Pierwotnie spotkanie Barcelony z Realem Madryt miało odbyć się 26 października na Camp Nou. Kilkanaście dni wcześniej rozpoczęły się jednak w Katalonii protesty związane z wyrokiem dla polityków, którzy wspierali referendum ws. niepodległości Katalonii w 2017 roku. Na ulicach codziennie dochodziło do starć z policją.
Nikt nie był w stanie zagwarantować bezpieczeństwa w trakcie meczu, dlatego El Clasico zostało przełożone na 18 grudnia. Problem w tym, że w tym dniu... także mają odbyć się protesty.
Grupa Tsunami Democratic, odpowiedzialna za organizację protestów, poinformowała, że na jej manifestację w dniu El Clasico w Barcelonie zapisało się już ponad 10 tysięcy osób. Dla służb policji to dodatkowy kłopot, aby zapewnić bezpieczeństwo dla kibiców i piłkarzy Realu Madryt.
ZOBACZ WIDEO: Losowanie Euro 2020. Jerzy Brzęczek: Na mistrzostwach nie ma koncertu życzeń. Rywale są niewygodni, grupa ciekawa
Zamieszek na ulicach zupełnie nie obawia się Josep Bartomeu, który jest przekonany, że jest to manifestacja pokojowa.
- Zupełnie się tym nie martwię. Jeśli zgromadzenie ma charakter pokojowy, to nie może kolidować z meczem piłkarskim. W żadnym wypadku nie powinno się zawieszać tego meczu. Ja nie widzę żadnego powodu, by to zrobić. Kibice przyjdą na stadion, by wspierać drużynę i wyrażać swoje poglądy, ale to wszystko jest zgodne z meczem piłkarskim - podkreśla prezydent Barcelony (za radio COPE).
Początek El Clasico 18 grudnia o godz. 20:00.
Zobacz także: Złoty But: Robert Lewandowski stracił rozpęd
Zobacz także: Transfery. Jarosław Niezgoda na celowniku legendarnego klubu