Liga Europy. Nacho Novo - były legionista, symbol Glasgow Rangers

Newspix / Na zdjęciu: Nacho Novo
Newspix / Na zdjęciu: Nacho Novo

Miał zawał serca, udar mózgu, a później depresję. Kibice śpiewali, że "dostanie kulkę w łeb". Nacho Novo był jednym z najważniejszych graczy Glasgow Rangers, później trafił do Legii Warszawa.

Polską bardzo się zauroczył. Po przyjeździe do stolicy pojechał na Stare Miasto i nie mógł się go nachwalić. Zawodnik po Starówce chodził kilkadziesiąt minut, choć trochę narzekał na niską temperaturę. To był luty 2012 roku. Novo zapewniał, że nie jest emerytem i przyjechał do Legii wygrać kilka trofeów, miał wtedy 33 lata. Na początku umiał po polsku głównie przeklinać, ale deklarował chęć nauki naszego języka, miał nawet plan: korepetycje trzy razy w tygodniu. Swój pobyt w Legii mógłby podsumować jednak niecenzuralnymi wyrazami, które szybko zapamiętał z treningów.

Zawrócił helikopter

Hiszpan spędził w Polsce pół roku, zagrał w piętnastu meczach, strzelił gola i zdobył Puchar Polski, ale była to raczej marna nagroda pocieszenia. Piłkarz miał przecież pomóc drużynie w zdobyciu mistrzostwa, a skończyło się katastrofą i dopiero trzecim miejscem w ekstraklasie, za Ruchem Chorzów i Śląskiem Wrocław.

Novo był już wtedy zawodnikiem lekko wypalonym, mówił o tym po latach w "Daily Record". - Po Rangersach czułem się trochę zagubiony. Grałem w innych klubach, ale później zdałem sobie sprawę, że coraz trudniej wstaje mi się rano z łóżka - opowiadał były pomocnik.

ZOBACZ WIDEO Legia Warszawa - Rangers FC. Dwumecz bez wyraźnego faworyta? "Szanse są równe"

W Glasgow był uosobieniem walki i sukcesów. Występował w silnej drużynie, która pod koniec jego pobytu w klubie zdominowała ligę. Z Rangersami trzykrotnie sięgnął po tytuł mistrza kraju, z zespołem dotarł też do finału Pucharu UEFA w 2008 roku (porażka z Zenitem Sankt Petersburg). W półfinale strzelił decydującego o awansie karnego. Nawet partnerka zawodnika stwierdziła później, że był to dla niej najbardziej ekscytujący moment w życiu, ważniejszy od zaręczyn.

Fani drużyny z protestanckiej części Glasgow nie zapomną mu również zawrócenia helikoptera. Na pokładzie czekał puchar za mistrzostwo Szkocji, który miał trafić do graczy Celticu. Przynajmniej wszyscy się tego spodziewali, nawet zawodnicy Rangers. W ostatniej kolejce sezonu 2004-05 helikopter wyleciał już z trofeum na stadion Motherwell, ale w połowie drogi zmienił kurs. Celtic przegrał 0:2, a Rangersi ograli Hibernian po golu Novo. I odwiecznego rywala wyprzedzili w tabeli o punkt.

Gnębiony przez kibiców

Ten kozak zamienił się w tchórza. Przynajmniej według trenera Sportingu Gijon, Javiera Clemente. W tym zespole Novo spędził półtora roku i z Primiera Division wyjechał do Polski. Clemente stwierdził wtedy, że Novo "zes...ał się w gacie". Szkoleniowiec był zniesmaczony tym, że pomocnik woli zmienić klub niż podjąć walkę o miejsce w składzie jego drużyny.

Hiszpan trafił do Legii po wielu sukcesach, ale też licznych przejściach. W Szkocji często dostawał pogróżki od fanów Celticu, jeden z nich zostawił mu na samochodzie napis RIP (Rest In Peace oznacza spoczywaj w pokoju - red.). Kibice wybijali mu szyby w domu, dziurawili opony w aucie i wysyłali wiadomości grożąc mu śmiercią. Novo został też kilka razy zaatakowany: podczas obiadu z dzieckiem w restauracji czy w klubie nocnym.

Fani Celticu ułożyli o nim piosenkę, którą piłkarz cytował kiedyś w jednym z wywiadów: "Szło to jakoś tak: mam nadzieję, że umrzesz. Gdy będziesz spać, znajdziesz w głowie kulę od IRA". Kiedy Hiszpan kończył karierę w Glentoran, w klubie z Irlandii Północnej, na lotnisku w Belfaście ktoś nagrał filmik i opublikował w internecie, jak Novo reaguje na zaczepki. "Dlaczego tak mnie nie szanujesz? Co ci zrobiłem?" - piłkarz pytał kibica w bluzie Celticu, który wcześniej krzyczał do niego: "mam nadzieję, że umrzesz we śnie!".

Liga Europy. Szkoci zapowiadają najazd kibiców Legii

Najpierw zawał, później udar

Karierę skończył w Glentoran, w 2017 roku. Czuł się bardzo źle. - Zastanawiałem się, o co chodzi w moim życiu. Byłem znudzony, niezadowolony z siebie, ze wszystkiego. Energię dawała mi myśl, że wkrótce wystąpię w turnieju charytatywnym w drużynie legend Glasgow Rangers - mówił piłkarz w "Daily Record".

Zimą 2018 roku na turnieju w Berlinie zagrał w kilku meczach, po jednym z nich źle się poczuł. Miał zawał serca. Wcześniej z podobnych przyczyn w wieku 43 lat zmarła mama piłkarza, lekarze źle zdiagnozowali wadę serca. Na szczęście w Niemczech spisali się na medal i szybko pomogli piłkarzowi.

Kilka miesięcy później Novo miał udar mózgu. Po operacji uczył się mówić i pisać.

- Konieczność nauki podstawowych rzeczy wydawała się bardzo dziwna, na początku nie mogłem powiedzieć wyraźnie żadnego słowa. Na szczęście ćwiczenia, pomoc lekarzy i znajomych sprawiły, że stopniowo wszystko wróciło - opowiadał zawodnik.

Trudniej było mu jednak zwalczyć depresję. Po zakończeniu kariery stracił sens życia. - Byłem w fatalnym stanie, chciałem wrócić do piłki, ona zawsze mnie ratowała. Gdy umarła mama, poprosiłem trenera, żeby wystawił mnie w meczu. Strzeliłem gola i wygraliśmy.

- Po udarze starałem się o pracę trenera Glentoran, dotarłem do ostatniego etapu rozmowy kwalifikacyjnej, ale robotę dostał facet, który wcześniej prowadził pub. Załamało mnie to, byłem gotowy się poddać, dlatego potrzebowałem pomocy specjalisty - mówił Novo.

Dziś ma już inne nastawienie. - Miałem wiele trudnych chwil, ale w końcu zrozumiałem, że muszę cieszyć się życiem. I dalej chodzę na rozmowy o pracę. Będę trenerem, w końcu dostanę robotę w jakimś klubie. Nie przestałem wierzyć - mówił. Do tej pory nie prowadził jeszcze żadnego klubu.

Liga Europy. Ogromne zainteresowanie meczem Legii z Glasgow Rangers

Źródło artykułu: