Tylko drużyna lepsza w Ferrarze mogła opuścić strefę spadkową. Remis nie zmienia zasadniczo sytuacji obu klubów, ale nie potrafiły go uniknąć. Po raz czwarty z rzędu SPAL i Genoa CFC zagrały na 1:1.
Najlepszą szansę na gola w pierwszej połowie zmarnował Arkadiusz Reca. Sporym wyczynem było trafienie z półtora metra w nogi leżącego już Ionuta Radu. Reprezentant Polski dobijał uderzenie z rzutu wolnego odbite przed Rumuna i trudno było znaleźć dla niego rozsądne usprawiedliwienie.
Czytaj także: Łukasz Skorupski pomógł strzelić gola. AS Roma i Lazio z kompletem punktów
Po przerwie znaleźli się skuteczniejsi od Recy piłkarze. Andrea Petagna wykorzystał rzut karny po faulu Domenico Criscito na Simone Missirolim. SPAL nacieszył się prowadzeniem przez dwie minuty. Po tym krótkim czasie Stefano Sturaro główkował na 1:1 po wrzutce Paolo Ghiglione.
Thiago Cionek pauzował, a Bartosz Salamon i Filip Jagiełło byli na ławkach rezerwowych.
SPAL - Genoa CFC 1:1 (0:0)
1:0 - Andrea Petagna (k.) 55'
1:1 - Stefano Sturaro 57'
Składy:
SPAL: Etrit Berisha - Jacopo Sala, Francesco Vicari, Felipe - Gabriel Strefezza (67' Igor), Simone Missiroli, Mirko Valdifiori (79' Alessandro Murgia), Jasmin Kurtić, Arkadiusz Reca - Federico Di Francesco (49' Mattia Valoti), Andrea Petagna
Genoa: Ionut Andrei Radu - Paolo Ghiglione, Christian Zapata, Cristian Gabriel Romero, Domenico Criscito - Francesco Cassata, Ivan Radovanović, Stefano Sturaro (74' Denilho Cleonise) - Lukas Lerager (62' Goran Pandev), Kevin Agudelo - Andrea Pinamonti (62' Andrea Favilli)
Żółte kartki: Petagna, Missiroli (SPAL) oraz Ghiglione (Genoa)
Sędzia: Piero Giacomelli
***
W Lecce rozegrano przełożony z niedzieli mecz z Cagliari Calcio. Co prawda w poniedziałek znów padało, ale mniej rzęsiście, a boisko zdążyło przeschnąć przez noc. Piłkarze z Sardynii pozostali na Półwyspie Salento, ponownie na stadion przyszła też część ich kibiców. Po dłuższej niż zakładali wyprawie Sardyńczycy wracają niezadowoleni. Prowadzili z beniaminkiem 2:0, a zremisowali 2:2.
Do bramki Lecce trafili doświadczeni piłkarze. W 30. minucie Joao Pedro pokonał strzałem z rzutu karnego rodaka Gabriela. Siedem goli zdobytych w jednym sezonie to wyrównanie najlepszego wyniku Brazylijczyka, a na jego poprawienie ma jeszcze aż 25 kolejek. Tyle samo - siedem punktów w klasyfikacji kanadyjskiej ma Radja Nainggolan, który w swoim stylu uderzył na 2:0 zza pola karnego w 67. minucie.
Czytaj także: Inter Mediolan wygrał mecz "na wodzie" w Turynie
Do 80. minuty wszystko układało się po myśli zawodników Cagliari Calcio. Katastrofę przeżyli w końcówce. Kalendarium nieszczęśliwych zdarzeń gości było wypełnione. Najpierw z dalszej części meczu "wypisał się" Fabrizio Cacciatore, który ratunkowo zagrał ręką na linii bramkowej, a następnie stracili gola na 1:2 z rzutu karnego. Niewiele później z boiska zeszli z powodu szarpaniny Robin Olsen oraz Gianluca Lapadula, a w rywalizacji dziesięciu na dziewięciu Lecce okazało się lepsze i wyrównało na 2:2.
Sebastian Walukiewicz nie grał.
US Lecce - Cagliari Calcio 2:2 (0:1)
0:1 - Joao Pedro (k.) 30'
0:2 - Radja Nainggolan 67'
1:2 - Gianluca Lapadula (k.) 83'
2:2 - Marco Calderoni 90'
Składy:
Lecce: Gabriel - Andrea Rispoli (88' Edgaras Dubickas), Fabio Lucioni, Luca Rossettini (57' Biagio Meccariello), Marco Calderoni - Jacopo Petriccione, Panagiotis Tachtsidis, Andrea Tabanelli - Jewhen Szachow (69' Diego Farias) - Gianluca Lapadula, Andrea La Mantia
Cagliari: Robin Olsen - Fabrizio Cacciatore, Fabio Pisacane, Ragnar Klavan, Charalampos Lykogiannis - Nahitan Nandez, Luca Cigarini, Marko Rog (88' Federico Mattiello) - Radja Nainggolan (88' Rafael) - Joao Pedro, Giovanni Simeone (76' Artur Ionita)
Żółte kartki: Petriccione, Farias (Lecce) oraz Lykogiannis, Rog (Cagliari)
Czerwone kartki: Gianluca Lapadula (Lecce) /86' - za niesportowe zachowanie/ oraz Fabrizio Cacciatore (Cagliari) /81' - za zagranie ręką/, Robin Olsen (Cagliari) /86' - za niesportowe zachowanie/
Sędzia: Maurizio Mariani
[multitable table=1149 timetable=10772]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Borek: Lewandowski nie będzie najlepszy na świecie, bo jest z Polski