Już od pierwszego gwizdka sędziego kibice oglądający dzisiejszy mecz mogli zauważyć olbrzymią motywację piłkarzy ŁKS. Wszyscy bowiem nie dopuszczali myśli, że dziś komplet punktów może pojechać do Lublina.
W 10. minucie ŁKS po raz pierwszy groźnie zaatakował. Piłkę na prawym skrzydle otrzymał Tomasz Bzdęga, zwodem minął jednego z obrońców Motoru i wyłożył piłkę przed pole karne do wbiegającego Artura Łazara. Strzał pomocnika ŁKS w ostatniej chwili ofiarną interwencją zablokował Michał Płotka.
W 23. minucie powinno być już 1:0 dla gospodarzy. Ponownie prawą flanką obrońcom Motoru uciekł Bzdęga. Napastnik biało-czerwonych tym razem dośrodkował w pole karne, gdzie zupełnie nieobstawiony wbiegał Georgi Bizhev. Efektowny strzał szczupakiem wybronił jednak świetnie dysponowany tego dnia Przemysław Mierzwa. Dwie minuty później kibice ponownie oglądali pojedynek Bizheva z Mierzwą i kolejny raz w roli głównej wystąpił golkiper gości z Lublina.
Niemrawo dotąd grający Motor przebudził się w końcówce pierwszej połowy. W krótkim czasie swoje szanse na bramkę miał Paweł Kowalczyk, który dwukrotnie okazał się gorszy od Pavola Pronaja. Dwie minuty przed przerwą Motor powinien prowadzić, kiedy to po zamieszaniu w polu karnym gospodarzy do pustej bramki nie trafił Kamil Stachyra. Gospodarze, wydaje się, że słusznie, reklamowali w tej sytuacji faul na swoim bramkarzu.
W drugiej części gry każdy z zespołów miał po dwie wyborne okazje na gola. Jedną z nich wykorzystał Motor. W 62. minucie wybiegający zza obrońców gospodarzy Stachyra otrzymał doskonałe podanie i znalazł się oko w oko ze słowackim bramkarzem ŁKS. Napastnik gości z zimną krwią strzelił obok bezradnego Pronaja i motorowcy obieli prowadzenie.
Warto wspomnieć, że trzy minuty wcześniej doskonałej okazji nie wykorzystali ełkaesiacy. Trzeci już raz bułgarski snajper ŁKS Bizhev nie dał rady Mierzwie, przegrywając pojedynek sam na sam.
Po starcie gola z graczy ŁKS uszło powietrze. Podopieczni Witolda Mroziewskiego już do ostatniego gwizdka bili głową w lubelski mur. Długie przerzuty od obrony do niskich napastników za każdym razem padały łupem rosłych defensorów z Lublina. Trener łomżan chcąc ratować sytuację wpuścił na plac gry mającego zaległości treningowe Amerykanina Johna Rausa. Popularny na łomżyńskim stadionie "Jaśko" nie był w stanie zmienić losów meczu i w walce o życie ŁKS Łomża uległ Motorowi Lublin.
ŁKS Łomża - Motor Lublin 0:1 (0:0)
0:1 - Stachyra 62'
Składy:
ŁKS Łomża: Pronaj - Skórnicki, Galiński, Dereżyński (64' Sędrowski), Citko (46' Siara), Bzdęga (77' Raus), Bizhev, Janicki, Kęska, Łazar, Sulces.
Motor Lublin: Mierzwa - Syroka, Płotka, Ptaszyński, Maciejewski, Ocholeche, Król, Maziarz, Kowalczyk (55' Kołodziejski), Popławski (88' Koczon), Stachyra (79' Kamiński).
Żółte kartki: Łazar (ŁKS) oraz Stachyra, Płotka, Ocholeche (Motor).
Sędzia: Łukasz Śmietanka (Radom).
Widzów: 1800 (gości: 150).
Najlepszy piłkarz Motoru: Przemysław Mierzwa.
Najlepszy piłkarz ŁKS: Paweł Galiński.
Piłkarz meczu: Przemysław Mierzwa.