[b]
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Ma pan dobre relacje z selekcjonerem Jerzym Brzęczkiem? "Przegląd Sportowy" poinformował, że podpadł pan trenerowi. [/b]
Maciej Rybus, piłkarz Lokomotiwu Moskwa i reprezentacji Polski: Na ostatnim zgrupowaniu spóźniłem się na śniadanie, ale nie ja pierwszy i pewnie nie ostatni. Zdarzyło się, zaspałem, mój błąd, ale zapłaciłem karę w wysokości pięciuset złotych i sprawa została zamknięta. Nie było z tego powodu smrodu.
Zastanawiam się, dlaczego nie gra pan w reprezentacji. Trener tłumaczy, że "nie sprawdził pana w boju", a Maciej Rybus wystąpił w kadrze już 54 razy.
Wydaje mi się, że z uwagi na mój staż w reprezentacji nie trzeba mnie testować. Nie jestem nowy, ale prawda jest też taka, że u trenera Brzęczka niewiele grałem. Na pewno duże znaczenie ma fakt, że późno dołączyłem do drużyny po mistrzostwach świata w Rosji. Chłopaki dobrze zaczęli eliminacje Euro 2020, w pięciu meczach na sześć zagrali na zero z tyłu, dlatego trudno oczekiwać od selekcjonera, żeby zrobił w defensywie zmiany.
Na pana pozycji, czyli lewej obronie, występuje Bartosz Bereszyński, zawodnik prawonożny.
Nie będę się z tego powodu obrażał. Może parę lat temu bym tak zrobił, ale teraz jestem bardziej doświadczony, dużo już widziałem w piłce i wiem, że na pewne rzeczy nie ma się wpływu. Trudno mi się z tym pogodzić, bo zależy mi na grze w reprezentacji, ale na miejscu trenera pewnie też nie mieszałbym w składzie. Poza tym, mam też swoje problemy.
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Grzegorz Krychowiak w wysokiej formie. "Nagrodę dla zawodnika meczu dedykował swojemu ojcu"
To znaczy?
Cały czas mam problemy z pachwiną. Od roku gram na środkach przeciwbólowych, choć - tak szczerze mówiąc - przestałem wierzyć, że one w ogóle coś dają. Ciągle robi mi się stan zapalny, naruszona jest nawet kość. Przez to nie gram tak, jakbym chciał. Brakuje zrywu, odejścia na kilku metrach, dynamiki. We wtorek zagrałem 120 minut w Pucharze Rosji, w serii rzutów karnych tak bolała mnie noga, że nie miałem siły oddać strzału z jedenastu metrów. W samolocie, w drodze powrotnej, ledwo chodziłem.
Selekcjoner nie wspominał o pana problemach.
Nie ma się co oszukiwać, na ostatnim zgrupowaniu sporo czas spędziłem u lekarzy, ale kiedy trener pytał, czy jestem gotowy, mówiłem, że tak. Bo tak też było.
I co teraz, musi pan przejść operację?
W przypadku zabiegu straciłbym nawet do pięciu miesięcy, tyle dochodziłbym do zdrowia. A przecież zaraz mamy Euro. Poza tym w czerwcu kończy mi się kontrakt z Lokomotiwem... nawet nie myślę o takim rozwiązaniu. Zaciskam zęby i pruję, choć bywam sfrustrowany, czasami miewam chwile załamania.
Co na to wszystko trener Lokomotiwu Jurij Siomin?
To doświadczony szkoleniowiec, ma już 72 lata i postępuje w myśl starej szkoły: jeżeli nie urwało ci nogi, to zakładaj korki i na boisko. Niedawno pytał mnie, czy dam radę zagrać, odparłem, że tak, ale na 70 procent. Powiedział, że jemu tyle wystarczy.
Najgorzej, że podczas meczu brakuje mi powera. Zawsze czułem się mobilny, a teraz? Męczę się. Staram się w ogóle nie myśleć o tym bólu, żeby mi to w głowie nie siedziało. Dzień po meczu, gdy budzę się rano, jest w porządku, ale na kolejnym treningu już czuję ucisk. W sobotę gramy ważny mecz w lidze, z Zenitem Sankt Petersburg, w następny wtorek z Atletico Madryt w Lidze Mistrzów. Spotkań jest dużo, nie ma czasu na odpoczynek. Trener Siomin mówił, żebym był na Zenit gotowy. I będę.
Igra pan z ogniem.
Byłem u wielu specjalistów, dwóch lekarzy powiedziało, żebym operował nogę. Z kolei doktor z klubu zapewnia, że mimo wszystko kontuzja się nie pogłębi. W tym tygodniu zrobiłem kolejny rezonans, w Moskwie. Jest lepiej w porównaniu do tego, co było kilka miesięcy temu.
