Biało-Czerwoni przegrali w Gdyni z Włochami 0:1. Jedyna bramka padła z rzutu karnego, kilka minut przed końcem pierwszej połowy. Polacy do ostatniej minuty starali się wyrównać, lecz nie dali rady pokonać Alessandro Plizzariego.
- Na ten moment naprawdę trudno coś powiedzieć. To nie jest wytłumaczenie, naprawdę trudno się wypowiadać. Czegoś zabrakło - może skuteczności, może chłodnej głowy pod bramką przeciwnika? Trzeba przyznać, że to nie był zły mecz, bo dorównywaliśmy Włochom - uważa prawy obrońca reprezentacji Polski do lat 20.
Ogromnie boli przede wszystkim fakt, że Polacy stracili bramkę po rzucie karnym, który podyktowany został po przypadkowym zagraniu ręką Dominika Steczyka. Z jedenastu metrów nie pomylił się Andrea Pinamonti, co można zobaczyć tutaj.
ZOBACZ WIDEO El. ME 2020. Maciej Rybus: Nikt nie myśli o wakacjach
- Niefortunna bramka padła, ale trudno. Piłka nożna jest piękna, a czasami brutalna. Dziś dla nas była brutalna. Jestem załamany tą sytuacją. Cóż, głowa do góry i trzeba patrzeć w przyszłość. Wydaje mi się, że był rzut karny. "Steku" dostał w tę rękę. A wiadomo, że ręka w polu karnym to po prostu jedenastka - uważa Serafin Szota.
To koniec udziału reprezentacji Polski na mistrzostwach świata i też koniec tej drużyny. Zawodnicy bardzo się ze sobą zżyli, choć nie mieli za wiele czasu na trenowanie.
- Cieszy mnie to, że poznałem tych chłopaków oraz że miałem przyjemność pracować z takim sztabem, ale nie cieszy mnie to, że nie przechodzimy dalej. Jestem ambitną osobą i bardzo żałuję tej porażki. Dostaliśmy niezłego kopa na samym początku turnieju. Rozkręcaliśmy się tak naprawdę z dnia na dzień. A ten mecz z Włochami naprawdę nie był zły - przyznał gracz Odry Opole.
Wielu piłkarzy na pomeczowej konferencji prasowej chwalił trener Jacek Magiera. W tej grupie znalazł się też nasz rozmówca. To marne pocieszenie, ale z drugiej strony dobra reklama na przyszłość.
Czytaj też: Jacek Magiera: Zabrakło cwaniactwa, jakości, wykończenia
- Turniej dał mi naprawdę bardzo dużo, mimo że pozostał niesmak po porażce. To jest jak najbardziej to ogromne doświadczenie, sprawdzenie się z najlepszymi ekipami na świecie. Nieraz pokazywaliśmy, że jesteśmy w stanie dorównać potęgom świata. Musimy wyjść z podniesionymi głowami - zakończył Szota.