PKO Ekstraklasa: Jagiellonia - ŁKS Łódź. Łukasz Sekulski mógł zostać bohaterem w urodziny. "Muszę przeprosić kolegów"

Newspix / Na zdjęciu: Łukasz Sekulski
Newspix / Na zdjęciu: Łukasz Sekulski

- Miałem bardzo dobre okazje do strzelenia gola, ale ich nie wykorzystałem. Muszę wziąć to na klatę i przede wszystkim przeprosić kolegów - powiedział Łukasz Sekulski po meczu ŁKS-u Łódź z Jagiellonią Białystok (0:2).

ŁKS Łódź przegrał 0:2 (0:0) z Jagiellonią Białystok w wyjazdowym meczu 14. kolejki PKO Ekstraklasy. Nie udał się więc powrót na "stare śmieci" Łukasza Sekulskiego, który na dodatek tego dnia miał urodziny. - Przegraliśmy ważne spotkanie, więc powodów do radości i świętowania nie ma - przyznał w rozmowie z dziennikarzami.

Świeżo upieczony 29-latek mógł zostać bohaterem spotkania. Na początku drugiej połowy miał bowiem 2 fantastyczne okazje po kontratakach swojej drużyny, nawet składał się już do strzału w polu karnym, ale robił to zbyt długo i za każdym razem pojawiał się Bodvar Bodvarsson, by ostatecznie wygarnąć mu futbolówkę. W efekcie przed ostatnim kwadransem schodził z boiska z olbrzymim niedosytem.

- Miałem bardzo dobre okazje do strzelenia gola, ale ich nie wykorzystałem. Muszę wziąć to na klatę i przede wszystkim przeprosić kolegów. Szkoda, bo gdyby coś wpadło, to z pewnością grałoby się nam łatwiej, moglibyśmy się pokusić o jakąś zdobycz punktową, a tak wracamy z niczym - podkreślił napastnik łodzian.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Łukasz Piszczek pożegna się z reprezentacją Polski. "To nie jest dobry moment na taką celebrację"

Trzeba zauważyć, że ŁKS trochę zaskoczył Jagiellonię. Zaczął bardzo wysoko, ofensywnie. W pierwszej połowie był kilkukrotnie bliski otwarcia wyniku i sprawiał lepsze wrażenie. Dopiero po zmianie stron oddał pole gry i zaczął wyczekiwać rywala. - Są różne fazy meczu. Były momenty, w których to my przejęliśmy inicjatywę. Były też takie, gdy było nam ciężko, bo przeciwnik nas zamknął - zaznaczył Sekulski.

Czytaj także: Trenerzy skomentowali mecz Jagiellonii z ŁKS-em

Kibice gości najbardziej ubolewali nad sytuacjami, gdy uderzenie Daniego Ramireza odbił Damian Węglarz oraz kiedy Piotr Pyrdoł trafił w słupek. - Mimo wszystko uważam, że kluczowe były te moje sytuacje. A tym bardziej jest żal, bo jeśli z tak wymagającym przeciwnikiem na wyjeździe coś strzelisz, to gra się o wiele łatwiej. Moglibyśmy wtedy ustawić się inaczej: cofnąć się, dowieźć rezultat do końca. Ale tak się jednak nie stało, dostaliśmy bramkę po stałym fragmencie gry i później było już bardzo ciężko - zakończył były najlepszy strzelec II ligi.

Źródło artykułu: