Dla obu drużyn stawką spotkania było przedłużenie szans na awans do rozgrywek UEFA, ale... w pierwszej połowie kompletnie nie było tego widać. To nie był wyścig do zamykających się powoli drzwi z szyldem "Europa". Podopieczni Bena van Daela i Michała Probierza raczej przepuszczali się w progu, czekając aż między nich wskoczy Jagiellonia Białystok, która pokonała Legię Warszawa.
W ostatniej chwili to krakowianie wcisnęli się między skrzydło a futrynę, stawiając nogę w progu, ale nim to nastąpiło, z boiska wiało nudą, a obrazu antyreklamy Lotto Ekstraklasy dopełniał święcące pustkami trybuny. Fani gospodarzy nie raczyli wypełnić stadionu choćby w jednej piątej, choć był to ostatni domowy mecz ich drużyny w tym sezonie. I podjęli dobre decyzje.
A na pewno lepsze od pomysłów, po które na boisku sięgali piłkarze. Cracovia przed przerwą nie oddała ani jednego uderzenia w kierunku bramki Konrada Forenca, choć przez większość pierwszej połowy miała miażdżącą przewagę w posiadaniu piłki. Z ataku pozycyjnego Pasów nic jednak nie wynikało, więc trudno oprzeć się wrażeniu, że to nie goście zdominowali gospodarze, tylko lubinianie z premedytacją oddali krakowianom inicjatywę, nie dając im tym samym miejsca na przeprowadzanie kontrataków.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool dokonał niemożliwego w Lidze Mistrzów. "To była lekcja nawet dla najwierniejszych kibiców"
Goście z uporem maniaka eksploatowali lewą stronę i choć przegrywał na skrzydle pojedynki z , nie decydowali się na inne rozwiązania. A gdy młodzieżowy reprezentant Polski dostał dwa kapitalne podania w pole karne, pierwsze od , a drugie od , nie był w stanie opanować piłki. Gdyby to zrobił, stanąłby oko w oko z Forencem.
Zagłębie natomiast było schowane za podwójną gardą, ale nie kwapiło się do wyprowadzania kontr. W pierwszej części meczu lubinianie przebudzili się tylko na kilka minut. W 24. minucie Filip Jagiełło rozerwał defensywę Cracovii prostopadłym podaniem do Bartłomieja Pawłowskiego, ale ten z ostrego kąta nie trafił w światło bramki gości. Chwilę później po centrze z rzutu rożnego Sasa Balić zagłówkował wprost w Michala Peskovicia. Był to jedyny celny strzał w pierwszej połowie.
Cracovia po raz pierwszy sprawdziła Forenca dopiero w 54. minucie. Przed przerwą goście razili nieporadnością przy stałych fragmentach gry w ofensywie, ale po zmianie stron już przy pierwszej okazji zagrozili gospodarzom. Po centrze Javiego Hernandeza z rzutu rożnego piłka trafiła do Michała Helika, który zagłówkował groźnie w kierunku dalszego rogu bramki gospodarzy, ale Forenc zdołał skutecznie interweniować.
Czytaj również -> Michał Probierz: Nie ma nic lepszego niż wk*** piłkarza
W drugiej połowie Zagłębie zagrało odważniej i długimi fragmentami dominowało na boisku, ale dla odmiany po przerwie to gospodarze byli kompletnie nieefektywni. A gdy lubinianie zapomnieli się w ataku pozycyjnym, krakowianie zyskali miejsce do kontrataków. Jeden z nich zakończył się sukcesem.
W 73. minucie Bartosz Slisz stracił w środku pola piłkę na rzecz Milana Dimuna, który momentalnie przekazał ją Wdowiakowi, a ten przyspieszył akcję, uruchomiając Airama Cabrerę. Przed polem karnym Hiszpan oddał piłkę Javiemu Hernandezowi, który przyjął ją, odskakując od robiącego wślizg Sasy Balicia i pokonał Forenca kapitalnym płaskim strzałem z 20 metrów. Futbolówka wpadła do siatki tuż przy słupku - bramkarz Zagłębia miał nikłe szanse na skuteczną interwencję.
Apatyczne dotąd Zagłębie w ostatnim kwadransie weszło na wyższe obroty, stać je było tylko na wypracowanie jednej sytuacji podbramkowej. W 83. minucie świetnie w polu karnym Cracovii zachował się Filip Starzyński, który jednym zwodem oszukał trzech rywali i spod końcowej linii wycofał piłkę do Pawłowskiego, ale ten z 12 metrów uderzył nad bramką.
Kilka minut później bezradnemu Zagłębiu pomocną dłoń podał... Filip Piszczek. W walce o dośrodkowaną z rzutu wolnego piłkę napastnik Cracovii sfaulował w swoim polu karnym Jakuba Maresa, a "11" pewnym strzałem na gola zamienił Starzyński. Pasy nie zwykły w tym sezonie tracić prowadzenia, ale gdy im się to przytrafiło, zareagowały perfekcyjnie, rzucając się do jego odzyskania.
W trzeciej minucie doliczonego czasu gry po mocnym strzale Wdowiaka z dystansu Forenc wypiąstkował piłkę przed pole karne. Tam przejął ją czujny Damian Dąbrowski i oddał Hernandezowi, który po minięciu dwóch rywali znalazł się w sytuacji sam na sam z Forencem i spokojnie wpakował piłkę do siatki.
Dzięki pokonaniu Zagłębia Cracovia utrzymała się na czwartym miejscu w tabeli, które gwarantuje przepustkę do europejskich pucharów. W ostatniej kolejce Pasy podejmą przy Kałuży 1 Pogoń Szczecin i jeśli pokonają Portowców, awansują do rozgrywek UEFA bez oglądania się na wynik spotkania Jagiellonii z Lechią Gdańsk.
W razie równej liczby punktów (Cracovia i Jagiellonią mają teraz po 57 "oczek") o kolejności w tabeli będzie decydowało miejsce po sezonie zasadniczym, a po 30. kolejce Cracovia była wyżej od Jagiellonii. Zagłębie natomiast definitywnie pożegnało się już z marzeniami o awansie do europejskich pucharów.
KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia 1:2 (0:0)
0:1 - Hernandez 73'
1:1 - Starzyński (k.) 88'
1:2 - Hernandez 90+3'
Składy:
Zagłębie: Konrad Forenc - Bartosz Kopacz, Damian Oko, Lubomir Guldan, Sasa Balić - Bartłomiej Pawłowski, Bartosz Slisz (89' Patryk Szysz), Filip Jagiełło, Damjan Bohar (64' Alan Czerwiński) - Filip Starzyński - Patryk Tuszyński (70' Lukas Mares).
Cracovia: Michal Pesković - Cornel Rapa, Michał Helik, Niko Datković, Michal Siplak (80' Diego Ferraresso) - Damian Dąbrowski, Janusz Gol, Milan Dimun - Mateusz Wdowiak Javi Hernandez - Airam Cabrera (80' Filip Piszczek).
Żółte kartki: Gol, Siplak (Cracovia).
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).
Widzów: 2911.