"Sytuacja jest mocno niepokojąca. Muzułmanie milczą, mimo że palone są Korany, zamykane meczety, a mężczyźni są zmuszani do obozów" - napisał Mesut Oezil kilka dni temu w mediach społecznościowych o sytuacji Ujgurów w Chinach. Wtedy piłkarz Arsenalu być może nie spodziewał się, że to wywoła tak wielkie oburzenie.
Premier League. Sprawca napadu na Mesuta Oezila i Seada Kolasinaca skazany >>
Chińczycy są wściekli i sprawy w swoje ręce wzięły nawet najwyższe władze państwowe. Doszło do tego, że w tamtejszej telewizji CCTV zablokowano transmisję z meczu Arsenal - Manchester City. Na tym jednak się nie skończyło.
"Daily Mirror" informuje, że niemiecki piłkarz zamknął swój fanklub w Chinach. Tamtejsze władze i tak zrobiłyby to za niego. Tak stało się z jego stronami w portalach społecznościowych, które zostały usunięte.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz-gapa! Stał jak wryty, a rywal sprytnie go załatwił
Chińczycy w internecie nie znajdą o nim żadnej informacji. Podobno usunięto wszelkie wzmianki na temat zawodnika Arsenalu z wyszukiwarki Baidu. To z kolei jedyne źródło informacji dla obywateli Chin.
Transfery. Media: Mesut Oezil może trafić do Fenerbahce Stambuł >>
Brytyjskie media donoszą także o przypadkach palenia koszulek Oezila, czym chwalono się w portalach społecznościowych. "Kanonierzy" zdawali sobie sprawę, że zrobi się z tego wielka afera i dlatego szybko odcięli się od wpisu piłkarza.