Puchar Ekstraklasy sztucznie podtrzymywany przy życiu

 / Znicz
/ Znicz

Puchar Ekstraklasy reaktywowano w 2006 roku za sprawą spółki Ekstraklasa S.A. Wcześniej z różnym skutkiem, bynajmniej nieregularnie, organizowano potyczki w ramach tzw. Pucharu Ligi Polskiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Idea meczów mających stanowić alternatywę dla rozgrywek ligowych i Pucharu Polskich była w stanie przetrwać zwykle kilka sezonów. Pomimo buńczucznych zapowiedzi i dużych aspiracji przedstawicieli Ekstraklasa S.A., której udało się namówić telewizję Polsat do przeprowadzania transmisji telewizyjnych, pomysł znów nie cieszył się zbytnim zainteresowaniem. Od samego początku poszczególne kluby nie wykazywały najmniejszej chęci brania udziału w tym przedsięwzięciu. Przyczyn takiego obrotu sprawy jest wiele.

W Polsce, w przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej, zespoły nie mogą się zbytnio pochwalić szeroką kadrą zawodniczą. Mając na uwadze priorytetowo traktowane występy ligowe, jak również Puchar Polski i obowiązkowe mecze w Młodej Ekstraklasie, zmuszanie klubów do brania udziału w kolejnych rozgrywkach musiało się skończyć fiaskiem. Na boisko, zwłaszcza w fazie grupowej, wybiegał zwykle skład mocno rezerwowy, wspomagany przez kilku piłkarzy z "pierwszej jedenastki". Profesjonalne rozgrywki traktowano więc dwojako - spokojni o swoje miejsce w podstawowym ligowym składzie uznawali to jako przykry obowiązek. Ci zaś, którzy o występach w Ekstraklasie póki co mogli sobie pomarzyć, mieli swoisty trening, szlif i możliwość pokazania się asystentowi trenera. By kluby mogły poważnie traktować Puchar Ekstraklasy organizatorzy musieli sypnąć sporą kasą. Do tego jednak nie doszło.

Prócz tego dochodzi jeszcze problem, związany poniekąd ze wspomnianą wyżej skromną liczebnie kadrą zespołów. Otóż polskim kopaczom ledwo starcza sił na pełne dziewięćdziesiąt minut gry w lidze. O ile na mecze Pucharu Polski, mającego z racji swojej długiej tradycji niewątpliwy prestiż, zawodnicy dadzą się jeszcze namówić, to już kolejne rozgrywki pucharowe stanowią zbyt wiele dla ich wątłych organizmów. Dlatego też trenerzy na Puchar Ekstraklasy awizowali zwykle tych piłkarzy, którzy na meczach ligowych mogliby pierwszemu zespołowi co najwyżej bidony z wodą podawać.

W konsekwencji wyniki poszczególnych meczów były dość zaskakujące. Dla przykładu w tym sezonie na fazie grupowej swoją przygodę kończył Mistrz Polski - Wisła Kraków, po wstydliwych porażkach 0:4 ze Śląskiem Wrocław i 0:1 z Piastem Gliwice. Trzeci zespół Ekstraklasy - Lech Poznań, drugi rok z rzędu zajął ostatnie miejsce w grupie. Tym razem najbardziej w pamięci utkwić mogły porażki z przeciętną Arką Gdynia (1:4 i 0:3). Ostatecznie do półfinału pucharu, nikomu nic nie ujmując, dostały się zespoły, które w tym sezonie w lidze o najwyższe laury nie walczyły, a więc Śląsk, Arka, Odra i GKS.

Prócz samych klubów zbytniego zainteresowania nie wykazywali również kibice. Z resztą trudno im się dziwić. Poziom polskich rozgrywek piłkarskich pozostawia wiele do życzenia. Komuż więc chciałoby się fatygować na mecz wiedząc, że trener wystawi ekstremalnie rezerwowy skład a piłkarze będą po boisku hasać w iście treningowym tempie. Jeśli zespołom brakuje zapału i chęci rywalizacji o trofeum, to na takie podejście kibice zazwyczaj reagują absencją na trybunach. Mimo że od kilku lat polskie stadiony podczas meczów ligowych powoli się zapełniają, to Pucharem Ekstraklasy od czasów jego powstania interesowali się naprawdę nieliczni. Nawet w Poznaniu, Krakowie czy Zabrzu, gdzie ligowe spotkania cieszą się ogromnym zainteresowaniem, na pucharowe przychodziła garstka zapaleńców. Na udowodnienie powyższych tez należy wskazać, że na tegoroczne mecze półfinałowe pofatygowało się średnio 1750 kibiców, co stanowi frekwencję gorszą, niż na niejednych zawodach szczebla IV ligi okręgowej.

Kolejna próba reinkarnacji pucharu ligi spaliła więc na panewce. Nie akceptują go zarówno kluby, jak i ich kibice. Jeśli nie znajdzie się stacja telewizyjna, która po Polsacie zechce zapełnić swoją ramówkę piłkarskimi rozgrywkami na niewątpliwie mizernym poziomie, to Puchar Ekstraklasy czekać będzie niechybny koniec.

tomasz.dzionek@sportowefakty.pl

Źródło artykułu: