Liga Mistrzów 2019: Liverpool - Barcelona. Oczekiwanie na cud przy Anfield Road

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Jan Kruger / Na zdjęciu: piłkarze Liverpool FC
Getty Images / Jan Kruger / Na zdjęciu: piłkarze Liverpool FC
zdjęcie autora artykułu

Liverpool FC stracił trzy gole na Camp Nou, nie strzelił żadnego. Po klęsce w pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów drużynie Juergena Kloppa nie pozostało nic innego niż ruszyć do ataku w rewanżu z FC Barcelona.

W tym artykule dowiesz się o:

Niespełna tydzień temu Liverpool FC przegrał w Barcelonie po raz pierwszy w historii. Wynik 0:3 pokazuje, który zespół rozdał karty na boisku, a przede wszystkim był skuteczniejszy. Piłkarze z Anfield Road mieli możliwości, żeby przynajmniej strzelić gola, to oni na terenie mistrza Hiszpanii przeważali pod kątem posiadania piłki i liczby uderzeń. Wykonali więcej podań, mieli podobną liczbę stałych fragmentów. Liczy się jednak to co w sieci, a wyciągał z niej piłkę tylko Alisson. Raz pokonał go Luis Suarez, były napastnik Liverpoolu, dwukrotnie Lionel Messi, którego jeżeli miał zatrzymać Virgil van Dijk, to wiadomo, że tego nie zrobił.

Messi z 12 golami na koncie ma już praktycznie zapewnioną koronę króla strzelców. Trener Ernesto Valverde może w rewanżu skorzystać z prawie wszystkich swoich ofensywnych żądeł. Wyjątek stanowi Ousmane Dembele, od którego lepszy w rankingu snajperów Ligi Mistrzów jest tylko jeden kompan z klubu - Messi. Nie jest to jednak absencja, która powoduje obawę w Barcelonie. Gorsza jest sytuacja Liverpoolu FC, który ma zamiar gonić mistrza Hiszpanii bez dwóch z trzech swoich najlepszych strzelców. Mohamed Salah i Roberto Firmino są kontuzjowani. W Lidze Mistrzów strzelili oni osiem z 18 goli zespołu, a w Premier League zdobyli 34 z 87 bramek. Ich nieobecność to ogromne osłabienie.

Czytaj także: Z Liverpoolu odejdzie dziewięciu piłkarzy. Jurgen Klopp szuka wzmocnień

- Dwaj strzelcy należący do najlepszych na świecie nie mogą zagrać, a musimy zdobyć cztery bramki, żeby przejść dalej. To nie ułatwia nam życia, ale dopóki mamy 11 graczy na boisku, będziemy próbować - mówi Juergen Klopp, menedżer Liverpool FC. - Ich brak to duża strata, ale nie zmieni naszego podejścia do rewanżu. Liverpool stracił ważnych graczy, ale ma zmienników, z innymi atutami, które mogą wnieść coś nowego do gry - odpowiada Luis Suarez, napastnik Barcy.

ZOBACZ WIDEO FC Barcelona zagra w finale Ligi Mistrzów? "Messi przerasta Liverpool i całą Ligę Mistrzów"

W trudnej sytuacji kadrowej Liverpool FC liczy przede wszystkim na skuteczność Sadio Mane. Senegalczyk strzelił 11 goli w ostatnich 11 meczach na własnym stadionie. Pozostali podopieczni Kloppa razem wzięci zdobyli sześć bramek od początku tej edycji Ligi Mistrzów, a we wtorek drużyna potrzebuje trzech trafień w ciągu 90 minut, żeby chociaż doprowadzić do dogrywki.

Kibicom angielskiego zespołu pozostaje wierzyć w "magię Anfield". Liverpool FC jest niepokonany od 13 meczów u siebie w Lidze Mistrzów. Nigdy nie przegrał na własnym terenie w półfinale elitarnych rozgrywek. Jego domowy bilans w Premier League to 16 zwycięstw, dwa remisy, zero porażek. Ostatnim zdobywcą stadionu The Reds była Chelsea FC 26 września. Liverpool FC trzy razy w historii kończył mecz u siebie z hiszpańskim zespołem z wynikiem, który przynajmniej przedłuży rywalizację we wtorek. W 1975 roku rozbił 6:0 Real Sociedad, w 2009 roku pokonał 4:0 Real Madryt, a w 2016 roku 3:0 Villarreal CF. Z FC Barceloną zwyciężył przy Anfield Road tylko raz, skromnie 1:0 na początku wieku.

Dziennikarze w Anglii i w Hiszpanii wspominali dwa wydarzenia z trochę bliższej przeszłości. Inspiracją dla piłkarzy z Liverpoolu może być zeszłoroczny ćwierćfinał Ligi Mistrzów, w którym Barcelona odpadła mimo zwycięstwa 4:1 w pierwszym meczu u siebie. Dopadła ją AS Roma w rewanżu na Stadio Olimpico. Katalończycy wspominają natomiast, że 10 lat i jeden dzień temu rozegrali na angielskiej ziemi dramatyczny rewanż z Chelsea FC. FC Barcelona awansowała do finału Ligi Mistrzów dzięki bramce Andresa Iniesty na 1:1 w doliczonym czasie. W tamtym sezonie wywalczyła potrójną koronę, a historia lubi się powtarzać.

Czytaj także: FC Barcelona wysłała komunikat do Salaha

- Takie doświadczenie jak nasza porażka w Rzymie są świetne, ponieważ uczysz się czegoś z nich. Fantastyczną rzeczą w piłce jest to, że daje ona kolejne szanse - mówi trener Ernesto Valverde, który chętniej wspomina rywalizację z 2017 roku, którą FC Barcelona wygrała, mimo porażki 0:4 w pierwszym spotkaniu z Paris Saint-Germain. - Takie historie pokazują, że trzeba być skoncentrowanym od początku do końca dwumeczu - dodaje. - Nie możemy już myśleć o wyniku z poprzedniego tygodnia. To byłby nasz błąd. Musimy grać w Liverpoolu tak, jakby to był finał Ligi Mistrzów. Nie sądzę, żebyśmy choć przez moment byli zrelaksowani w czasie tego meczu i jesteśmy do niego psychicznie przygotowani.

Liverpool FC - FC Barcelona / wt. 07.05.2019 godz. 21.00

Pierwszy mecz: 0:3.

Przewidywane składy:

Liverpool: Alisson - Alexander-Arnold, Matip, Van Dijk, Robertson - Milner, Wijnaldum, Fabinho, Henderson - Mane, Origi

Barcelona: Ter Stegen - Semedo, Pique, Lenglet, Alba - Roberto, Rakitić, Busquets, Vidal - Suarez, Messi

Sędzia: Cuneyt Cakir (Turcja)

Źródło artykułu:
Czy Liverpool FC wygra rewanż na własnym stadionie z FC Barceloną?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (5)
avatar
kibic84
7.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cud się nie wydarzy:) obstawiam 1-2  
avatar
stachu76
7.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Liverpool musi rzucić się do ataku co jak wiadomo grozi kontrą a Barcelona potrafi skutecznie to robić. Cud może się zdarzyć ale nie musi, być może zostaną pokonani na własnym stadionie w półfi Czytaj całość
Komentator Widmo
7.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Finał Ajax - Barcelona coraz bliżej