Zakończenie kariery dla niektórych sportowców bywa bolesne, nie potrafią pogodzić się z tym, że muszą znaleźć na siebie inny plan. Michael Owen ma swoje interesy i pogodził się z rozbratem ze sportem, poradził sobie też finansowo.
- Kiedy przechodzisz na emeryturę, jesteś bezwartościowy dla pracodawców, a poukładanie sobie tego w głowie jest dość trudne - powiedział Michael Owen w rozmowie z "The Independent". - Statystyki są oszałamiające, gdy patrzysz na kończących karierę zawodników. Rozwody, problemy finansowe, mentalne. Jest więcej bankructw niż kontynuowania życia w luksusie - dodał. Wszystko przez to, że nagle byli zawodnicy przestają zarabiać setki tysięcy tygodniowo.
Czytaj też:
-> Bundesliga. Hansi Flick może zostać w Bayernie do końca sezonu. Jest jednak ultimatum
-> Eliminacje Euro 2020. Oskarżenia Szwedów o rasizm bezpodstawne. UEFA nie ukarała federacji Rumunii
- To niebezpieczne, w wieku około 33 lat jesteś emerytem. Jeśli nie masz nic przeciw temu, żeby założyć firmę lub robić coś, co pozwoli ci iść dalej, to możesz mieć problem - skwitował Owen.
ZOBACZ WIDEO: Cristiano Ronaldo ma tam swój pokój, Lewandowski będzie kolejny? Byliśmy w ośrodku, w którym Polacy będą przygotowywać się do Euro 2020
Anglik poradził sobie finansowo, ale odczuwał pustkę, brakowało mu treningów, zadawał sobie pytania o cel w życiu. - Miało to pewne skutki uboczne, na szczęście nic się nie stało. Widzę zawodników, z którymi grałem i to bywa bolesne - podkreślił.
- Mimo że wiedziałem, że jestem słabszy niż byłem kiedyś, to nadal uważałem się za najlepszego na świecie. Walczyłem z własną głową - tłumaczył.
Być może kluczowy był fakt, że Owen na szerokie wody wypłynął już w wieku 17 lat, debiutując w Liverpoolu. Szybko zdobył Złotą Piłkę, a także zdobywał bramki, o których mówił cały świat. - Do 20. roku życia byłem jednym z najlepszych na świecie, a później kontuzje mnie spowolniły - wspominał.
Z perspektywy czasu jest zadowolony, że grał w Realu Madryt. - To był taki Święty Graal i próba czegoś innego. Później żałowałem, że nie stało się inaczej. Gra w Stoke, Manchesterze United czy Newcastle nie była nigdy moim marzeniem, ale kariera tam mnie zaprowadziła - zakończył.