PKO Ekstraklasa. Lechia - Korona. Trzecie zwycięstwo gdańszczan z rzędu, przebudzenie Gajosa i Haraslina

PAP / Jan Dzban / Na zdjęciu: zawodnik Lechii Gdańsk Michał Nalepa (z prawej) i Michał Papadopulos (z lewej) z Korony Kielce
PAP / Jan Dzban / Na zdjęciu: zawodnik Lechii Gdańsk Michał Nalepa (z prawej) i Michał Papadopulos (z lewej) z Korony Kielce

Piłkarze Lechii Gdańsk potrafili mimo problemów na początku spotkania zdominować sytuację na boisku i bezproblemowo pokonali Koronę Kielce 2:0 po golach Macieja Gajosa i Lukasa Haraslina.

W Gdańsku zaczyna się dziać coś pozytywnego. Po dwóch kolejnych wygranych, Lechia poszła za ciosem, zwyciężyła trzeci raz z rzędu i bardzo mocno zbliża się do ścisłej ligowej czołówki. Od początku na boisku nie było jednak widać tej różnicy klas, która wynikałaby z wszystkich przesłanek.

Już od pierwszych akcji sobotniego spotkania, duże chęci do gry wykazywał Erik Pacinda, który już na samym początku oddał najlepszy strzał dla Korony w I połowie. Lechia była za mało konkretna w swoich działaniach.

Jeden strzał głową Błażeja Augustyna po rzucie rożnym to było zdecydowanie za mało jak na drużynę, która ma takie ambicje jak Lechia. Na plus w gdańskim zespole jedynie gra bocznych obrońców - Karola Fili i Filipa Mladenovicia. Z biegiem czasu, przewaga Lechii wzrastała i w końcu gospodarze potrafili to udokumentować.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Polacy świetni w klubach, słabi w reprezentacji. Jak to wytłumaczyć? "Straciliśmy pomysł na grę"

Probierz chce, by Cracovia była jak Legia. Zobacz więcej!

Po podaniu Mladenovicia w pole karne, jak rasowy napastnik zachował się Maciej Gajos. Przyjął piłkę, ograł rywala i strzelił pierwszą bramkę dla Lechii Gdańsk. Jeszcze przed przerwą sam na sam z Dusanem Kuciakiem wyszedł Ivan Jukić, jednak Słowak zachował się doskonale. Do końca wyczekał przeciwnika i uchronił zespół przed stratą gola. W doliczonym czasie gry sam na sam z rywalem wyszedł natomiast Lukas Haraslin. Słowak nie mógł się jednak przełamać i również tym razem strzelił koszmarnie, posyłając piłkę ponad poprzeczką.
Drugą połowę gdańszczanie rozpoczęli doskonale. Grzechy sprzed przerwy odkupił Lukas Haraslin, który pokazał swoje nieprzeciętne umiejętności techniczne i wycelował w samo okienko bramki Marka Kozła. Lechia prowadziła 2:0 i w przeciwieństwie do wielu poprzednich spotkań nie cofnęła się w celu bronienia wyniku.

Stolarczyk nie chciał stracić Sobolewskiego. Zobacz więcej!

Do końca dużo więcej szans na podwyższenie wyniku miała Lechia, a każda z akcji Korony kończyła się na tyle prędko, że trudno było tu mówić o jakichś okazjach na strzelenie gola. Warto odnotować, że w ostatnich minutach w gdańskich barwach zadebiutował Jaroslav Mihalik. Ostatecznie Lechia wygrała 2:0 i zbliżyła się do lidera na zaledwie jeden punkt. Korona wciąż jest pod kreską.

Lechia Gdańsk - Korona Kielce 2:0 (1:0)
1:0 - Gajos 36'
2:0 - Haraslin 52'

Składy:

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović - Maciej Gajos (83' Jaroslav Mihalik), Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik - Lukas Haraslin (64' Rafał Wolski), Artur Sobiech (55' Flavio Paixao), Żarko Udovicić.

Korona Kielce: Marek Kozioł - Mateusz Spychała, Adnan Kovacević, Ivan Marquez, Michael Gardawski - Marcin Cebula (46' Matej Pućko), Milan Radun, Ognjen Gnjatić, Ivan Jukić (70' Uros Duranović) - Erik Pacinda - Michal Papadopulos (79' Michał Żyro).

Żółte kartki: Gajos, Mladenović, Łukasik (Lechia), Spychała, Gnjatić (Korona).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 11 708.

Komentarze (3)
endriu122
21.09.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciężko będzie się podnieść Koronie z kolan. 
avatar
Cheers
21.09.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Lechia - siedmiu Polaków w pierwszym składzie - drużyna w czubie tabeli. Korona - siedmiu obcokrajowców w pierwszym składzie - przedostatnia lokata