Był murarzem i kierowcą. W dwa lata dojechał z III ligi do Ligi Europy

Getty Images / Na zdjęciu: Enric Gallego
Getty Images / Na zdjęciu: Enric Gallego

Jeszcze dwa lata temu grał w trzeciej lidze. Wcześniej był piłkarzem amatorskim, łącząc to z pracą w roli kierowcy czy murarza. Jesienią Enric Gallego zagra w barwach Getafe w europejskich pucharach.

W tym artykule dowiesz się o:

- Moja historia powinna być motywacją dla innych piłkarzy, żeby nigdy nie rezygnować - przekonuje. Anglia ma Jamiego Vardy'ego, który w wieku 25 lat pracował w fabryce szyn kolejowych. Szkocja Andrew Robertsona, który sprzedawał bilety na Hampden Park. Inspiracją dla hiszpańskich piłkarzy może być za to Enric Gallego.

Jeszcze trzy lata temu grał w IV lidze. Nigdy jednak nie porzucił swych marzeń. Determinacja się opłaciła - dziś 32-latek jest napastnikiem Getafe i jesienią zagra w europejskich pucharach.

Był jednym z tysięcy młodych chłopaków, którzy kopiąc piłkę na ulicach hiszpańskich miast liczą, że wypatrzy ich jeden ze skautów. Wkrótce akademia, profesjonalne podejście, automatyczny przeskok do starszego rocznika i przy odrobinie szczęścia szansa w dorosłym futbolu. W przypadku Gallego było zupełnie inaczej.

ZOBACZ WIDEO: "Podsumowanie tygodnia". Piast Gliwice, Legia Warszawa i Lechia Gdańsk - kto zagra w Lidze Europy? (Cały odcinek)

Bo choć urodził się w Barcelonie, która słynie ze znakomitej pracy z młodymi zawodnikami, do 22. roku życia Hiszpan nie miał styczności z profesjonalnym futbolem. Grał amatorsko w regionalnych klubach. UD Buen Pastor, CE Premia, Alzamora. A że musiał jakoś zarabiać na życie, bez oporów próbował różnych profesji.

I tak łączył kopanie piłki z pracą kierowcy, dostawcy, technika od klimatyzacji czy nawet murarza. - Każdy powinien szanować pracę i mieć dużo pokory. Piłkarze mają braci czy siostry którzy ciężko pracują i powinni to doceniać - twierdzi po latach Gallego. On doskonale wie o czym mówi.

Gdy pracując jako kierowca brał udział w wypadku samochodowym, zrezygnował. Jednak tylko z prowadzenia auta. Natychmiast podjął się funkcji kuriera i zarabiał pieniądze rozwożąc przesyłki na rowerze. Choć inni pukali się w czoło, gdy po ośmiu godzinach pracy Gallego jechał na trening, on liczył, że ciężka praca się opłaci.

Jose Mourinho wróci do La Liga? Nie chodzi o Real Madryt. Czytaj więcej--->>>

Gdy jednak w końcu otrzymał szansę w rezerwach Espanyolu, nie przebił się i znów wylądował na niższym szczeblu rozgrywek. Trafił do czwartoligowego UE Cornella, co okazało się świetnym wyborem. W ciągu pięciu lat strzelił tam aż 101 bramek. Długo był jednak uznawany za zawodnika, który sprawdza się tylko na poziomie amatorskim.

W styczniu ubiegłego roku trzecioligowa Extremadura postanowiła zaryzykować i zapłaciła za 31-latka 200 tysięcy euro, które spłaciły się błyskawicznie. W 33 meczach napastnik strzelił 25 bramek, a drużyna z zachodu Hiszpanii awansowała do Segunda Division. Tam były murarz się nie zatrzymywał i w rundzie jesiennej sezonu 2018/2019 strzelił 15 goli.

W tym samym czasie SD Huesca nie potrafiła wygrać meczu w Primera Division przez 19 kolejek. Beniaminek szukał napastnika i skierował swoje oczy właśnie na zachód. Negocjacje z Extremadurą przebiegły błyskawicznie, a za 32-latka zapłacono dwa miliony euro. Gallego w ciągu trzech lat przebył drogę z IV ligi do najwyższej klasy rozgrywkowej i jednej z dwóch najlepszych lig na świecie.

Hiszpan znów jednak nie chciał na tym poprzestawać. - Zawsze mierzyłem wysoko i stawiałem sobie kolejne cele. Nie trafiłem do tego klubu tylko po to, by cieszyć się grą w La Liga - przekonywał po podpisaniu 2,5 letniego kontraktu. Dla wielu była to zasłona dymna, dla innych przejaw arogancji, gdy do niedawna amatorski jeszcze piłkarz mówi publicznie o chęci zawojowania ligi.

I wprawdzie napastnik ligi nie zawojował, a Huesca spadła z ekstraklasy, pięć strzelonych goli nie przeszło w Hiszpanii niezauważonych. Po zakończeniu sezonu do Aragonii zgłosiło się Getafe, największa rewelacja ostatnich miesięcy w La Liga. Klub z przedmieść Madrytu zajął w tabeli piąte miejsce i sensacyjnie awansował do Ligi Europy.

Osiem goli w meczu Realu Madryt. Czytaj więcej--->>>

Wkrótce strzelanie goli w Europie będzie kolejnym celem dla Gallego. W lipcu Getafe ogłosiło pozyskanie snajpera za sześć milionów euro, a doświadczony napastnik podpisał trzyletni kontrakt.

- Jestem wdzięczny temu klubowi, który dał mi szansę gry w La Liga. Przez pół roku dawałem z siebie wszystko i otrzymałem kolejną okazję w swojej karierze. Chcę z niej skorzystać, a klub zarobi na mnie pieniądze. To dobre dla obu stron - przekonywał kibiców Hueski.

Trener Jose Bordalas ściągnął Gallego, ponieważ w perspektywie gry na trzech frontach musi mieć szeroką kadrę. Jego pierwszym wyborem w ataku będzie zapewne sprawdzony duet Jaime Mata - Jorge Molina. W przypadku Gallego nie można jednak być niczego pewnym.

- Wielu piłkarzy gra na wysokim poziomie w wieku juniora, ale z wielu przyczyn nie docierają później tam, gdzie chcą. Ja zawsze trenowałem tak samo, grałem na tym samym poziomie przez wiele lat, ale gdy pojawiła się szansa, zrobiłem wszystko, żeby ją wykorzystać - tłumaczy dziś swoją niecodzienną karierę.

- Nauczyłem się cieszyć każdą chwilą i doceniać podwójnie to, co otrzymałem od życia - dodaje.

Z trzeciej ligi do fazy grupowej Ligi Europy w zaledwie trzy lata. Przed najbliższym sezonem trudno zawyrokować, że Enric Gallego osiągnął już wszystko co możliwe w swojej karierze. Z każdymi kolejnym miesiącem 32-latek przekonuje, że dla niego niemożliwe nie istnieje.

Komentarze (1)
avatar
zens
2.08.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dziwne , bo przecież murarze w nogę nie potrafią grac