O ostatniej wizycie Wisły przy Ściegiennego 8 będzie mówiło się latami. 9 marca krakowianie pokonali kielczan 6:2, choć przegrywali 0:1 i 1:2. W sobotę piłkarze nie odtworzyli tego widowiska, ale także i tym razem kibice - poza pierwszym kwadransem - nie narzekali na nudę.
Kto spóźnił się na stadion, nie musiał żałować. W pierwszych minutach niesiona chęcią rehabilitacji za cztery kolejne porażki Korona chciała zastraszyć Wisłę agresywną grą, ale goście przetrwali ten szturm. Prawdziwa gra w piłkę zaczęła się w 17. minucie.
Wtedy Erik Pacinda uderzył z rzutu wolnego technicznie nad murem, ale choć strzał Słowaka wyglądał efektownie, to piłka była w zasięgu Michała Buchalika, który wykorzystał sprzyjające temu okoliczności i rzucił się "na notę". W odpowiedzi Kamil Wojtkowski ograł na skrzydle Mateusza Spychałę i uderzył groźnie z narożnika pola karnego, ale Marek Kozioł nie dał się zaskoczyć.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Carlitos pożegnał się z Legią. "Nie wszystkich da się zmusić do zmiany zachowań"
Bramkarz Korony bronił bez tremy, choć był to jego pierwszy występ w ekstraklasie od 2 czerwca 2013 roku, kiedy w barwach Zagłębia Lubin zagrał przeciwko… Wiśle (1:0). Kozioł zaczął sezon na ławce - Gino Lettieri stawiał na Pawła Sokoła, ale Sławomir Grzesik, który zastąpił Włocha przed przerwą reprezentacyjną, zdecydował się na zmianę w bramce i trzy kolejne w polu: za Jakuba Żubrowskiego, Oktawiana Skrzecza i Mateja Puckę zagrali Ivan Jukić, Milan Radin i Michal Papadopulos.
Grzesik zamieszał w ofensywie Korony, bo kielczanie nie tylko przegrali cztery ostatnie spotkania, ale też nie strzelili w nich ani jednego gola. W meczu z Wisłą natomiast łatwo dochodzili do pozycji strzeleckich. A raczej dochodził Pacinda. W 21. minucie Słowak pomknął środkiem pola i z 18 metrów uderzył płasko, ale Buchalik szybko zszedł do parteru i obronił jego strzał.
Sześć minut później natomiast po centrze Jukicia pozostawiony bez opieki Pacinda uderzył prosto z powietrza nieznacznie obok bramki Buchalika. Gdyby napastnik Korony był nieco bardziej precyzyjny, golkiper Wisły nie miałby szans na interwencję. Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a znów wykazać musiał się Kozioł. 31-latek tym razem dobrze zachował się po strzale Michał Mak z 12 metrów.
W 30. minucie dramaturgię spotkania podniosło wykluczenie z gry Rafała Boguskiego. Po źle rozegranym przez gości rzucie rożnym gospodarze ruszyli z kontrą. Do długiego podania wystartował Marcin Cebula, którego bez efektu dogonić próbowali Boguski i Mak. Tuż przed polem karnym Boguski rozpaczliwie uwiesił się na Cebuli, za co sędzia Gil bez wahania pokazał mu czerwoną kartkę.
Kto jednak myślał, że będzie to moment zwrotny, ten sześć minut później mocno się zdziwił. Mak przy linii końcowej oszukał Spychałę, który sfaulował uciekającego mu skrzydłowego, a "11" pewnym strzałem na gola zamienił Paweł Brożek. 36-latek strzelił gola w czwartym meczu z rzędu - nie miał takiej serii od sierpnia 2007 roku.
Wisła nie potrafiła obronić jednobramkowej przewagi. W pierwszej akcji po przerwie swego dopiął w końcu Pacinda. Mniejszy o głowę od Rafała Janickiego i Lukasa Klemenza napastnik głową zamienił na gola centrę Michaela Gardawskiego z lewego skrzydła. Były reprezentant Słowacji zatrzymał na 479 serię minut Korony bez gola. To jego pierwsze trafienie w ekstraklasie.
Czytaj również -> Wstrząsający fragment z książki Szymona Jadczaka o Wiśle Kraków
Remis, tym bardziej z grającą w osłabieniu Wisłą, nie satysfakcjonował Korony. Gospodarze szli po kolejne gole, ale choć Janicki i Klemenz nie mieli dobrego dnia, to nieprzespaną noc może zaliczyć Uros Duranović. W 87. minucie po strzale Mateja Pucki piłka odbiła się od słupka bramki Wisły wprost pod nogi Czarnogórca, który z czterech metrów trafił tylko w boczną siatkę.
W pierwszym po zwolnieniu Lettieriego meczu kielczanie zatrzymali na czterech serię porażek, ale nadal nie przypomnieli sobie smaku zwycięstwa. Korona wygrała w tym sezonie tylko jeden mecz - w 1. kolejce z Rakowem Częstochowa (1:0). Wisła natomiast przedłużyła do pięciu serię wyjazdów bez zwycięstwa, ale biorąc pod uwagę okoliczności, nikt przy Reymonta 22 nie będzie narzekał na wynik sobotniego meczu.
Korona Kielce - Wisła Kraków 1:1 (0:1)
0:1 - Brożek (k.) 38'
1:1 - Pacinda 47'
Składy:
Korona: Marek Kozioł - Mateusz Spychała, Ivan Marquez, Adnan Kovacević, Michael Gardawski - Marcin Cebula (76' Matej Pucko), Milan Radlin, Ognjen Gnjatić (84' Piotr Pierzchała), Ivan Jukić - Michal Papapopulos (71' Uros Duranović), Erik Pacinda.
Wisła: Michał Buchalik - David Niepsuj, Lukas Klemenz, Rafał Janicki, Maciej Sadlok - Rafał Boguski, Vukan Savicević - Michał Mak (72' Jean Carlos Silva), Kamil Wojtkowski, Chuca (46' Vullnet Basha) - Paweł Brożek (89' Przemysław Zdybowicz).
Żółte kartki: Jukić, Gnjatić (Korona) oraz Niepsuj (Wisła).
Czerwona kartka: Boguski /31' za faul taktyczny/ (Wisła).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 7073.