- Wygrał zespół, który miał więcej jakości - indywidualnie i jako całość. Gospodarze stwarzali więcej sytuacji, my próbowaliśmy się przeciwstawić agresją. Gdybyśmy posiadali więcej atutów, być może udało się wywieźć lepszy wynik. Zawsze nam jednak czegoś zabrakło, albo kogoś, kto zrobiłby różnicę. Po golu na 1:0 próbowaliśmy się jeszcze odgryźć i wyrównać. Inna sprawa, że nie powinniśmy stracić drugiej bramki, wtedy nie mieliśmy już szans. Lech zwyciężył zasłużenie - ocenił Kazimierz Moskal.
W obozie "Kolejorza" nastroje były zupełnie inne. Poznaniacy wygrali trzecie spotkanie z rzędu (to dla nich pierwsza taka seria w obecnym sezonie PKO Ekstraklasy), znów nie dali sobie wbić gola i do liderującego Śląska Wrocław tracą tylko trzy punkty.
- Spodziewałem się trudnego meczu, zwłaszcza po analizie spotkania ŁKS z Cracovią. Ważna była dla nas cierpliwość w graniu i ona się opłaciła. Byliśmy konsekwentni, nie dopuszczaliśmy rywala do sytuacji, a w końcu sami strzeliliśmy bramkę. Cieszy mnie też druga bramka, bo wypracowali ją wychowankowie - stwierdził Dariusz Żuraw.
Tuż po objęciu prowadzenia sztab Lecha wstrzymał wejście na boisko Kamila Jóźwiaka. - Chcieliśmy dokonać zmian na obu skrzydłach - głównie dlatego, że w środku tygodnia rozgrywaliśmy mecz Pucharu Polski ze Stalą Stalowa Wola. Po bramce Amarala jeszcze chwilę poczekaliśmy, ale potem sam zawodnik dał znak, że kończą mu się siły - wyjaśnił Żuraw.
->Premier League. Bournemouth - Liverpool: pokaz siły lidera. Asysty ozdobą meczu
ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Trener Szwedów wspomina mecz z Polską: "Tomaszewski obronił karnego. Wygraliście 1:0. Nie lubię tego"