W losowaniu I rundy eliminacji Ligi Mistrzów Piast trafił najgorzej jak mógł. BATE to stały uczestnik nie kwalifikacji do rozgrywek UEFA, a ich części właściwych. W pięciu ostatnich sezonach białoruski hegemon (13 mistrzostw z rzędu!) zagrał po dwa razy w fazie grupowej Ligi Mistrzów (2014/2015 i 2015/2016) i fazie grupowej Ligi Europy (2017/2018 i 2018/2019).
Mało tego, w minionej edycji Europa League BATE awansowało nawet do 1/16 finału, w którym nastraszyło Arsenal (1:0, 3:0). Z 14 zawodników, którzy w lutym wystąpili w zwycięskim meczu z Kanonierami, przeciwko Piastowi zagrało 12 - zabrakło jedynie weterana Aleksandra Hleba i kontuzjowanego bramkarza Denisa Szczerbickiego.
Czytaj również -> Joao Nunes w Panathinaikosie Ateny
Piast nie był faworytem dwumeczu z dużo bardziej doświadczonym na europejskiej arenie i reprezentującym (tak, tak!) sklasyfikowaną w rankingu UEFA wyżej od PKO Ekstraklasy białoruską ligę BATE. Awans mistrza Polski byłby miłą niespodzianką, a odpadnięcie gliwiczan nie było wpadką. Niedosyt budzi jedynie to, że prowadząc w rewanżu 1:0, Piast był już jedną nogą w kolejnej rundzie, by ostatecznie przegrać po dwóch błędach niezawodnego zwykle Frantiska Placha.
Bez wymówek
Odpadnięcie z BATE wstydu Piastowi nie przyniosło, ale już brak sukcesu w dwumeczu z Riga FC będzie kompromitacją mistrza Polski. Po pierwsze, rywal Piasta to mistrz ligi łotewskiej, która w rankingu UEFA zajmuje 37. miejsce, podczas gdy PKO Ekstraklasa jest 27., a liga białoruska - 25. A ranking UEFA, w przeciwieństwie do dawnego rankingu FIFA, dobrze oddaje moc poszczególnych lig. Teoretycznie zatem różnica poziomów (na korzyść Piasta) powinna być na boisku widoczna gołym okiem.
ZOBACZ WIDEO: Borussia Dortmund lepsza od Liverpoolu. Pięć goli w ciekawym sparingu
Po drugie, BATE przystępuje do rozgrywek UEFA nieprzerwanie od 15 lat, przy czym starty Piasta do Europy (2013/2014, 2016/2017 i obecny) wyglądają ubogo, ale europejskie doświadczenie Riga FC jest jeszcze skromniejsze. Istniejący od 2015 roku klub zadebiutował w pucharach rok temu, ulegając CSKA Sofia (0:1, 1:0, k. 3:5) w I rundzie el. Ligi Europy, a z Piastem zagra, ponieważ w I rundzie el. Ligi Mistrzów nie sprostał Dundalk FC (0:0, 0:0, k. 4:5).
Wreszcie po trzecie i najważniejsze, co stawia Piasta w roli zdecydowanego faworyta, mistrz Łotwy jest oparty na zawodnikach negatywnie zweryfikowanych przez PKO Ekstraklasę. Przeciwko gliwiczanom może zagrać aż sześciu wyplutych przez polską ligę Łotyszy plus Kamil Biliński, który nigdy nie należał do grona wyróżniających się w ekstraklasie snajperów - w najlepszym sezonie (2016/2017 w barwach Śląska Wrocław) zdobył 11 bramek. To połowa jego dorobku, choć grał w ekstraklasie łącznie przez 4,5 sezonu.
Nieudane eksperymenty Lecha
Liderem defensywy Riga FC jest Antonijs Cernomordijs, który od stycznia 2015 do stycznia 2016 roku był zawodnikiem Lecha Poznań. Grał jednak tylko w III-ligowych rezerwach Kolejorza, a przed rundą wiosenną sezonu 2015/2016 poznański klub oddał go Riga FC bez żalu.
Wraz z nim Lech sprowadził skrzydłowego Vladislavsa Fjodorovsa, ale ten nie potrafił przebić się nawet do składu rezerw i wyjechał z Poznania pół roku wcześniej od rodaka. W Riga FC Fjodorovs gra w miarę regularnie, choć w dwumeczu z Dundalk FC nie pojawił się na boisku.
Na prawej obronie trener Mihails Konevs ma do dyspozycji dobrze znanego kibicom Korony Kielce Vladislavsa Gabovsa. Łotysz występował przy Ściegiennego 8 dwa sezony (2015-2017), rozgrywając w ekstraklasie 50 spotkań. Korona nie zdecydowała się jednak na przedłużenie z nim kontraktu i Gabovs nie znalazł już zatrudnienia w Polsce. Wyjechał do beniaminka cypryjskiej ligi Pafos FC, a po roku związał się z Riga FC. Oba kluby należą do tego samego właściciela - Siergieja Łomakina.
