- Proponowano nam dwa i pół miliona euro, ale od razu tę ofertę odrzuciliśmy - mówi dyrektor sportowy poznańskiego Lecha Marek Pogorzelczyk. Włodarze klubu z Bułgarskiej wysoko cenią Roberta Lewandowskiego i ich oczekiwaniom nie sprostała Borussia Dortmund. Sam zainteresowany stwierdził niedawno, że chce latem wyjechać z Polski i najlepszym kierunkiem byłaby właśnie Bundesliga.
- Jesteśmy zdziwieni tymi wypowiedziami. Przed wyjazdem na zgrupowanie kadry nigdy nie mówił o wyjeździe. Jak wróci z urlopu będziemy wyjaśniać z nim sprawę tego wywiadu - przekonuje Pogorzelczyk. Dyrektor wyjaśnia również, że w tym oknie transferowym klub nie będzie chciał prowadzić wyprzedaży. - Pieniędzy nam nie brakuje jak sugerują niektóre media i na siłę sprzedawać zawodników nie zamierzamy - dodaje działacz Lecha.
Ostatecznie kwestię transferu mogłaby rozwiązać podwyżka dla Lewandowskiego. Obecny kontrakt gwarantuje "Lewemu" gażę w wysokości około 20 tysięcy złotych.
Trzeba zauważyć, że 2,5 miliona w dobie kryzysu to wcale nie taka mała kwota. Wisła Kraków wyceniła Pawła Brożka ma 3,5 miliona euro, choć przecież jest on oceniany znacznie wyżej od napastnika z Poznania. - Teraz jest taki okres, że albo robi się grube transfery, jak w Realu Madryt, albo te drobne – stanów pośrednich praktycznie nie ma, bo kluby trzymają się z kieszeń. To efekt kryzysu - zauważa Radosław Osuch, agent zawodnika Białej Gwiazdy.
"Brozio" jak na razie przekonuje, że nie ma zamiaru wyjeżdżać z Krakowa, bo w obecnym klubie czuje się wspaniale. Niektórzy mówią nawet, że będzie chciał grać pod Wawelem do końca kariery.