Z przepisów FIFA: "Na podstawowym sprzęcie sportowym nie może być żadnych politycznych, religijnych ani osobistych sloganów, oświadczeń ani obrazów. Drużyna, której zawodnik będzie prezentował polityczne, religijne lub osobiste slogany, oświadczenia lub obrazy, zostanie ukarany przez organizatora rozgrywek lub przez FIFA".
Reguła ta wyklucza również różnego rodzaju hołdy dla zmarłych kolegów z boiska, ale według FIFA ma wykluczać mocniejsze treści. Czy jest to wylewanie dziecka kąpielą? Trudno powiedzieć, raczej trudny kompromis.
W 2018 roku muzułmański duchowny, Mohammed Alarefe, wezwał FIFA do wprowadzenia zakazu okazywania radości przez chrześcijańskich zawodników przy pomocy znaku krzyża. W dzienniku "Daily Mail" zilustrowano to zdjęciem Jakuba Błaszczykowskiego, który robi znak krzyża po bramce strzelonej Niemcom. Oczywiście FIFA pozostała głucha na wezwania duchownego, ale pokazuje, że odżywa dawny problem.
ZOBACZ WIDEO: Serie A: Znaczące potknięcie AC Milan. Piątek centymetry od asysty [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Duchowny nie wziął poprawki na to, że wielu muzułmańskich zawodników ostentacyjnie obwieszcza po golu swą religię, klękając na kolana i całując murawę, co jest oczywiście religijną manifestacją. Mohamed Salah jest tu świetnym przykładem.
Religia tak jak polityka zawsze była obecna w sporcie, albo się pojawiała od czasu do czasu albo mocniej akcentowała swoją obecność.
Głośna była sprawa wycofania irańskiej drużyny kobiet z eliminacji Igrzysk Olimpijskich 2012. Paniom zabroniono grać w hidżabach. Ta sprawa doprowadziła do wielkiej dyskusji i od 2014 roku hidżaby są dozwolone, podobnie jak nakrycia głowy Sikhów i wszelkie inne religijne nakrycia głowy. Inna ważna sprawa dotyczyła izraelskiego piłkarza Hapoelu Tel Awiw, Itaya Szechtera, który w 2010 roku podczas meczu Ligi Mistrzów dostał żółtą kartkę za to, że celebrował bramkę wykonując religijne gesty.
Eli Guttman, trener Hapoelu, stwierdził wówczas, że nie ma różnicy między klęknięciem na kolana i wykonaniem religijnego gestu a wykonaniem znaku krzyża przez katolickiego piłkarza.
Mieliśmy mocne dyskusje związane z brazylijskimi zawodnikami, Kaką czy Lucio, którzy manifestowali swoją przynależność do kościoła poprzez napisy na koszulkach: "Należę do Jezusa". Teraz już tego robić nie mogą.
Podobnie jak Artur Boruc nie mógłby już więcej założyć koszulki z podobizną papieża. Zwłaszcza podczas derbów Glasgow.
Ten mecz to oczywiście najbardziej znany piłkarski spektakl związany z podziałami religijnymi na froncie katolicko – protestanckim. Polski bramkarz jest tu szczególnym przykładem. Ożywił dawne animozje i podziały, gdy zakładał koszulkę z podobizną Jana Pawłą II czy żegnał się przed trybuną Rangersów. Oczywiście tylko jego tajemnicą pozostanie, czy zrobił to z powodów religijnych czy była to czysta prowokacja.
Gdy wiele lat temu rozmawialiśmy o tym w Glasgow, zdania były podzielone. Ludzie związani z Rangersami byli oczywiście mocno przeciwko Polakowi.
Robert Grieve z dziennika "The Sun": - Artur Boruc posuwa się krok za daleko. Oba kluby naprawdę bardzo się starają, by podziały religijne przestały być tematem. W obu założono specjalne fundacje, które pracują nad postawą kibiców.
Mark Hateley, były reprezentant Anglii: - Staramy się zrobić bardzo wiele, by ludzie szanowali się nawzajem, by zapobiec awanturom. On jednym gestem może zepsuć naszą wieloletnią pracę.
Boruc nie był pierwszy. Wcześniej Paul Gascoigne został ukarany przez szkocką federację za udawanie gry na flecie podczas celebrowania gola. Było to nawiązanie do marszu oranżystów i jest uważane za gest religijny.