Przed najbliższym zgrupowaniem reprezentacji to chyba dobra wiadomość.
Selekcjoner odwiedził mnie i Grzegorza Krychowiaka w Niemczech przed meczem Lokomotiwu z Bayerem Leverkusen w Lidze Mistrzów. Pogadaliśmy pół godziny, ale selekcjoner nie składał żadnych obietnic, więc nie wiem, co ze mną będzie. Obserwuje mnie, mam dobrze prezentować się w klubie i czekać na szansę w kadrze.
Patryk Dziczek. Mistrz Polski ciągle czeka na debiut w drugiej lidze
Podobno Brzęczek pojechał w odwiedziny do kilku reprezentantów żeby wyjaśnić z nimi parę spraw. Według informacji "PS" niektóre wypowiedzi selekcjonera miały popsuć atmosferę w kadrze.
Jeżeli o mnie chodzi, trener niczego nie musiał tłumaczyć, normalnie rozmawialiśmy, spóźnienie na śniadanie to żaden wielki wyskok, zdarza się. Ja nie widziałem w kadrze żadnych konfliktów, selekcjoner jest otwarty, rozmawia ze wszystkimi, ma dobry kontakt z zawodnikami. Myślę, że nie ma co robić tragedii.
A jeżeli chodzi o styl gry reprezentacji? Pod tym względem jest kiepsko.
Do tego już można mieć zastrzeżenia. Wydaje mi się, że powinniśmy być bardziej kreatywni, grać piłką, na 1-2 kontakty, nie nastawiać się tylko na kontrataki. Oczywiście kontry od zawsze były naszą mocną stroną, ale wszystkie drużyny zrobiły postęp, starają się rozgrywać, nawet te słabsze reprezentacje próbują robić to przez bramkarza.
Co się dzieje z naszą drużyną?
Powinniśmy grać odważniej, wychodzić na pozycje, a tego brakuje. Pod względem jakości mamy najlepszych piłkarzy w grupie, rywale nie są też jakimiś tuzami, dlatego musimy dominować, mieć większe posiadanie piłki. Powinniśmy popracować nad stylem, mam nadzieję, że stanie się tak na najbliższym zgrupowaniu. Dobra, efektowna gra zawsze się obroni.
Inny pomysł ma trener, czy jednak zawodnikom nie do końca wychodzi na boisku?
Na odprawach wszystko wydaje się jasne, trener wymaga od nas szybkiej składnej gry. W ostatnim spotkaniu ze Słowenią (0:2) pierwsze 20 minut wyglądało bardzo fajnie, ale coś jest nie tak, bo kiedy przeciwnik dochodzi do głosu, gaśniemy. A przecież w meczach z Włochami (1:1) i Portugalią (1:1) pokazaliśmy, że potrafimy także rozgrywać akcje. Trzeba znaleźć problem i go rozwiązać.
Na mistrzostwa Europy raczej awansujemy, ale co dalej?
Spokojnie, na razie to trzeba wyszarpać dwie wygrane z Łotwą i Macedonią i w ogóle znaleźć się na Euro. Nie gramy może najładniejszej piłki, ale jesteśmy skuteczni. Celem jest awans, a pamiętajmy, że jesteśmy jednak pierwsi w grupie, dlatego nie można nas aż tak krytykować.
Ale...
Tak, styl. Jestem spokojny, poprawimy go. Przed mistrzostwami Europy będzie więcej czasu na wspólne treningi. W sezonie wygląda to tak, że przyjeżdżamy na kadrę, mamy lekkie ćwiczenia pierwszego dnia, później rozruch przed spotkaniem i mecz. Jak dostaniemy więcej czasu, żeby pobyć razem i poćwiczyć, to wiele rzeczy zaskoczy.
Zaskoczył na razie jeden zawodnik: Grzegorz Krychowiak. Pana kolegę z Lokomotiwu nazywają w Rosji gwiazdą ligi.
Początki miał ciężkie, ale szybko się przystosował. Wyrósł na lidera drużyny, mówi już po rosyjsku, jeszcze z błędami, ale się komunikuje. Ten transfer wyszedł mu na dobre. Jak nie idzie, to zawodnik podświadomie obawia się, że coś zawali w meczu, czuje się stłamszony, a Grzesiek miał swoje problemy w poprzednich klubach. Dziś jest bardziej żywy, otwarty, często żartuje, choć z pewnością siebie nie miał nigdy problemów. Na pewno jednak odżył.
Do szatni wchodzi w futrze?
W dresie, jak każdy z zawodników. U nas nikt się nie stroi.
Serie A: Torino - Milan. Krzysztof Piątek strzelił gola. Nie uchronił Rossonerich przed porażką