Bayern Monachium już dawno nie zaliczył tak słabego początku sezonu. Na osiem rozegranych w Bundeslidze meczów mistrzowie Niemiec aż cztery razy nie byli w stanie wywalczyć kompletu punktów. I nie potykali się przy tym na gigantach, a na takich zespołach jak Hertha Berlin, Hoffenheim czy ostatnio Augsburg.
Słowa krytyki spłynęły na ekipę z Allianz Areny również po wtorkowym meczu z Olympiakosem Pireus. Rywal nie należy do potentatów, a i tak sprawił Niemcom spore kłopoty: strzelił dwa gole i nie brakowało wiele, by również w Grecji mistrzowie Niemiec zaliczyli wpadkę. Styl i osiągane wyniki są mocno niezadowalające i trudno z tym polemizować.
Maciej Iwański o kulisach Złotej Piłki: Lewandowski pokazał, jak zależy mu na wygranej
Doszło do tego, że Karl-Heinz Rummenigge podczas bankietu po meczu w Pireusie nie przebierał w słowach. Krytykował grę i zaangażowanie, snuł przy tym pesymistyczne wizje dotyczące reszty sezonu. - Gramy lekkomyślnie. Z taką grą jak przeciwko Olympiakosowi nie mamy szans na osiągnięcie jakichkolwiek sukcesów w tym sezonie - grzmiał działacz Bayernu, a jego słowa cytowały niemieckie dzienniki.
ZOBACZ WIDEO: Serie A. Przełamanie Krzysztofa Piątka! Milan remisuje pod wodzą nowego trenera [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Według "Bilda" Bayern już rozgląda się za następcą Kovaca. Według dziennikarzy, którzy są blisko klubu i rzadko mylą się w swoich informacjach, głównym kandydatem do przejęcia pałeczki jest dobrze wszystkim znany Ralf Rangnick. Niezwykle doświadczony szkoleniowiec, prowadzący w przeszłości między innymi Schalke czy TSG Hoffenheim, a ostatnio pełniący funkcję szefa projektu piłkarskiego w koncernie Red Bull.
Według gazety przełomowy moment będzie miał miejsce w listopadzie - wówczas prezesem Bayernu przestanie być Uli Hoeness, obrońca wizji z Kovacem na ławce. Wówczas na więcej będzie mógł sobie pozwolić Rummenigge, od lat ceniący pracę Rangnicka i chcący go sprowadzić do Monachium.
A jak na złość Bayern - a z Bayernem Kovac - ma poważny problem: z gry na długi czas wypadło dwóch obrońców: Niklas Suele oraz Lucas Hernandez. Zarówno jeden, jak i drugi przeszli już zabiegi. Suele wyleciał z gry na wiele miesięcy, według niektórych doniesień środkowy obrońca nie ma co myśleć o udziale w Euro 2020. Z kolei Hernandez został zmuszony do zakończenia piłkarskiego roku 2019. Do dyspozycji ma być od rundy wiosennej.
To naprawdę spore kłopoty, bo w obliczu przedsezonowego odejścia Matsa Hummelsa do Borussii Dortmund, w tym momencie przy Saebener Strasse zostało trzech zdrowych piłkarzy, mogących występować na pozycji środkowego obrońcy: Benjamin Pavard, Jerome Boateng i Javi Martinez. W przypadku kolejnej kontuzji, nawet mniej poważnej, Kovac zostanie z dwoma stoperami. Kołdra, która już przed startem sezonu wydawała się krótka jak na zespół z europejskimi ambicjami, już w październiku zawinęła się więc do wysokości kolan.
Kilkanaście godzin po potwierdzeniu ciężkiej kontuzji Niklasa Suele głos zabrał Uli Hoeness, który wykluczył transfery w zimowym okienku transferowym. Monachijska gazeta "TZ" po urazie Lucasa Hernandeza donosi jednak, że to podejście może się z przymusu zmienić. W tekście padają konkretne nazwiska kandydatów.
Po pierwsze - obrońca Barcelony, Samuel Umtiti, niezadowolony ze swojej pozycji w hiszpańskim klubie. Po drugi - młody obrońca RB Lipsk - Dayot Upamecano. Mówi się, że zawodnik ma wpisaną w kontrakt klauzulę odstępnego na poziomie 100 milionów euro, ale istnieje w tym przypadku pole do negocjacji. Po trzecie - 24-letni Niklas Stark z Herthy Berlin. Zima może więc być bardzo ciekawa.
Eliminacje Euro 2020. Jacek Góralski wypada na dłużej. Problem Jerzego Brzęczka
Szczęściem Bayernu na początku sezonu w Niemczech okazała się totalna słabość drużyn, które miały z nim rywalizować o mistrzostwo. Wszyscy gubią punkty na potęgę, czego efektem jest niebywały wręcz ścisk w tabeli - pierwszą i jedenastą ekipę dzieli zaledwie pięć punktów. Na całej linii zawodzi Borussia Dortmund, która przed sezonem przeprowadziła ogromne transfery. Wydawało się, że jest świetnie sformatowana i rzuci rękawicę Bayernowi, a w tym momencie ma taki sam bilans jak Bawarczycy - osiem meczów, cztery wygrane, cztery wpadki...
Tym bardziej ciekawie zapowiada się starcie Bayernu z Borussią. Już 9 listopada w Monachium dojdzie do potyczki kulawych w ostatnim czasie gigantów. I nie jest powiedziane, że po tym spotkaniu nie dojdzie do gwałtownych wstrząsów w jednym bądź drugim klubie.
Najbliższy mecz Bayern rozegra jednak już w sobotę 26 października z Unionem Berlin. Początek o godzinie 15:30, transmisja w Canal + Sport 2. Borussia - również w sobotę o 15:30 - zmierzy się w Gelsenkirchen z Schalke. Transmisja w Eleven Sports.