Lotto Ekstraklasa. Daniel Stefański zabrał głos ws. meczu Lechia Gdańsk - Legia Warszawa

Sędzia Daniel Stefański wypowiedział się na temat kontrowersji, po której spadła na niego lawina "hejtu". Arbiter także przyznał, że mieszka w Warszawie.

Robert Czykiel
Robert Czykiel
Daniel Stefański (w środku) Newspix / WOJCIECH FIGURSKI / 058sport.pl / Na zdjęciu: Daniel Stefański (w środku)
Cała Polska długo żyła meczem Lechia Gdańsk - Legia Warszawa, który zakończył się zwycięstwem gości 3:1. Po spotkaniu ogromna fala "hejtu" spadła na sędziego Daniela Stefańskiego. Gracze gdańskiego klubu mówili wprost, że arbiter sprzyjał aktualnemu mistrzowi Polski.

Ekstraklasa. Aleksandar Vuković odniósł się do kontrowersji w meczu Lechia - Legia. "Rażąca była jedynie różnica klas" >>

Największe kontrowersje wzbudziła sytuacja z początku meczu. Artur Jędrzejczyk przy jednej z interwencji zagrał ręką w polu karnym. Stefański podyktował rzut karny, ale po analizie VAR zmienił zdanie. Wiele było głosów, że to był ewidentny błąd. Dopiero teraz sędzia wypowiedział się w tej sprawie w programie Foot Truck.

- Na cztery ujęcia, jakie są w transmisji telewizyjnej, ja w trzech widzę rzut karny. Mało tego, widzę rzut karny z czerwoną kartką. (...) Idąc do monitora, miałem przed oczami to, co widziałem na boisku. Wtedy dostałem powtórkę, która mnie zaskoczyła. Jak widzę trzy ujęcia, to ja widzę rzut karny. Nagle dostaję ujęcie boczne, w którym widzę strzał na bramkę, rzucającego się zawodnika i doznaję szoku. To zblokowanie nie jest, jak mi się wydawało, prosto w rękę. Nie jest nawet blisko ręki, a bardzo daleko od niej. To zobaczyłem na monitorze VAR jako pierwsze ujęcie. To jest skuteczna interwencja ciałem. Trzeba ocenić, czy to było naturalne ułożenie ręki i moim zdaniem takie było - wyjaśnia arbiter.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Legia Warszawa walczy o mistrzostwo Polski. "Jesteśmy w szalenie trudnej sytuacji"

Po spotkaniu w sieci szybko zaczęły pojawiać się teorie spiskowe. Była fałszywa plotka, że Stefański ma syna, który gra w akademii Legii. To było kłamstwo, bo sędzia ma tylko córkę. Kolejne zarzuty dotyczyły tego, że na co dzień mieszka w Warszawie. Arbiter przyznał się do tego, ale zapewnia, że nic go nie łączy z klubem z Łazienkowskiej.

- Mieszkam w Warszawie. Pojawił się zarzut nie tyle, że mieszkam w Warszawie i sędziowałem mecz Legii, a że się publicznie do tego nie przyznałem. To mnie zdumiało. Urodziłem się w Bydgoszczy, wychowałem się i mieszkałem tam. W pewnym momencie miałem problemy z Achillesem i musiałem trafić do kogoś, komu mogłem zaufać. Tak trafiłem do Warszawy. Jestem zdecydowanie bydgoszczaninem. Nie jestem jedynym sędzią w Ekstraklasie, który mieszka w jednym mieście, a reprezentuje inny związek. Z Legią nie mam żadnego związku. W Warszawie czuję się totalnie anonimowy - tłumaczy.

Stefańskiego spotkało wiele nieprzyjemności po meczu w Gdański. W sieci mnóstwo ludzi go wyzywało. Bydgoszczanin próbował się od tego odciąć, ale nie było to łatwe.

Lotto Ekstraklasa. Lechii należał się rzut karny w meczu z Legią. Sławomir Stempniewski nie ma wątpliwości >>

- Starałem się tego nie śledzić. Z zasady izoluję się po meczach, a po takich szczególnie. Jako sędzia w internecie mogę znaleźć tylko "hejt". Nie spłynęło to po mnie. Miałem świadomość, że jest wrzawa. Nie śledziłem tego, ale wszystkie te informacje mnie goniły - przyznaje.

Czy Daniel Stefański dobrze ocenił sytuację z rzutem karnym w meczu Lechia - Legia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×