Dobiegła końca piękna przygoda Miroslava Radovicia w Legii Warszawa. Piłkarz miał propozycję pozostania i pracy w klubie, ale chce on jeszcze kontynuować karierę.
- Trzy dni przed początkiem przygotowań dowiedziałem się, że nie widzą mnie w klubie. Zostawiliśmy sobie otwarte drzwi i uważam, że nie trzeba ich zamykać. Jeśli będę potrzebny, to wiedzą gdzie mnie mogą znaleźć - mówi Serb w długiej rozmowie z serwisem "legia.net".
Zobacz także: Mistrzostwa Europy U-21. Polska - Hiszpania. Zbigniew Boniek dziękuje drużynie i... wyłącza Twittera
Radović nie ukrywa, że ma żal do władz Legii za formę pożegnania. Inaczej to sobie wyobrażał. - Zawsze marzyłem, że jak już będę odchodził z Legii, to będzie jakieś fajne pożegnanie, pełny stadion, będę mógł wyjść z rodziną do kibiców, pomachać im. To najbardziej boli, że nie pozwolono mi godnie się pożegnać - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
- To mnie będzie zawsze bolało. Bo to, że Radović nie jest potrzebny jako zawodnik - nie ma problemu. To mój klub, tu wygrałem najwięcej, tu najwięcej dostałem, tu najwięcej dałem. Jedyne, czego chciałem, to po ludzku się pożegnać - przyznaje.
Radović do Legii w 2006 roku z Partizana Belgrad. Po dziewięciu latach odszedł do chińskiego Hebei China Fortune. Po półtora roku wrócił na Łazienkowską 3 i zagrał z Legią w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Łącznie w barwach stołecznej drużyny wystąpił w 371 spotkaniach. Wywalczył cztery mistrzostwa Polski.
Serb zaznacza, że najwięcej nauczył się pod okiem... Henninga Berga. - Najlepiej grałem jak był trener Berg. Wiele rozmawialiśmy, miałem wsparcie od niego na każdym kroku. Czułem się w takim gazie, byłem liderem, to jedno, ale wtedy potrafiłem jednym podaniem wygrać dany mecz. I dziękuję trenerowi za to wszystko, bo miał bardzo duży wpływ na mnie - wyjaśnia Radović.
Zobacz także: Mistrzostwa Europy U-21. Polska - Hiszpania. Twitter po meczu: To nie jest dobra reklama polskich autobusów