Eliminacje Euro 2020: Słowenia - Polska. Głos eksperta: To ostatnia szansa dla tego pokolenia

Getty Images / Markus Tobisch / Na zdjęciu: Bojan Jokić
Getty Images / Markus Tobisch / Na zdjęciu: Bojan Jokić

- Słoweńcy uwierzyli, że po latach przyjdą wyniki. Głównie z powodu Matjaża Keka, którego traktuje się jak "mesjasza" - mówi WP SportoweFakty Jure Bohoric, słoweński dziennikarz. - Istnieje też opinia, że to ostatnia szansa tego pokolenia - dodaje.

Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty: Mecz Słowenia - Polska z 2009 roku jest szczególnie wspominany w waszym kraju?
Jure Bohoric, dziennikarz "EkipaSN":

Jest zapisany w naszej historii jako jeden z najlepszych. Zawsze, gdy mówimy o najlepszych meczach wszechczasów w wykonaniu reprezentacji, to te 3:0 z Polską jest gdzieś na szczycie. Prawdopodobnie słusznie, bo nie pamiętam wielu starć, w których Słowenia wypadła tak dobrze. A to było prawie idealne spotkanie i to w kluczowym momencie kwalifikacji. Można je określić jako początek świetnej drogi, która zakończyła się na mistrzostwach świata 2010 w RPA.

Obecnie jest znacznie gorzej.

W Lidze Narodów UEFA osiągnięto dno. Spadliśmy do najniższej ligi, w rankingach nie byliśmy gorsi w ciągu ostatnich 20 lat. Wyniki były naprawdę złe, dlatego też Srecko Katanec został zwolniony i to samo spotkało Tomaza Kavcicia. Ale kiedy Matjaz Kek wrócił, to wszyscy znów zaczęli wierzyć. Mimo tego, że on wciąż szuka najlepszej formacji, formy oraz drużyny to Słowenia wreszcie wygląda poważnie. Co prawda wszyscy byliśmy rozczarowani porażką w Austrii i tylko remisem u siebie z Macedonią Północną, ale zwycięstwo z Łotwą w Rydze wystarczyło do optymizmu. Nie przypadkiem bilety na stadion Stozice zostały wyprzedane. Po raz pierwszy od 4 lat!

Czyli polscy piłkarze powinni być gotowi na "słoweński kocioł"?

Nie do końca. Słowenia nigdy nie osiągnęła na nim dobrych wyników. To jest największy i najnowocześniejszy stadion w kraju, ale brakuje mu duszy. Na co dzień gra tam Olimpija Ljubljana, przez co fani NK Maribor go nie akceptują. Zresztą i tak brakuje wsparcia ze strony ultrasów obu klubów ("Green Dragons" z Ljubljany i "Viole" z Mariboru - przyp. red.), bo ci bojkotują mecze reprezentacji.

ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Złe wspomnienia ze Słowenii. "Grzegorz Lato musiał uciekać przed wściekłymi kibicami!"

Słoweńcy na pewno dobrze rozpracowali Polaków. Szczególnie, że mają w kadrze piłkarzy z naszej ligi.

Pytanie, czy w obecnej piłce nożnej są jeszcze jakieś sekrety? Prawdopodobnie nie. Oczywiście, Kek z pewnością poprosił Urosa Koruna o jakieś rady, ale jestem pewien, że już wtedy wiedział wszystko, co powinien. Natomiast warto podkreślić, że sam Korun wcześniej bardzo pozytywnie wypowiadał się o Polsce. Mówił m. in. o świetnych stadionach, wielu dobrych graczach, niezłych obcokrajowcach, a także jak silna i trudna jest wasza liga, jak również zaznaczał, że kluby bardzo lubią naszych rodaków. Niemniej obecnie ludzie w Słowenii tak naprawdę niewiele mówią o Polsce, bo liczy się tylko nasza reprezentacja. Wiemy, że jesteście świetni. Wszyscy to wiemy, więc musimy być najlepsi, aby móc was pokonać.

Czytaj także: "Nasz futbol się rozwija" - były piłkarz Jagiellonii Białystok liczy na wygraną z Polską

Gdzie widzi pan największe zagrożenie ze strony Polski?

Hmm... Wystarczy wypowiedzieć tylko 2 nazwiska: Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek. Nie ma nad czym się rozwodzić, bo Polska jest jednym z największych zespołów w Europie. Nie przypadkiem już praktycznie awansowała na Euro 2020, a w naszym najbliższym meczu jest wyraźnym faworytem. Jednak choć wiemy, że czeka nas wyjątkowo trudny mecz, to mimo wszystko wierzymy, że możemy was pokonać. Choćby z powodu Keka czy formy niektórych graczy.

Jakiego stylu możemy się spodziewać po Słowenii?

Słowenia gra w formacji 4-2-3-1. Staramy się grać w prawdziwą piłkę nożną, z dużą ilością podań. Dlatego też kluczowy jest Josip Ilicić, bo każda akcja w ataku zaczyna się od niego. Z tego też powodu jesteśmy najsilniejsi w środku pola. Problem w tym, że brakuje nam czegoś w obronie. Co ciekawe, kiedy Kek był selekcjonerem po raz pierwszy, to było zupełnie inaczej: graliśmy klasycznym 4-4-2, a defensywa była naszą najsilniejszą stroną. Wtedy naprawdę trudno było strzelić nam gola. Obecnie Słowenia od dawna nie utrzymała czystego konta. Jedynie z Łotwą, ale ona nie jest poważnym zespołem. Przed meczem w Rydze nie zagraliśmy na zero z tyłu przez prawie 2 lata w kwalifikacjach. To wiele mówi. Wydaje się, że problem ma także atak, bo przed wspomnianym meczem z Łotwą Słowenia nie zdobyła więcej niż jednego gola w aż 9 meczach!

Waszą największą gwiazdą jest Jan Oblak, wspomniał pan o Iliciciu. Na kogo jeszcze polscy piłkarze powinni zwrócić szczególną uwagę?

Nie ma wątpliwości, że Oblak z Atletico jest jednym z najlepszych bramkarzy na świecie. Jego obecność jest czymś wielkim dla Słowenii, bo motywuje innych graczy i dodaje im pewności siebie. Zawsze żartujemy:, że szkoda, iż ​​jest tylko bramkarzem i nie może zagrać w polu... Drugim szefem zespołu jest właśnie Ilicić, który też jest jednym z najlepszych piłkarzy w historii naszego futbolu. Kiedy on gra dobrze, to wszyscy grają dobrze. A kiedy jest w słabszej dyspozycji Słowenia ma kłopoty. Warty uwagi jest też Andraż Sporar, który strzelił 46 bramek w 63 meczach dla Slovana Bratysławy. Odkąd Milivoje Novaković przeszedł na emeryturę, szukamy prawdziwego strzelca bramek. Wszyscy wierzą, że Sporar może być nowym Novakoviciem. Poza tym to, że mecz zostanie rozegrany na stadionie Stozice, siedzibie Olimpiji, co na pewno go napędzi. On kiedyś był kapitanem tej drużyny, więc niejako wraca do domu. Z tego powodu będzie jeszcze bardziej zmotywowany.

Czego oczekujecie po drużynie narodowej w najbliższych miesiącach?

Mamy nadzieję, że uda nam się zakwalifikować do Euro 2020. Słoweńcy wreszcie uwierzyli, że po długich latach przyjdą wyniki. Głównie z powodu Keka, którego traktuje się jak "mesjasza". Istnieje też opinia, że jest to ostatnia szansa dla tego pokolenia, a jeśli nie zakwalifikują się teraz, to nie zrobią tego już nigdy.

Komentarze (0)