Jedni powiedzą, że jest butny, arogancki, bezczelny lub nawet chamski. Drudzy, że bramkarz musi być pewny siebie i że to już czołowy polski piłkarz na swojej pozycji, który w niedalekiej przyszłości może grać w największych klubach na świecie. I obie strony będą miały rację.
Kamil Grabara to postać niejednoznaczna, o jakiej jednak na pewno marzyli polscy dziennikarze. Nie gada wyświechtanych zdań o tym, że drużyna dała z siebie wszystko, a pierwsze dwa stracone gole ustawiły mecz. 21-latek jedzie prosto z mostu, wypowiada się barwnie i nie czuje przed nikim żadnej tremy.
- Gdybym grał w Lotto Ekstraklasie, byłbym najlepszym bramkarzem ligi - śmiało mówił już dwa lata temu. Innym razem zapewniał, że jego ulubionym zajęciem jest denerwowanie ludzi. I jeśli rzeczywiście tak jest, to musi być z siebie całkiem zadowolony.
ZOBACZ WIDEO Euro U-21. Mentalność i dyscyplina atutami Polaków. "Nigdy nie będziemy wielkimi technikami"
Król Twittera
Nie miał oporów, by w rozmowie z WP SportoweFakty mocno odpowiedzieć Zbigniewowi Bońkowi na jedną z jego wypowiedzi (więcej TUTAJ). Z kolei jego sprzeczki na Twitterze z Tomaszem Hajtą czy wytykanie błędów innym polskim bramkarzom to już historia polskich social mediów.
Czesław Michniewicz przed meczem z Włochami. Czytaj więcej--->>>
- Nie wiem, w jakim on jest stanie, ale opowiada na mój temat głupoty (chodzi o Hajtę - przyp. red.). Przykre, że dorosły facet musi sobie łechtać ego w taki sposób - to z kolei jego ostatnia wypowiedź na temat byłego obrońcy reprezentacji Polski i m.in. Schalke 04 Gelsernkirchen.
Najważniejsze jednak jest to, co Kamil Grabara prezentuje na boisku. A tutaj niewiele można mieć do niego zastrzeżeń.
Gdy w styczniu 2016 roku Liverpool płacił za niego 500 tysięcy euro, 16-latek nie był nawet członkiem pierwszej drużyny Ruchu Chorzów. Już jednak wtedy trener Ruchu w Centralnej Lidze Juniorów wskazywał jego największą zaletę. - Jest pewny siebie, tego nie da się ukryć - mówił Ireneusz Psykała.
- Ma silny charakter, który może zaprocentować - dodawał Dariusz Gęsior, szef Akademii Ruchu Chorzów. Polscy trenerzy byli ostrożni, przekonywali, że przed nastolatkiem mnóstwo pracy. W Liverpoolu szybko nazwano go nowym Jerzym Dudkiem, jednak nastolatek nie mógł trafić przecież od razu do pierwszej drużyny.
I tak trafił jednak do drużyny U-23, gdzie występował częściej niż w swojej kategorii wiekowej. Powtórzyła się historia z Polski, gdzie jeszcze jako dzieciak grał ze starszymi od siebie i nie było to dla niego problemem. To jednak w drużynie U-19 publicznie pochwalił go po jednym ze spotkań legendarny kapitan The Reds, Steven Gerrard.
- Dziewięciu na dziesięciu bramkarzy żałowałoby siebie i prawdopodobnie próbowałoby naprawić swój pierwszy błąd w zły sposób. Ale Kamil zachował spokój i uratował zespół w 3 albo 4 sytuacjach, w tym obronił rzut karny. Jestem bardzo zadowolony z jego reakcji na błąd. To pokazuje, że jest topowym golkiperem - ocenił.
Wkrótce wydarzy się coś dużego
Niecierpliwi już widzieli oczami wyobraźni Polaka w podstawowym składzie LFC, zwłaszcza wobec kolejnych "popisów" Simona Mignoleta czy Lorisa Kariusa. Juergen Klopp zapraszał Grabarę na treningi z pierwszym zespołem, jednak nie dawał szansy debiutu.
