PKO Ekstraklasa: Wisła Płock - Lech: poznaniacy potrzebują serii, rywal straszy stałymi fragmentami

Newspix / Łukasz Grochala / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań
Newspix / Łukasz Grochala / Na zdjęciu: piłkarze Lecha Poznań

Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Lech Poznań wygrał z Piastem Gliwice, ale wciąż ma kiepską sytuację w tabeli i może ją poprawić tylko serią dobrych wyników. Okazja do pójścia za ciosem nadejdzie w piątkowym starciu z Wisłą Płock.

Poznaniacy sprawili w poprzedniej kolejce sporą niespodziankę, bo pokonali mistrza Polski aż 3:0 w momencie, kiedy mało kto się tego spodziewał. Wcześniej przecież mieli serię czterech spotkań bez wygranej, w których wywalczyli zaledwie dwa punkty.

Ten sukces niewiele zmienił w sytuacji Lecha w tabeli. Drużyna Dariusza Żurawia wciąż jest w dolnej ósemce, zajmuje 9. miejsce, a do pierwszej trójki traci siedem punktów. Jeden triumf to więc zdecydowanie za mało, by lechici poprawili sobie humory. Do tego potrzebują serii zwycięstw, a to w obecnym sezonie jest dla nich nieosiągalne. W PKO Ekstraklasie wygrywali dotąd najwyżej dwa razy z rzędu i zdarzyło się to tylko dwukrotnie (ostatni raz na przełomie września i października).

Ostatnia szansa na lepsze humory w przerwie zimowej
- Bardzo byśmy chcieli zdobyć tyle punktów, ile się da, żeby wypracować sobie dobrą pozycję wyjściową przed wiosną - deklaruje trener Dariusz Żuraw, ale w tej kwestii margines błędu jest już minimalny. Poznaniakom zostały w tym roku raptem cztery ligowe mecze - wyjazdowy z Wisłą Płock, domowy z ŁKS Łódź, wyjazdowy ze Śląskiem Wrocław oraz domowy z Arką Gdynia.

ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"

- Nie jestem w stanie dzisiaj powiedzieć, czy będzie super, czy źle. Mam tylko nadzieję, że podtrzymamy dobrą dyspozycję. Położyliśmy ostatnio spory nacisk na poprawę gry w defensywie i wydaje mi się, że widać już progres - stwierdził szkoleniowiec.

Stałe fragmenty mocną bronią Wisły Płock

W końcówce lipca "Kolejorz" rozbił u siebie ekipę z Płocka aż 4:0, lecz od tamtego czasu wiele się zmieniło. Poznaniacy popadli w przeciętność, a drużyna Radosława Sobolewskiego miała w pewnym momencie tak znakomite wyniki, że została nawet liderem. Obecnie nadal plasuje się wyżej niż Lech, bo gromadzi cztery punkty więcej. Spora w tym zasługa Dominika Furmana i egzekwowanych przez niego stałych fragmentów. Właśnie na to zwracają w stolicy Wielkopolski największą uwagę.

->PKO Ekstraklasa. Wisła Płock - Lech: poznaniacy bez dwóch piłkarzy, ważą się losy występu Kamila Jóźwiaka

- Furman to absolutnie kluczowa postać Wisły, a stałe fragmenty wykonuje niesamowicie dobrze. To mocna broń płocczan, którą trener Radosław Sobolewski potrafi mądrze wykorzystywać, dzięki czemu jego drużyna zdobywa w taki sposób większość bramek. Dla nas więc najlepiej byłoby stałych fragmentów unikać. Jeśli już się zdarzą, musimy być bardzo skoncentrowani - zaznaczył Żuraw.

Od lipcowego starcia obu ekip na stadionie przy ul. Bułgarskiej zmieniła się też taktyka płocczan. - Trener Sobolewski przestał grać na dwóch defensywnych pomocników i aktualnie wystawia jednego. Dominik Furman pojawia się na pozycjach numer osiem lub dziesięć. Poza tym nowy szkoleniowiec dał Wiśle impuls i od jakiegoś czasu bardzo dobrze jej idzie - przyznał opiekun poznaniaków.

->Ranking FIFA: awans Polski na 19. miejsce

To prawda, bo za kadencji Sobolewskiego "Nafciarze" odnieśli w PKO Ekstraklasie osiem zwycięstw, ponadto dwukrotnie remisowali i trzy razy przegrywali.

Mecz Wisła Płock - Lech Poznań rozpocznie się w piątek o godz. 20.30.

Źródło artykułu: