- Nasze stanowisko w sprawie transferu Roberta się nie zmieniło. Nie jesteśmy zainteresowani jego sprzedażą. Piłkarz nie kontaktował się z nami, bo teraz przebywa na urlopie, dlatego jestem mocno zdziwiony tym, co ukazało się w prasie - twierdzi dyrektor sportowy Lecha Marek Pogorzelczyk. Jak widać władze klubu nie zamierzają zmieniać zdania i skutecznie blokują transfer za granicę.
Nie jest tajemnicą, że o Lewandowskiego stara się drużyna z niemieckiej Bundesligi Borussia Dortmund, w której występuje Jakub Błaszczykowski. - Rozmawialiśmy jakiś czas temu z przedstawicielami Borussii Dortmund. Niemcy zaoferowali nam za transfer definitywny Roberta Lewandowskiego 2,5 miliona euro. Stwierdziliśmy jednak, że taka kwota nas nie zadowala - przyznaje Pogorzelczyk. Dyrektor przypomniał, że za Błaszczykowskiego Borussia zapłaciła Wiśle ponad trzy miliony euro mimo, że był pomocnikiem. - Dla Lecha transfer Roberta jest sprawą zamkniętą - podkreślił przedstawiciel włodarzy z Bułgarskiej.
Zaskoczony doniesieniami o możliwym odejściu "Lewego" jest przede wszystkim nowy szkoleniowiec Kolejorza Jacek Zieliński. - Nie wiem skąd wyszła ta informacja. To raczej chyba efekt szumu medialnego, który wytworzył się wokół Roberta. Nawet nie wiem, na ile to jest wypowiedź Lewandowskiego, a na ile dziennikarza - mówi były opiekun warszawskiej Polonii.
Trener przyznał również w rozmowie z dziennikarzami, że liczył się z utratą jednego z kluczowych zawodników. Według niego najbliższy odejścia jest Semir Stilić.