Z kolei po ostatnim sezonie Grabara pojechał z drużyną do USA na spotkania w ramach International Champions Cup. Tam wreszcie pojawił się w pierwszej "11" The Reds, jednak to było wszystko. Polak miał oferty, jednak zgody na odejście nie wyraził klub. Wreszcie jednak uległ i zimą trafił do Aarhus.
To był strzał w "10". W Danii szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, spisywał się znakomicie, trafiał do "11" kolejki, był nawet wybrany piłkarzem miesiąca. W 16 ligowych spotkaniach sześć razy zachował czyste konto i dał sygnał, że jest gotowy do gry w dorosłej piłce.
Krystian Bielik: Wiemy, jaką mamy robotę do wykonania. Czytaj więcej--->>>
Wypożyczenie kończy się za kilka dni i mimo chęci duńskiego klubu, Grabara nie zostanie w Aarhus. Zapowiada w wywiadach, że wkrótce wydarzy się coś dużego i można się spodziewać transferu. W Liverpoolu nie może liczyć na grę, bo pewne miejsce ma Allison Becker, jeden z najlepszych bramkarzy świata.
To jednak w lipcu. Teraz ma on w głowie tylko reprezentację Polski.
"Nie będę nosił piłek, nawet w kadrze"
- Powiedziałem, że nie przyjadę nosić piłek i że nie chcę przyjeżdżać - tak było przed dwoma laty, gdy odmówił selekcjonerowi reprezentacji Polski U-21 Marcinowi Dornie. Na trwających mistrzostwach Europy rozgrywanych we Włoszech i San Marino jest podstawowym bramkarzem drużyny. Niewiele jednak brakowało, by znów odmówił gry w kadrze.
- Jeździłem na kadrę trenera Michniewicza od samego początku. Przyjeżdżałem jako trzeci bramkarz i nie zagrałem w czterech meczach. Następnym razem pewnie bym tego nie zrobił. Już wtedy mówiłem, że jak nie zagram z Danią, nie będzie mnie na następnym zgrupowaniu - wspominał niedawno w programie "Foot Truck".
I Grabara pojawił się na boisku, Polska niespodziewanie pokonała rywali 3:1, a on utrzymał miejsce w podstawowym składzie. Teraz trudno sobie wyobrazić kogoś innego między słupkami, nawet przy fantastycznej formie Bartłomieja Drągowskiego prezentowanej w ostatnich miesiącach w Serie A.
W pierwszym meczu z Belgią Biało-Czerwoni sprawili dużą niespodziankę i wygrali 3:2 (1:1). O dziwo, w niedzielę 20-latek nie miał dużo pracy, głównie dzięki dobrej postawie defensywy. W środę może być jednak inaczej. O godz. 21:00 w Bolonii spotkamy się z gospodarzami, faworytami całej imprezy.
Medal to za mało
W meczu pierwszej kolejki Włosi pokonali 3:1 Hiszpanów i pokazali wielką siłę w ofensywie. Federico Chiesa, Nicolo Zaniolo, Moise Kean, Riccardo Orsolini, Lorenzo Pellegrini to postacie wyróżniające się w Serie A, także w tych topowych klubach jak Juventus czy AS Roma.
Jeśli jednak na kimś ich gra nie musi robić wrażenia, to właśnie na 20-latku z Rudy Śląskiej.
- Szanuję naszych grupowych rywali, ale nie robią na mnie wrażenia. Nie powiem, że brązowy czy srebrny medal będzie zły, ale gdybyśmy taki zdobyli, to czułbym niedosyt, że nie wygraliśmy turnieju - mówił jeszcze przed pierwszym spotkaniem z Belgią.
Niech zajdzie jak najdalej. A z czasem na pewno ochłonie.
Ani Borucowi ani Szczęsnemu aureolki nad głową nie błysz Czytaj całość