Copa America. Fenomenalni Peruwiańczycy. Gareca pomógł im odzyskać poczucie własnej wartości

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Sebastian Castaneda / Na zdjęciu: reprezentacja Peru
Newspix / Sebastian Castaneda / Na zdjęciu: reprezentacja Peru
zdjęcie autora artykułu

Na finał Copa America Peruwiańczycy czekali 44 lata. Mało kto jednak spodziewał się go już w tym roku. Najpierw mieli gładko odpaść z Urugwajem, później z Chile. Oni jednak nic sobie z tego nie robią. Na drodze do chwały pozostała już tylko Brazylia.

- Musieliśmy odzyskać nasze poczucie własnej wartości, naszą wiarę oraz naszą pewność siebie. To właśnie rzecz, którą zmieniliśmy w Peru - mówi szkoleniowiec reprezentacji Ricardo Gareca.

- Są zespoły, które uzbrajają się w mistrzów, ale kończą, walcząc o uniknięcie degradacji. Są też zespoły, które uzbrajają się w nicość. Posiadają jednak piłkarzy, którzy są pewni siebie i sztab, który potrafi w odpowiedni sposób do nich dotrzeć w efekcie końcowym zdobywając mistrzostwo. To jest właśnie piękno piłki nożnej - podkreśla. Zgodnie z tą filozofią, trwające właśnie Copa America może być najpiękniejszym od wielu lat. Na placu boju pozostali już tylko mistrzowie z Brazylii oraz przepełnieni wiarą w siebie Peruwiańczycy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Cristiano Ronaldo niczym zawodowy sprinter

Faza Grupowa nie napawała optymizmem

Peru na Copa America długo pozostawało w cieniu. Setki tekstów o tym, czy Messi wreszcie coś wygra z reprezentacją. Rozważania, czy Brazylijczycy wykorzystają atut rozgrywania turnieju u siebie. Przyglądanie się ciekawostkom w postaci Kataru oraz Japonii. Peru było jedynie tłem. I tak też przeszło przez fazę grupową. Remis z przeciętną Wenezuelą, obowiązkowa wygrana nad Boliwią i bolesna klęska w starciu z Brazylią w efekcie pozwoliły awansować z 3. miejsca. Bilans bramkowy? 3:6.

Nie dziwi więc fakt, że w ćwierćfinałowym starciu z Urugwajem skazywani byli na pożarcie. Potomkowie Inków jednak zdołali wybronić remis, a następnie zwyciężyć po rzutach karnych. Mimo to, wciąż tematem przewodnim było pudło Suareza. Peruwiańczycy i tak mieli zostać szybko zweryfikowani przez obrońców tytułu z Chile, pewnie zmierzających do kolejnego finału.

Czytaj także: Copa America 2019: Brazylia - Peru. Willian kontuzjowany, Brazylijczycy osłabieni w finale

Pokaz determinacji i wiary

Mimo przeciętnych występów we wcześniejszych meczach, Peruwiańczycy ani na moment nie zwątpili, że mogą awansować do finału.

- Wiemy, że jest to nasz turniej życia - mówił przed meczem z Chile Miguel Trauco, lewy obrońca Peru.

- To coś więcej niż rewanż, to okazja, aby dostać się do finału Copa America i osiągnąć to, co sobie założyliśmy. To będzie ciężki mecz, ale jesteśmy na niego przygotowani. Poza rywalizacją, którą oczywiście jest tylko piłka nożna, postaramy się bronić naszych barw przed śmiercią. Jesteśmy dumni, że reprezentujemy nasz kraj. Chcemy dać Peru wiele radości - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Yoshimar Yotún.

Czytaj także: Copa Ameirca 2019. Sześciostronicowy protest Argentyny. Burza po meczu z Brazylią

Starcie tych dwóch reprezentacji to coś więcej niż zwykły mecz. W latach 1879-1884 oba kraje walczyły po przeciwnych stronach w Wojnie o Pacyfik, a przez kolejne kilkadziesiąt lat Chilijczycy okupowali tereny należące do Peru. Peruwiańczycy za każdym razem z całego serca pragną zrewanżować się na boisku.

Doskonale było to widać w ich półfinałowym starciu. Reprezentacja dowodzona przez Ricardo Garecę od pierwszych minut rzuciła się do gardeł swoich rywali, do przerwy prowadząc już 2:0. Wynik w doliczonym czasie gry ustalił Paolo Guerrero i sensacja stała się faktem.

Argentyński czarodziej pisze nową historię kraju

Za sukcesy dzisiejszej reprezentacji Peru odpowiedzialny jest przede wszystkim jej trener - Ricardo Gareca.

Argentyńczyk na każdym kroku podkreśla przywiązanie do południowoamerykańskich wartości. - Pewnego dnia bawiłem się z moim wnukiem. W którymś momencie zaczął wymieniać nazwiska europejskich graczy, takich, których nawet ja nie znałem. To skłoniło mnie do refleksji. Tak, jesteśmy fanami europejskiej piłki nożnej, ale mamy też bardzo bogatą, własną historię. Jeśli zawodnik lub trener jest Europejczykiem, to wszystko co mówi jest święte, tylko z uwagi na fakt tego, gdzie się urodził - narzekał Gareca.

- Czasami, przy tak wielu koncepcjach taktycznych, powstrzymujemy kreatywność graczy z Ameryki Południowej. Bierzmy intensywność i dynamikę, z jaką gra się dziś w piłkę, ale bez utraty podstaw umiejętności, kontroli, pomysłowości gracza z Ameryki Południowej - przekonuje Argentyńczyk.

Gdy wsłuchamy się w wypowiedzi Gareci, to bije od nich pasja oraz prawdziwa miłość do futbolu. - Peru to wspaniały kraj. Idąc ulicą zawsze widzisz wdzięczność ludzi. Wyobraź sobie, że osoba w wieku 40 lat z rodziną i dziećmi nie pamiętała ostatniego mundialu z udziałem Peru! Piłka nożna to wspaniały sport, ponieważ budzi pasje, łączy wszystkie warstwy społeczne, budzi euforię i mobilizuje cały kraj. Ten sport nigdy nie umrze - mówił szkoleniowiec Peruwiańczyków.

Pod wodzą "El Tigre", bo taki przydomek nosi Argentyńczyk, Peru zaczęło ponownie liczyć się na arenie międzynarodowej. Już w pierwszym roku swojej pracy zajął z reprezentacją 3. miejsce podczas Copa America. Swoją legendę zaczął jednak tak naprawdę budować, gdy pod jego wodzą Peru awansowało na rosyjski mundial w 2018 roku. Dokonało tego po raz pierwszy od 36 lat.

Teraz przerwał on kolejną passę. Dzięki pokonaniu Chile, Peruwiańczycy zagrają w swoim pierwszym od 44 lat finale Copa America. I choć zdecydowanym faworytem będą Brazylijczycy, to "Los Incos" wydają się rosnąć z każdym rozegranym meczem. Poza tym, akurat Peruwiańczycy nie uznają drugiego miejsca. Do tej pory w finale kontynentalnych mistrzostw grali dwukrotnie. Dwukrotnie zostawali mistrzami.

Źródło artykułu: