W lipcu 2018 roku Yaya Toure zakończył swoją ośmioletnią, bogatą w sukcesy przygodę z Manchesterem City. Pomocnik z Wybrzeża Kości Słoniowej nie zakończył jednak wtedy kariery i zdecydował się podpisać kontrakt z Olympiakosem Pireus.
W greckim klubie 35-latek jednak nie odnalazł się. Zagrał tylko dwa spotkania i ostatecznie zdecydował się zakończyć karierę piłkarza. Pomocnik nie chciał, żeby przez brak regularnych występów w Olympiakosie, czy gra w innym słabszym klubie, położyła się cieniem na jego świetnej karierze.
Czytaj także: młody Polak na radarze Manchesteru City
- Yaya miał jedną z najlepszych karier w historii afrykańskiego futbolu. Długo rozmawialiśmy i zdecydowaliśmy, że powinien zrezygnować z gry będąc na szycie. Oczywiście każdy piłkarz chce wychodzić na murawę jak najdłużej. Pod względem fizycznym Yaya mógłby jeszcze grać przez 5 lat. Doszliśmy jednak do wniosku, że nie warto by na koniec kariery obniżył sobie poprzeczkę poprzez grę w innych klubach niż Barcelona i Manchester City - powiedział Dimitri Seluk, agent piłkarza, cytowany przez portal "manchestereveningnews".
Yaya Toure nie odejdzie zupełnie ze sportu. Chciałby zostać piłkarskim trenerem. - Jestem pewny, że mu się uda. Przecież grał w takich zespołach jak Barcelona, czy Manchester City, w których współpracował ze świetnymi trenerami. Nauczył się od nich wiele. Gdy tylko zdobędzie licencję UEFA Pro, powinien otrzymać szansę w jakimś mocnym klubie i osiągnie wielki sukces - zapewnił Seluk.
Najdłużej w swojej karierze 35-letni pomocnik grał dla Manchesteru City. W barwach tego zespołu wystąpił w 316 spotkaniach, zdobywając trzykrotnie mistrzostwo Anglii i Puchar Anglii. Wcześniej grał dla FC Barcelony, z którą dwukrotnie wygrał Primera Division i sięgnął po triumf w Lidze Mistrzów.
Czytaj także: z tego kibica śmiała się cała Anglia
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Drągowski robi furorę w Serie A. Czołowy klub ligi już wyraża zainteresowanie transferem