Los w końcu uśmiechnął się dla Realu Madryt. Wydawało się, że po tak koszmarnym dla nich sezonie nie może być gorzej, a jednak. Zawodnicy Zinedine'a Zidane'a podczas tournee w Stanach Zjednoczonych wygrali tylko z Arsenalem i to dopiero po rzutach karnych. W międzyczasie doznali m.in. upokarzającej porażki z największym rywalem, Atletico Madryt (3:7).
Pocieszeniem mógł być triumf w Audi Cup, ale na drodze stanął Tottenham. We wtorek Koguty wyglądały lepiej niemal w każdej formacji, ale wygrały skromnie 1:0.
Z kolei poza boiskiem Królewscy obrywali równie mocno. Że przeciąga się saga z odejściem Garetha Bale'a, że zawodnicy na boisku grają ociężale, że obrona popełnia mnóstwo błędów i że Eden Hazard na którego wydano ok. 100 mln euro wygląda, jakby miał nadwagę.
ZOBACZ WIDEO Czy nasze kluby mogą pożegnać się z Ligą Europy? "W Polsce, cały czas, gramy archaiczny futbol. To nie jest rozrywka, to męka"
-> Gareth Bale jak bohater telenoweli. Przyszłość w Realu Madryt pod dużym znakiem zapytania
- Nie jesteśmy jeszcze gotowi i to widać - tłumaczył się Zidane. - Wiem, że nie jest łatwo, bo mamy za sobą trudny sezon, a teraz jest ciężki start. Uważam, że mamy wielką drużynę. Odzyskamy pewność siebie i inne rzeczy. Potrzebujemy zwycięstwa - zapewniał. Francuz doczekał się w środę w meczu o trzecie miejsce Audi Cup z Fenerbahce Stambuł.
Turecka ekipa w tym tygodniu nie ma łatwego życia. Dzień wcześniej straciła sześć bramek w starciu z Bayernem Monachium, a w środę do ich siatki wpadło pięć strzałów Realu. Zawodnicy Fenerbahce nie cieszyli się długo prowadzeniem, na które wyszli w szóstej minucie po strzale Garry'ego Rodriguesa. Na Królewskich zemścił się błąd Alvaro Odriozoli, a dodatkowo Keylora Navasa zmylił wyskakujący do bloku Marcelo.
W kolejnych minutach straty odrobił Karim Benzema. Francuz rozegrał bardzo dobre zawody, ale to było za mało. Jeszcze przed przerwą wyrównał Nabil Dirar po rykoszecie od Odriozoli. Przed zejściem po raz trzeci przemówił Benzema. 31-latek był niczym lis w polu karnym rywali i nie psuł dośrodkowań kolegów. Kilka minut po tym, jak skompletował hat-tricka, Zidane zdjął go z boiska. Było 3:3 - Fenerbahce przemówiło po raz ostatni po piekielnie mocnym strzale Ozana Tufana z dystansu.
-> Oficjalnie: Chuca w Wiśle Kraków
Potem strzelali już tylko Los Blancos. Wrócili na prowadzenie po trafieniu Nacho. Obrońca odnalazł się w "szesnastce" przeciwników i dobił strzał Mariano Diaz. Były snajper Olympique Lyon swojego trafienia doczekał się w końcówce. Wtedy to on wykorzystał nieudaną interwencję bramkarza po uderzeniu Lucasa Vazqueza.
Real Madryt - Fenerbahce Stambuł 5:3 (2:2)
0:1 - Garry Rodrigues 6'
1:1 - Karim Benzema 12'
2:1 - Karim Benzema 27'
2:2 - Nabil Dirar 34'
3:2 - Karim Benzema 53'
3:3 - Ozan Tufan 59'
4:3 - Nacho 62'
5:3 - Mariano Diaz 79'
Real:
Keylor Navas (46' Andrij Łunin) - Alvaro Odriozola (62' Dani Carvajal), Raphael Varane (Adrian De La Fuente), Nacho, Marcelo (62' Migue Gutierrez) - Isco (73' Luka Modrić), Fede Valverde (74' Takefusa Kubo), Toni Kroos (73' Jaime Seoane) - Vinicius Junior (62' Rodrygo), Karim Benzema (61' Mariano Diaz), Eden Hazard (46' Lucas Vazquez).
Fenerbahce: Altay Bayindir - Murat Saglam (57' Mauricio Isla), Diego Reyes, Jailson (82' Allahyar Sayyadmanesh), Alper Potuk (Mehmet Ekici) - Nabil Dirar (74' Abdulcebrail Akbulut), Ozan Tufan, Ferdi Erenay Kadioglu (57' Victor Moses), Garry Rodrigues (74' Yusuf Mert Tunc) - Vedat Muriqi (74' Michael Frey), Max Kruse.
Żółte kartki: De La Fuente i Modrić (Real) oraz Sayyadmanesh (Fenerbahce).