Mimo sobotniej decyzji działaczy PZPN, którzy odrzucili propozycję uchwały abolicyjnej, Widzew Łódź wciąż ma duże szanse na grę w sezonie 2008/09 w najwyższej klasie rozgrywkowej.
By tak się stało, Sąd Najwyższy musi najpierw odesłać odpowiednie dokumenty. Ma na to czas do 10 lipca i taki termin jest zapisany w ustawie, ale w praktyce wcale nie jest to takie pewne. Wyrok w sprawie Widzewa został wydany dokładnie 10 czerwca, więc Sąd Najwyższy na przesłanie akt do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl ma miesiąc.
- Do połowy lipca musimy znać wszystkie kluby ekstraklasy. Na 15 lipca zarezerwowaliśmy termin zebrania Komisji do Spraw Nagłych PZPN, która ma się ustosunkować zarówno do orzeczeń Trybunału w sprawie Widzewa, jak i Wojewódzkiego Sądu Arbitrażowego w sprawie ŁKS - mówi rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski.
Co jeśli Sąd Najwyższy wywiąże się z nakazanego terminu? Wówczas Trybunał jeszcze raz oceni sprawę, ale już teraz jego przedstawiciele twierdzą, że argument Widzewa o przedawnieniu korupcji zostanie uznany. W całej sprawie włodarze łódzkiego kluby mają jeszcze siedem argumentów, które również warte są rozważenia.
- Są to poważne argumenty, więc sędziowie Trybunału mogą się najpierw nad nimi pochylić, a następnie ukarać Widzew na przykład dziesięcioma punktami karnymi lub w ogóle umorzyć postępowanie, kierując sprawę do Wydziału Dyscypliny PZPN - twierdzi właściciel Widzewa Sylwester Cacek.