Świat na pewno to zauważył - taki napis dziennikarze jednego z amerykańskich dzienników umieścili pod zdjęciem, na którym piłkarze reprezentacji USA cieszą się z pokonania Mistrzów Europy. Radość była tym większa, że Hiszpanie nie przegrali od 2007 roku i byli faworytami turnieju w RPA. Teraz Jankesi zmierzą się z Brazylią w finale Pucharu Konfederacji i kolejna sensacja jest bardzo prawdopodobna.
Bez wątpienia sukces Amerykanów obiegł natychmiast cały świat, ale zaskakująco również zajął czołówki największych gazet w Stanach Zjednoczonych. Przecież w tym kraju soccer nie jest pierwszorzędną dyscypliną, ustępuje między innymi futbolowi amerykańskiemu, hokejowi i koszykówce.
W 1980r. na olimpiadzie w Lake Placid hokejowa reprezentacja USA wygrała z ZSRR. Wówczas utarło się powiedzenie "cud na lodzie". Teraz wszyscy powtarzają, że środowe wydarzenie było "cudem na trawie".
- Euforia, jaka zapanowała w Stanach nie dziwi mnie. W końcu nie codziennie wygrywa się z mistrzem Europy i jednocześnie drużyną, która zajmuje pierwsze miejsce w rankingu FIFA - mówi Krzysztof Warzycha, szkoleniowiec jednej z drużyn amerykańskiej MLS.
- Środowy występ pokazał, że Amerykanie są w stanie wygrać z każdym. Czy to zwiastun tego, co mogą osiągnąć za rok podczas mundialu? Dlaczego nie. Grekom udało się wygrać EURO 2004, to i USA może zwyciężyć w mundialu. Trzon tej reprezentacji tworzą piłkarze, którzy grają w Europie. Przy tym mają jedną ważną narodową cechę, nie mają przed nikim kompleksów - zaznacza były reprezentant Polski na łamach Przeglądu Sportowego.