Kuba Cimoszko: Bartłomiej Drągowski - zwycięzca piłkarskiej wiosny 2019 (komentarz)

Getty Images / Gabriele Maltinti / Na zdjęciu: Bartłomiej Drągowski
Getty Images / Gabriele Maltinti / Na zdjęciu: Bartłomiej Drągowski

Nie Robert Lewandowski i nie Krzysztof Piątek. Największym polskim wygranym wiosny został Bartłomiej Drągowski. I to mimo spadku z Serie A. Polski bramkarz zaliczył bowiem ogromny skok jakościowy i najprawdopodobniej zapracował na duży transfer.

Empoli FC przegrało 1:2 (0:1) z Interem Mediolan i spadło z Serie A, ale on znowu został jednym z bohaterów! Bartłomiej Drągowski w fantastycznym stylu zatrzymywał uderzenia Keity Balde, Stefana de Vrija czy rzut karny Mauro Icardiego. Niewiele zabrakło, by pozbawił Nerazzurrich gry w przyszłorocznej Lidze Mistrzów.

O 21-latku mówi się z zachwytem na całym Półwyspie Apenińskim. Trudno zliczyć, który to już raz w trakcie tej wiosny, bowiem odkąd zimą przyszedł na wypożyczenie do Empoli, to jego kariera nabrała rozpędu niczym bolid Formuły 1 na długiej prostej i Polak błyszczy non stop.

A przecież wielu dawno już "Drążka" skreśliło. Ba, byli nawet tacy, co zakwalifikowali go jako następny wielki zmarnowany talent, bo na jego ponowną eksplozję trzeba było czekać niemal aż cztery lata, czyli od pierwszego sezonu w Lotto Ekstraklasie. Wtedy to jako nastolatek z Jagiellonii zaskoczył całą Polskę: dokonywał niesamowitych interwencji, czasami wręcz nie z tej ziemi. Później jednak trochę obniżył loty, a po transferze do Fiorentiny nie dostawał szansy.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Co z przyszłością Krzysztofa Piątka? "Ma zbyt słabą pozycję, żeby już stawiać wymagania"

[/color]

Oczywiście rozumiem brak wiary w Polaka, bo sam też podchodziłem do jego wypożyczenia z dystansem. W końcu przechodził do Empoli bez gry od połowy września. Z tego też powodu trudno było się spodziewać czegoś szczególnego. Tym bardziej, że w pierwszych trzech meczach nowego klubu w ogóle nie wystąpił. Po nich jednak wszedł do bramki i miejsca już nie oddał. Zaskoczył mnie, was. Wszystkich.

Ktoś może oczywiście spojrzeć w statystyki i zapytać: czy tylko 3 czyste konta w 14 spotkaniach (3 zagrał na początku sezonu w Fiorentinie - przyp. red.) to rzeczywiście powód do takich peanów?

Jak najbardziej tak, bo kto oglądał mecze Empoli to wie, że ich obrona najczęściej przypominała szwajcarski ser. Gdyby więc nie postawa Drągowskiego to nie byłoby ich nawet tyle, a i pozostałe wyniki wyglądałyby jeszcze gorzej. Kto nie wierzy, to zawsze może zobaczyć film z interwencjami Polaka podczas niedzielnego starcia z Interem lub "migawki" innych spotkań Empoli z rundy wiosennej.

Zobacz także: Skrót meczu Empoli z Atalantą Bergamo (0:0), po którym o Drągowskim huczała cała Europa

Nie mam żadnych wątpliwości, że podczas mijającej wiosny młody bramkarz zaliczył największy skok w oczach kibiców i obserwatorów, biorąc pod uwagę wszystkich polskich piłkarzy. Zresztą widać to najlepiej po zainteresowaniu z takich klubów jak AS Roma, West Ham United czy Southampton FC. ACF Fiorentina będzie musiała stanąć teraz przed sporym dylematem - postawić na Bartka czy Albana Lafonta, którego dotąd uparcie promowała? Bo jest pewne, że żaden z nich nie zaakceptuje bycia numerem dwa.

Swoją drogą, Drągowski swoimi występami w Serie A zmusił także do przemyśleń Czesława Michniewicza. Wydawało się bowiem, że zdecydowanym pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski U-21 na mistrzostwach Europy będzie Kamil Grabara, a tymczasem rywalizacja o to miano chyba jeszcze trwa. Może aż do premierowego spotkania.

Kuba Cimoszko

Źródło artykułu: