W ŁKS-ie nadal wierzą w ekstraklasę

Przebywający na zgrupowaniu w Wiśle, piłkarze ŁKS Łódź postanowili na nim pozostać, mimo niekorzystnej dla nich decyzji Sądu Administracyjnego - czytamy na łamach Przeglądu Sportowego.

Po tym jak łodzianie nie otrzymali licencji na grę w ekstraklasie w sezonie 2009/2010, próbowali się odwoływać w Komisji Odwoławczej ds. Licencji. Komisja niechętnie chciała zajmować się tą sprawą, jednak ostatecznie pod naciskami PZPN, Komisja Odwoławcza ponownie rozpatrzyła sprawę. Ponownie jednak nie przyznała licencji łódzkiemu klubowi.

Ten, zaskarżył wyrok w Sądzie Administracyjnym w Warszawie. W nim również sędziowie nie byli przychylni łodzianom i nie przychylili się pozytywnie do wniosku ŁKS o wstrzymanie decyzji w sprawie degradacji do I ligi. Mimo to, w łódzkim klubie nadal wierzą, że zagrają w ekstraklasie.

Po tym jak piłkarze dowiedzieli się o decyzji Sądu Administracyjnego, nadal normalnie trenowali. Po treningu, wraz z trenerem Grzegorzem Wesołowskim ustalili, że pozostaną na zgrupowaniu w Wiśle i będą w spokoju się przygotowywać do nowego sezonu.

Sprawa ŁKS nie jest jeszcze zamknięta. Ostateczna decyzja w sprawie gry ŁKS w ekstraklasie ma ponoć zapaść 15 lipca. Potwierdza to także szkoleniowiec zespołu. - Czekamy do 15 lipca. Wtedy wszystko będzie jasne - mówi opiekun ełkaesiaków.

Decyzji związkowej komisji o nieprzyznaniu licencji na grę w ekstraklasie, nie rozumie jeden z czołowych piłkarzy łodzkiego klubu, Marcin Adamski, mający za sobą występy m.in. w austriackim Rapidzie Wiedeń oraz francuskim Angers.

- Piłkarski związek podejmuje zbyt duże ryzyko, nakazując nam grę w pierwszej lidze. Dlatego nadal wierzymy, że ostatecznie zagramy w ekstraklasie - mówi Przeglądowi Sportowemu Adamski, który jednocześnie zastanawia się, dlaczego ŁKS jest inaczej traktowany niż inne kluby mające problemy.

- Zastanawiam się, dlaczego nas traktuje się inaczej. Proszę mi wierzyć, że jest kilka klubów gorzej zorganizowanych. W Wiśle przebywa także ekipa Ruchu. Śpią w śmierdzącym i ciasnym pensjonacie oddalonym kilka kilometrów od boisk. Nie stać ich nawet na autokar. My takich problemów nie mamy, ale Ruch dostał licencję - zauważa obrońca ŁKS.

Źródło artykułu: