Dariusz Dziekanowski przeciwny powołaniu Sonny'ego Kittela do kadry Polski. "Nieudolna próba promocji"

Dariusz Dziekanowski Sonny'emu Kittelowi w reprezentacji Polski mówi stanowcze "nie". Były znakomity piłkarz ma nadzieję, że deklaracje takich graczy są w PZPN traktowane "jedynie jak kiepski żart i tani kit".

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Dariusz Dziekanowski Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Dariusz Dziekanowski
W swoim felietonie na łamach "Przeglądu Sportowego" Dziekanowski przyznał, że gdy przeczytał niedawną rozmowę z Kittelem w tej samej gazecie, w trakcie lektury kilka razy parsknął śmiechem. Rozbawił go sposób, w jaki pomocnik Hamburgera SV tłumaczył dlaczego nie odebrał jeszcze polskiego paszportu, choć ten już od dwóch miesięcy czeka na niego w Monachium.

Kittel argumentował, że w ostatnim czasie był zajęty transferem do HSV z 1. FC Ingolstadt i wszystkimi związanymi z tym rzeczami, do Monachium ma z Hamburga daleko, bo 800 kilometrów, a póki co nikt ze sztabu kadry się z nim nie kontaktował, więc nie ma powodów, by się spieszyć. Dodał, że postara się odebrać dokument w czasie najbliższej przerwy na mecze reprezentacji.

Byłego piłkarza m.in. Legii Warszawa, Widzewa Łódź i Celticu Glasgow Kittel nie przekonał. "Wyjaśnienia zawodnika są mało wiarygodne, wręcz komiczne: do Monachium mu za daleko, list w sprawie paszportu gdzieś zgubił, latem miał dojechać do dziadków na wakacje w Międzyzdrojach, ale się nie wyrobił. To najzabawniejsze momenty z rozmowy" - komentuje Dziekanowski i dodaje, że pomysł, by 26-latek z 2. Bundesligi rywalizował o miejsce w kadrze z gronem doświadczonych i sprawdzonych pomocników jest wręcz absurdalny.

ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Łukasz Piszczek pożegna się z reprezentacją Polski. "To nie jest dobry moment na taką celebrację"

63-krotny reprezentant Polski uważa też, że w ciągu ostatnich lat bardzo zmieniło się postrzeganie piłkarzy o polskich korzeniach, którzy zgłaszają gotowość występów w Biało-Czerwonych barwach - kiedyś widziano w nich zbawców, dziś "wzbudzają raczej uśmiech politowania".

"Wiemy, że pod podszewką niby stanowczych deklaracji kryją się tak naprawdę inne intencje: wykorzystanie nadarzającej okazji do promocji. W przypadku Kittela to bardzo nieudolna próba" - uważa felietonista "Przeglądu Sportowego", który ma nadzieję, że deklaracje takich graczy przez PZPN są traktowane "jedynie jak kiepski żart i tani kit".

Co ciekawe, zupełnie inny pogląd na sprawę pomocnika Hamburgera SV ma komentator Polsatu Sport Mateusz Borek. W rozmowie z Romanem Kołtoniem na kanale "Prawda Futbolu" stwierdził, że sprawdzenie Kittela już w najbliższych meczach reprezentacji to dobry pomysł.

- Brać na Izrael i Słowenię. Po pierwsze, to nie jest chłopak, który zaczął mówić o reprezentacji Polski po wywalczeniu awansu, jak wielu przebierańców przed Euro 2012. Po drugie obejrzałem parę meczów HSV i jest to piłkarz ustawiony nominalnie na pozycji lewoskrzydłowego, schodzący do środka. Wydaje mi się, że w pomocy nie mamy piłkarza, który jest pazerny na gole. Kittel dotyka piłkę, ma zmysł do gry kombinacyjnej i ma decyzję o uderzeniu - chwalił Borek gracza HSV, którego rodzice pochodzą z Polski.

Drużyna Kittela po 12 kolejkach jest liderem 2. Bundesligi, a zawodnik chętny do gry w kadrze Polski to jej najlepszy strzelec (7 goli, do tego 2 asysty). - Te statystyki nie są przypadkowe. On ma powtarzalność - podkreśla komentator Polsatu Sport.

OGLĄDAJ MECZE REPREZENTACJI W PILOCIE WP (link sponsorowany)

Czy Sonny Kittel powinien zostać powołany do reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×