To była droga długa, kręta i pełna upokorzeń. Wszystko jednak wskazuje na to, że po trzech latach Bartłomiej Drągowski dopiął swego i będzie podstawowym bramkarzem Fiorentiny. Klub, który wcześniej dawał mu do zrozumienia, że nie ma co liczyć na grę w barwach Violi, teraz go potrzebuje.
Drągowski ma zaledwie 21 lat, rocznikowo wciąż jest młodzieżowcem, jednak ostatnie trzy sezony sprawiły, że we Florencji mogą być spokojni o obsadę bramki. A na pewno wszyscy ci, którzy śledzili mecze Empoli w rundzie wiosennej ostatniego sezonu. To właśnie wypożyczony do tego klubu Polak był jego największą gwiazdą.
"Monumentalny", "Magiczny", "Cudowny" - włoskiej prasie brakowało przymiotników na ocenę gry polskiego bramkarza po kwietniowym spotkaniu z Atalantą Bergamo, w którym obronił aż 17 strzałów, bijąc rekord Serie A, a później trafiając do wszystkich możliwych "11" kolejki w tamtejszych mediach.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski nie patyczkuje się. "Szkolenie jest na niskim poziomie"
Spotkanie w Bergamo było najbardziej spektakularnym występem Drągowskiego na włoskiej ziemi, jednak tylko jednym z wielu, po którym otrzymywał pochwały ze wszystkich stron. Polak miał rewelacyjne interwencje w innych spotkaniach, a na koniec sezonu obronił rzut karny na San Siro w starciu z Interem Mediolan.
Media: Anglicy chcą Drągowskiego. Czytaj więcej--->>>
I choć Empoli ostatecznie spadło z Serie A, było pewne, że Drągowski już nie będzie cierpliwie czekał na swoją szansę na ławce rezerwowych. Udowodnił ze wszech miar, że jest gotowy do gry w podstawowym składzie. Wydawało się jednak, że na Artemio Franchi nie może na to liczyć.
To sprowadzony rok wcześniej Alban Lafont był pierwszym wyborem Stefano Piolego. Bramkarz wyrobił sobie markę świetną grą w Ligue 1 w barwach Tuluzy, jednak we Włoszech spisywał się kiepsko. Błędy wskazywano jako efekt młodego wieku (rocznik 1999) i to on miał nadal grać.
Urodzonego w Burkina Faso zawodnika już jednak we Florencji nie ma. Nowy trener Violi Vincenzo Montella miał zapowiedzieć, że w kolejnym sezonie jego wyborem będzie wracający do klubu Drągowski. Lafont otrzymał propozycję z FC Nantes, spakował się i wrócił do Francji.
- Jeśli tylko zadeklaruje, że chce z nami zostać, będzie pierwszym bramkarzem - powiedział kilka dni później dyrektor sportowy Fiorentiny, Daniele Prade. Skąd konieczność deklaracji? Bo po wiosennych wyczynach na zatrudnienie Polaka nie brakuje chętnych.
Southampton i Bournemouth miały złożyć oferty za Drągowskiego przekraczające 10 mln euro, jednak zostały odrzucone. Fiorentina tak wierzy w Polaka, że odrzuciła nawet możliwość sprowadzenia Emiliano Viviano jako jego konkurenta. 21-latek ma czuć, że jest podstawowym bramkarzem drużyny i że klub na niego stawia.
Fiorentina stawiająca na Drągowskiego? Jeszcze kilka miesięcy temu brzmiałoby to jak science-fiction.
Bramkarz trafił do Florencji w 2016 roku. W wieku 18 lat miał za sobą już dwa sezony gry w polskiej ekstraklasie, a Włosi zapłacili za niego 3,2 miliona euro. Szybko odezwały się jednak głosy, że w tym wieku powinien on jednak wybrać klub, w którym będzie miał możliwość regularnej gry. Szybko okazało się, że mieli rację.
Młody bramkarz miał być zmiennikiem Cipriana Tatarusanu. Wkrótce jednak spadł w hierarchii nawet za Lukę Lezzeriniego. Gdy w styczniu 2017 roku wreszcie miał otrzymać szansę debiutu w barwach Fiorentiny, doznał urazu kolana przed spotkaniem Pucharu Włoch. Na dodatek klub kupił nowego bramkarza, Marco Sportiello.
Widząc brak jakichkolwiek szans na grę, upokorzony Drągowski chciał odejść na wypożyczenie. Klub nie chciał jednak o tym słyszeć i według włoskiej prasy odrzucał wszelkie propozycje. Drągowski siedział na ławce, przez co stracił miejsce w podstawowym składzie reprezentacji Polski do lat 21 i rozgrywane we własnym kraju mistrzostwa Europy obejrzał z ławki rezerwowych.
Bogactwo, którego zazdrości Polsce cały świat. Czytaj więcej--->>>
Także sezon 2017/2018 miał stracony. Dopiero w styczniu tego roku dopiął swego i trafił na pół roku do Empoli. Choć i tak długo wydawało się, że z jego wypożyczenia nic nie będzie, gdy Fiorentina nie zgodziła się na jego oddanie do duńskiego Velje. Patrząc z perspektywy czasu, paradoksalnie to pomogło Polakowi, który został w Serie A i mógł pokazać się szerszej widowni.
Teraz wrócił do Fiorentiny, gdzie przez 2,5 roku rozegrał jedynie sześć pełnych spotkań. Klub zapowiada publicznie, że chce na niego postawić, więc wszyscy oczekiwali pełnej szczęścia wypowiedzi bramkarza, który raduje się z otrzymanej szansy. Nic takiego jednak nie ma miejsca, a Drągowski chce sprawdzić, czy słowa dyrektora klubu naprawdę są szczere.
Otóż 21-latek postanowił powalczyć o swój kontrakt, który obowiązuje do 2020 roku. Polak zażądał podwyżki, co według wielu włoskich mediów przybliżyło go do odejścia do Premier League. Drągowski zażyczył sobie zarobków na poziomie miliona euro, a Fiorentina miała być skłonna dać mu "jedynie" 600 tysięcy.
Według znanego dziennikarza Gianlugi di Marzio, Fiorentina dojdzie jednak do porozumienia z naszym bramkarzem i spełni jego oczekiwania, a ten pozostanie we Florencji. Podobnie uważa dziennikarz serwisu fiorentinanews.com, Giulio Dispensieri. - Oferty z Premier League z pewnością go kusiły, ale będzie szczęśliwszy tutaj. Moim zdaniem zostanie w klubie i będzie pierwszym wyborem Vincenzo Montelli - mówi nam Włoch.
- Moim zdaniem to dobry ruch, żeby wreszcie zaufać Drągowskiemu. Wiosną grał naprawdę świetnie i dojrzał, nie tylko pod względem fizycznym, ale i psychicznym. Teraz jednak będzie musiał udowodnić, że jest gotowy na grę w większym klubie, niż Empoli - dodaje dziennikarz z Florencji.
Drągowski wreszcie ma to, czego chciał. Choć wydawało się to mało prawdopodobne, będzie podstawowym bramkarzem Fiorentiny. Klubu, przed którym rysują się nowe możliwości. W czerwcu nowym właścicielem został miliarder Rocco Commisso, co w Toskanii przyjęto z zadowoleniem.
Drużyna ma się wzmacniać, a nie osłabiać i już zapowiedziano, że w zespole zostanie największa gwiazda, czyli Federico Chiesa. Może po prostu Drągowski świetnie wyczekał moment na powrót do klubu, przed którym otwierają się nowe perspektywy?