Reprezentacja Polski zawiodła na całej linii w meczu 5. kolejki grupy G eliminacji do EURO 2020. Biało-Czerwoni przegrali na wyjeździe ze Słowenią 0:2 (0:1), ponosząc pierwszą porażkę w drodze na turniej.
Sama przegrana nie jest katastrofą dla drużyny Jerzego Brzęczka, która wciąż jest liderem tabeli, jednak duży niepokój musi budzić gra w piątkowym spotkaniu. Polacy byli po prostu bezradni w starciu z dość przeciętnym przecież rywalem, który skupił się na obronie i kontratakach.
Jest to o tyle dziwne, że w podstawowym składzie znaleźli się Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek. Pierwszy jest gwiazdą Bayernu Monachium i najlepszym napastnikiem Bundesligi, drugi objawieniem ostatniego sezonu Serie A i piłkarzem Milanu.
ZOBACZ WIDEO Eliminacje Euro 2020. Kamil Grosicki. "Ten zimny prysznic może nam tylko pomóc"
Jan Tomaszewski: Jerzy Brzęczek nie jest selekcjonerem, to go przerosło. Czytaj więcej--->>>
Według obrońcy reprezentacji Słowenii Aljaza Struny, w trakcie 90 minut w ogóle nie było tego widać.
- Polscy napastnicy w ogóle nie zaistnieli. Nie wyglądali na zawodników, którzy grają w tak wielkich klubach. Graliśmy bardzo dobrze i nie pozwoliliśmy im na nic - ocenił w rozmowie ze stacją RTV SLO piłkarz, który w 35. minucie pokonał Łukasza Fabiańskiego.
Dodajmy, że w 67. minucie Biało-Czerwoni strzelili prawidłowego gola, jednak sędzia Sergiej Kasajew odgwizdał wcześniej wydumany faul Lewandowskiego na jednym z obrońców gospodarzy (więcej TUTAJ).
Słoweńcy mają 8 punktów i zajmują trzecie miejsce w tabeli grupy G. O punkt więcej mają Austriacy, którzy w najbliższy poniedziałek zagrają w Warszawie z Polską.