Eliminacje Euro 2020. Słowenia - Polska. Gramy o spokój, rywale o życie

Newspix / Mateusz Słodkowski / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski
Newspix / Mateusz Słodkowski / Na zdjęciu: piłkarze reprezentacji Polski

Media w Słowenii podkreślają, że to Polska jest zdecydowanym faworytem meczu w Lublanie. Zespół Jerzego Brzęczka jest w komfortowej sytuacji, gospodarze znaleźli się na krawędzi i porażka może oznaczać dla nich poważne problemy.

Kogokolwiek w Słowenii się nie zapyta, powie, że to Polska jest faworytem meczu z ich zespołem. Można przeczytać o tym w miejscowej prasie, mówi o tym kelner w tutejszej restauracji czy spotkany przez nas na ulicy Ermin Siljak, 48-krotny reprezentant Słowenii i były kolega klubowy Piotra Świerczewskiego oraz Marcina Żewłakowa.

Dla nas mecz eliminacji Euro 2020 w Słowenii jest spotkaniem o spokój. W razie wygranej w Lublanie i w Warszawie z Austrią, awans na EURO 2020 będzie niemal pewny. Rywale grają tak naprawdę o życie. Wygrana przedłuża ich szanse, porażka bardzo komplikuje ich sytuację.

Gospodarze mają to, czym my karmiliśmy się przez wiele lat - wiarę i nadzieję. Polska przyjechała do Słowenii jak po swoje. Jak zaznacza w wywiadzie dla miejscowej gazety Aljaż Struna, brat znanego z Cracovii Andraża, "Polska na papierze jest dużo mocniejsza". Zawodnikowi Houston Dynamo w udziale przypadnie gra na Roberta Lewandowskiego, który jest jego zdaniem lepszy niż Zlatan Ibrahimović.

ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Przegląd prasy przed meczem Słowenia - Polska. "Rywale Biało-Czerwonych nastawiają się na kontrę"

Na papierze różnica jest faktycznie widoczna. My mamy dziś w polu jedną wielką gwiazdę światowego formatu i kilku zawodników, których nazwiska wymienią ludzie na krańcach kontynentu. Słoweńcy takich zawodników nie mają. Ale mają za to Jana Oblaka - ich zdaniem najlepszego bramkarza świata.

W jakiś sposób to determinuje sposób gry naszych przeciwników. Trzy stracone bramki w czterech meczach to wynik co najmniej dobry. Również w meczu z Polską Słowenia chce postawić zasieki z tyłu. Selekcjoner Matjaz Kek przyznaje, że kluczową umiejętnością dla jego zawodników będzie "gra bez piłki". A do tego kontry, tak więc naszych bocznych obrońców czeka cięższy dzień w pracy.

Słowenia ma swoje problemy, my swoje. Po raz pierwszy w tych eliminacjach zagramy bez Kamila Glika, który czasem jest niedoceniany przez ekspertów, ale kilka razy okazało się, że jest jak Litwa dla Adama Mickiewicza. Było to bolesne zwłaszcza podczas mundialu w Rosji. Wtedy Glika zastąpił Jan Bednarek, dla którego wyzwanie w tamtym okresie było zbyt duże.

Oczywiście obecnie Bednarek jest innym zawodnikiem, jest o 29 meczów w Premier League dalej, a to ma niebanalne znaczenie. Oczywiście niepewność pozostaje. Wiele wskazuje na to, że w środku zagra z Michałem Pazdanem.

ZOBACZ: Brzęczek stawia na Fabiańskiego, Szczęsny na ławce rezerwowych

To powinna być jedyna zmiana w składzie w stosunku do meczu z Izraelem, popisowego spotkania w wykonaniu Biało-Czerwonych, wygranego 4:0.

Jeszcze w czwartek wieczorem nie było pewności, czy w meczu zagra drugi z reprezentacyjnych filarów, Grzegorz Krychowiak, który skarżył się na przemęczenie. Jednak tego zawodnika nie za bardzo ma kto zastąpić w środku pola.

ZOBACZ. Grzegorz Lato do Kuby Błaszczykowskiego: Czas na męską decyzję

A poza tym skoro dobrze idzie, to po co zmieniać. Właśnie mecz w Słowenii da nam odpowiedź na pytanie - czy faktycznie dobrze idzie, czy raz dobrze poszło. Warto przypomnieć, że pierwsze trzy mecze były drogą przez mękę. W spotkaniu z Austrią rywale znacznie lepiej operowali piłką, prowadzili grę, my wygraliśmy indywidualnościami, ze słabymi drużynami Łotwy i Macedonii Północnej długo nie mogliśmy skonstruować płynnej akcji. Z Izraelem wychodziło wszystko.

Słowenia - Polska, godz. 20.45

Przypuszczalne składy drużyn:

Słowenia: Oblak - Stojanović, Struna, Mevlija, Struna, Balkovec - Zajc, Krhin, Kurtić, Bezjak - Ilicić, Sporar

Polska: Fabiański - Kędziora, Bednarek, Pazdan, Bereszyński - Zieliński, Klich, Krychowiak, Grosicki - Lewandowski, Piątek

Źródło artykułu: