Pierwsza uroczystość miała miejsce tuż przed spotkaniem, Łukasz Piszczek otrzymał od prezesa Zbigniewa Bońka symboliczną koszulkę z numerem 66 i okazjonalną paterę. Właśnie tyle spotkań nasz prawy obrońca rozegrał w koszulce z orłem na piersi. Stadion Narodowy ryknął na cześć piłkarza, a ten się rozkleił. Jeszcze wczoraj sam zastanawiał się, jak zareaguje. Na wypełnionym Narodowym emocje wzięły górę.
LEGENDO, ZA TE WSZYSTKIE LATA, DZIĘKUJEMY! pic.twitter.com/PgsrkaUxsN
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 19, 2019
W meczu ze Słowenią 34-letni zawodnik wybiegł w pierwszym składzie. Miał zagrać przez pół godziny, ale wobec urazu Kamila Glika i jego zejścia z boiska, zszedł dopiero przed zakończeniem pierwszej połowy. Zawodnicy obu reprezentacji utworzyli mu szpaler, dziękowali wszyscy. Na kibice ponownie wykrzyczeli jego nazwisko.
Piszczek o rezygnacji z kadry powiedział tuż po mundialu Rosji, w wywiadzie udzielonym WP Sportowym Faktom. Po raz pierwszy w drużynie narodowej zagrał 3 lutego 2007 roku w wygranym 4:0 meczu z Estonią.
Polska na razie remisuje 1:1.
ZOBACZ WIDEO: "Druga Połowa". Dziwne zmiany Brzęczka w meczu z Izraelem. "Nie rozumiem o co mu chodziło"