez to dwie różne dyscypliny sportu"

Częstochowa przespała okres, gdy w Polsce jak grzyby po deszczu powstawały nowe stadiony. Ten przy Limanowskiego to skansen wstydu. Miasto zabezpieczyło pieniądze na budowę nowego obiektu, choć można odnieść wrażenie, że gdyby Raków nie awansował do Lotto Ekstraklasy i nie potrzebował nowego stadionu, ten by po prostu nie powstał. Plany zakładają, że pojemność częstochowskiego obiektu wynosić będzie 5 tysięcy miejsc, a wzorem jest stadion w Niecieczy.

Prace budowlane się jeszcze nie rozpoczęły, co oznacza, że Raków swoje pierwsze mecze w elicie rozegra poza Częstochową. Dla klubu będzie to pewnego rodzaju problem, ale właściciel Rakowa - Michał Świerczewski - już wiele razy pokazał, że dla niego nie ma problemów nie do rozwiązania.

Klub z wizją

Styl zarządzania Rakowem powinien być wzorem dla działaczy najlepszych polskich klubów. Michał Świerczewski klub prowadzi tak, jak swoją firmę x-kom. Trenera Marka Papszuna znalazł w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki. Pracę w Częstochowie zaczął tydzień po kompromitującej porażce Rakowa z GKS-em Tychy. Na Limanowskiego częstochowianie przegrali aż 1:8. Papszun poukładał rozbity zespół, który osiągał kolejne sukcesy.

Współpraca trwa już trzy lata i nikt nie zamierza jej kończyć. Gdy po Papszuna zgłaszały się kluby z Ekstraklasy, Świerczewski mówił, że kwota odstępnego wynosi 30 milionów złotych. Inne kluby zmieniają trenerów jak rękawiczki, nie dając im szansy na budowę zespołu.

W Rakowie jest inaczej. W 2014 roku podczas prezentacji drużyny w częstochowskim kinie zapowiedziano, że pięć lat później klub wywalczy awans do Ekstraklasy. Wtedy wielu pukało się w czoło, gdyż priorytetem było utrzymanie w II lidze. Obietnica została spełniona. W 2019 roku - po 21 latach przerwy - Raków znów będzie grał w elicie. To jednak nie koniec. Wedle tamtych zapowiedzi, na stulecie klubu, czyli w 2021 roku, Raków ma odnieść największy sukces w historii.

Zobacz także: Raków Częstochowa ma prawie wszystko, by grać Ekstraklasie. Największym problemem archaiczny stadion

Dotychczas najlepszym wynikiem w elicie jest 8. miejsce wywalczone w 1996 roku. Z kolei w 1967 roku częstochowianie - wtedy III-ligowiec - grali w finale Pucharu Polski, w którym przegrali po dogrywce z Wisłą Kraków 0:2. W Rakowie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Klub ma wszystko by odnieść sukces, który wydaje się być kwestią czasu.

Zdobyć serca kibiców

Na pucharowych meczach z Lechem, Legią czy Lechią stadion Rakowa wypełniał się po brzegi kibicami. Głód sukcesu wśród kibiców tego klubu jest olbrzymi. Choć w mieście większym zainteresowaniem - co widać po frekwencji podczas meczów - cieszy się żużlowy Włókniarz, to Raków chce zdobyć nowych kibiców.

- Nie chcemy być tym klasycznym beniaminkiem, który wchodzi do ligi i wszyscy czekają na jego potknięcie. Chcemy coś do tej ligi wnieść, zdobyć serca fanów - mówił prezes Rakowa, Wojciech Cygan. Liczy też na geografię. W promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie ma żadnego klubu ekstraklasowego, żadnej atrakcji dla fanów futbolu, którzy lubią coś więcej niż siedzenie w fotelu. Raków chce stać się dla nich pierwszym wyborem.

21 lat w piłce nożnej to epoka. Gdy Raków spadał z najwyższej klasy rozgrywkowej, najlepszym piłkarzem świata był Ronaldo. Piłkarskie koszulki kupowało się w budach na targowiskach i nikt nie przejmował się tym, że nabył podróbkę. Mistrzem kraju był ŁKS Łódź, który również jest bliski powrotu do elity, a w Ekstraklasie grały m.in. Amica Wronki, Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski czy KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.

Komentarze (2)
avatar
darekczwa
26.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
I co pan na to powiesz panie Matyjaszczyk? Nie wstyd żeby takie wielkie miasto nie miało prawdziwego stadionu? Plama panie prezydencie! 
avatar
adamo1111
25.04.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
musi grać! bo teraz dla szpicy ważna jest otoczka stadion zieleń kamery światła itd. a dla kibica jest ważna drużyna która walczy i chce coś osiągnąć pozROWionka!!