Od 2003 roku proponowano, by symbole religijne na meczach drużyn katolickich i protestanckich w Szkocji były zakazane. Kościół głośno protestował nazywając tę propozycję niedorzeczną. Znak krzyża nie może być uznany za prowokację.
Nie może, ale bywa. Badania wykazały, że ponad 70 procent fanów Celticu określa siebie jako katolików zaś 65 procent fanów rywala to protestanci. Nie brakuje też odwrotnych sytuacji ale są one zdecydowanie w mniejszości. Zresztą od lat za śpiewanie religijnych piosenek kibic może stracić karnet na sezon, dlatego fani Rangersów tak protestowali przeciwko zachowaniu Boruca. Uważali, że chodzi o prowokację.
Grieve: - Manifestowanie przez Boruca swojego katolicyzmu to zwykłe zagrania pod publiczkę. Wszyscy zadajemy sobie podobne pytanie: Skoro jest taki wierzący i tak oddany sprawie, dlaczego nie wkłada koszulki z papieżem na mecze z Kilmarnock czy Motherwell?
Przeciwko takiemu stawianiu sprawy oponował dziennikarz Ronnie Cully: - Tylko w tak chorym mieście jak Glasgow robią z tego temat. Dlaczego UEFA nie ukarze Kaki za podkoszulki w stylu "Należę do Jezusa", albo innych Brazylijczyków, którzy żegnają się po kilka razy w trakcie meczu? Jakieś granice muszą być. Wiara Artura to jego prywatna sprawa, może wybierać kiedy chce moment jej zamanifestowania.
Oczywiście samo podłoże religijne byłoby zbyt prostym wyjaśnieniem, mamy tu do czynienia z walką na tle niepodległościowym, gdzie religia jest tylko narzędziem, podobnie jak sport.
Rywalizacja wywodzi się jeszcze z Irlandii Północnej, gdzie większość klubów, jak Linfield, Glentoran czy Glenavon od lat jest protestancka. W latach 40-tych powstała legenda Celticu Belfast, najlepszej w regionie drużyny klubowej tamtych czasów. Drużyny, co ważne, katolickiej.
Polska Ekstraklasa na peryferiach Europy
A trzeba pamiętać, że jeszcze w latach 20. gra w piłkę była dla katolików wręcz niebezpieczna, zawodników prześladowano i bito. Aż do czasu nadejścia Celticu, który stał się wielką nadzieją katolickiej społeczności. Na mecze przychodziło od 20 do 40 tysięcy ludzi, co dziś jest nierealne do powtórzenia.
Padraig Coyle, dziennikarz: - Katolickie społeczeństwo nie miało swojej reprezentacji w miecie czy parlamencie. Nikt się nimi nie przejmował, nikt nie walczył o ich prawa. To była biedota, a Celtic był ich życiem. Gdy klub wygrywał, biedni ludzie mieli swoje wielkie dni.
Wielki futbol zamyka drzwi przed polskim piłkarzem
Celtic zakończył swój żywot w 1949 roku po wielkiej zadymie, gdzie zaatakowano piłkarzy klubu, najlepszemu zawodnikowi, Jimmy’emu Jonesowi kibice złamali nogę, pozostali piłkarze musieli ratować się ucieczką.
Katolicy mieli swoje kluby jak Derry City czy Donegal Celtic ale nigdy już nie mieli żadnego na poziomie Celticu Belfast. Być może właśnie dlatego dla wielu z nich najważniejszym stał się Celtic Glasgow. Regularnie z Irlandii Północnej kursują promy z fanami na mecze dla największego miasta Szkocji.
Po tym jak na środku boiska w Glasgow zakopano – przynajmniej tymczasowo - topór wojenny między protestantami a katolikami, pojawiają się problemy na linii dwóch największych religii świata. Na razie, na całe szczęście, są mało znaczące ale odbijają się szerokim echem.
Przykładowo firma "Marka" mająca wyłączność na sprzedaż gadżetów związanych Realem Madryt w wielu krajach na bliskim wschodzie, sprzedaje je bez chrześcijańskiego krzyża w logo "Królewskich".
Przez wiele lat piłka nożna należała raczej do świata katolickiego, jednak w ostatnim trzydziestoleciu w wyniku wielkiej ekspansji rozszerzyła się na cały świat, dlatego problemy religijne raczej będą wracały niż znikały.