Spadek za spadkiem
Liderami drugiej linii Riga FC są Aleksejs Visnakovs i Olegs Laizans. Pierwszy jest zapamiętany w Polsce jako jeździec bez głowy i Jonasz: spadł z ekstraklasy z oboma klubami, w których występował.
W sezonie 2011/2012 zleciał do I ligi z Cracovią, a dwa lata później z Widzewem Łódź. Dorobek 35-letniego dziś skrzydłowego w ekstraklasie to zaledwie pięć bramek i dwie asysty w 50 występach. W czwartek Visnakovs zagra w Gliwicach jako kapitan Riga FC i jedna z gwiazd rywala Piasta.
Czytaj również -> Ogromy pech Michała Kopczyńskiego
Laizans natomiast zaliczył w Polsce dwa, trwające ledwie rundę epizody. Wiosną 2010 roku występował w Lechii Gdańsk (8 meczów, 1 gol), a wiosną 2012 roku bronił barw Łódzkiego Klubu Sportowego (9 meczów). Z łodzianami spadł do I ligi.
Deniss Rozrabiaka
Teoretycznie najwięcej w Polsce osiągnął Deniss Rakels, ale też oczekiwania wobec niego były zdecydowanie większe, niż to, co udało mu się zrobić. Kiedy w 2011 roku, jako 18-letni król strzelców ligi łotewskiej, trafił do Zagłębia Lubin, wiązano z nim spore nadzieje. Dla Miedziowych w lidze zagrał jednak tylko dziewięć razy, nie strzelając ani jednego gola. Do tego stwarzał problemy natury wychowawczej, przez co zaczął być nazywany "Denissem Rozrabiaką".
Następnym jego przystankiem w ekstraklasie była Cracovia. Przy Kałuży 1 też na początku rozczarowywał, ale w końcu stał się pierwszą strzelbą Pasów. W sezonie 2014/2015 zdobył dla krakowian 11 bramek, a jesienią 2015 roku był jeszcze skuteczniejszy, bo trafił do siatki 15 razy - więcej od niego bramek zdobył wtedy tylko Nemanja Nikolić.
Czytaj również -> Deniss Rozrabiaka grasuje w Ekstraklasie
Wtedy na moment stał się gwiazdą ekstraklasy, ale po rundzie życia wyjechał do Reading FC. Championship nie podbił - przez półtora roku rozegrał w niej tylko 14 spotkań, w których strzelił trzy gole. Przed sezonem 2017/2018 sięgnął po niego Lech Poznań, ale jego pobyt w Kolejorzu był rozczarowaniem (11 występów bez gola). W przerwie zimowej wrócił do Cracovii, ale też był cieniem samego siebie - w 12 meczach zdobył jedną bramkę i Pasy z niego zrezygnowały.
Wtedy zakotwiczył w Riga FC, by po pół roku wyjechać do Pafos FC i równie szybko wrócić do Rygi. Odkąd w styczniu 2016 roku, po rundzie życia, wyjechał z Cracovii, strzelił 10 goli w 86 występach dla pięciu różnych klubów.
W kadrze Riga FC jest jeszcze dwóch piłkarzy z przeszłością w ekstraklasie: Ivans Lukjanovs (Lechia Gdańsk, 2009-2012) i Arturs Karasausks (Piast Gliwice, 2016). Nie zostali oni jednak zgłoszeni do gry w eliminacjach Ligi Europy.
Zagraniczne wsparcie
O sile Riga FC stanowią przede wszystkim Łotysze, ale trener Konevs regularnie korzysta też z czterech obcokrajowców. Nie są to jednak cudzoziemcy, których CV robi wrażenie na klubach PKO Ekstraklasy.
Najlepszy piłkarski życiorys ma z nich Chorwat Tomislav Sarić. To 29-letni środkowy pomocnik z dobrym dorobkiem w rodzimej lidze: 23 bramki i 13 asyst w 209 występach dla Interu Zapresić, NK Osijek i RNK Split. W młodości zwiedził też kilka III- i IV-ligowych klubów włoskich.
Obok Cernomordijsa na środku obrony gra wychowanek Dinama Zagrzeb Herdi Prenga. W pierwszym zespole macierzystego klubu 25-latek jednak nigdy nie zagrał - zaistniał w Lokomotiwie Zagrzeb i Interze Zapresić.
Biliński i Rakels o miejsce w ataku rywalizują z Ukraińcem Romanem Debelką, który przed transferem na Łotwę grał Karpatach Lwów i Levadii Tallin. Motorem napędowym Riga FC ma być natomiast Brazylijczyk Roger - 22-letni ofensywny pomocnik ściągnięty z albańskiego KS Kastrioti Kruja via. FK Kukesi.
***
Pierwszy mecz II rundy eliminacji Ligi Europy Piast Gliwice - Riga FC odbędzie się 25 lipca o godz. 20:00. Rewanż zostanie rozegrany 1 sierpnia o godz. 18:30.