Dariusz Tuzimek: Ferment w drużynie opłacił się reprezentacji (felieton)

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Press Focus  / Na zdjęciu: radość Polaków
Newspix / Press Focus / Na zdjęciu: radość Polaków
zdjęcie autora artykułu

Jestem zdenerwowany, bo dobrze zagraliśmy tylko pierwsze 20 minut, a później każdy zaczął grać pod siebie. Futbol nie na tym polega - grzmiał Kamil Glik po meczu z Łotwą. Prawdopodobnie to samokrytyczne zdanie scementowało drużynę i dało sukces.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla samoświadomości tej drużyny więcej dobrego niż grupowe zwycięstwa zrobiła porażka ze Słowenią i bezbramkowy remis z Austrią w Warszawie, gdzie kadra była o krok od przegranej. Zbawczy dla tego zespołu był ferment w drużynie, gdy czuło się i słyszało, że zawodnicy są niezadowoleni, mimo że awans od początku był niemal pewny.

Dobrze to świadczy o ambicjach reprezentantów. Pomruki niezadowolenia wydostawały się do mediów nawet po wygranych meczach. To po zwycięstwie 3:0 z Łotwą w Rydze, Kamil Glik powiedział dziennikarzom: - Jestem zdenerwowany, bo dobrze zagraliśmy tylko pierwsze 20 minut, a później każdy zaczął grać pod siebie. Futbol nie na tym polega. Bardzo mi się to nie podobało i powiedziałem o tym kolegom w szatni. Po tylu latach gry w reprezentacji mam do tego prawo. Trzeba szanować przeciwnika i mieć pokorę, bo jeśli jej nie masz, to piłką cię tego szybko nauczy. Staram się nie denerwować, ale dzisiaj niektóre rzeczy mnie bardzo mocno "zagrzały". Gryzę się w język, żeby nie powiedzieć czegoś więcej - mówił wyraźnie poruszony Kamil Glik.

A Robert Lewandowski w ogóle się wtedy nie zatrzymał w strefie wywiadów, co też miało swoją wymowę. Bo wcześniej publicznie "uciszał" go Zbigniew Boniek, radząc kapitanowi, żeby zamiast krytycznie mówić o kolegach, lepiej... zdemolował szafkę w szatni po meczu. A po spotkaniu z Łotwą prezes PZPN podsumował występ "Lewego" niezbyt miło: "Strzelił trzy gole, ale do pustej bramki". Jak widać - inne pokolenia, inne metody i myślenie o sposobach na poprawianie stylu gry kadry.

Ja się bardzo cieszę, że takie pomruki niezadowolenia - mimo nieustannej propagandy sukcesu uprawianej przez PZPN - jednak wydostają się z reprezentacji. Bo wtedy mam pewność, że ta powszechna krytyka ze strony mediów do czegoś się przydała. Dostaję wówczas dowód, że opinie dziennikarzy i kibiców docierają do piłkarzy i że oni je - co ważne - podzielają. Zagłaskiwanie piłkarzy i selekcjonera zwykle kończyło się katastrofą. Tak jak np. na mundialu w Rosji, choć przed turniejem trzeba było oglądać straszne "wygibasy" ekspertów w telewizji, którzy przekonywali, że jest dobrze, a gołym okiem widać było, że jest źle.

ZOBACZ WIDEO: Ronaldo ma tam swój pokój, Lewandowski będzie kolejny? Byliśmy w ośrodku, w którym Polacy będą przygotowywać się do Euro 2020

Zobacz także: Dariusz Tuzimek: Legia w stylu tsunami (felieton)

Jeśli jest jakiś powód do optymizmu przed przyszłorocznymi mistrzostwami Europy, to właśnie świadomość piłkarzy. Oni wiedzą, w jakim miejscu jest ta drużyna, zdają sobie sprawę z tego, co mają do poprawienia. Mają też ambicję odniesienia wymiernego sukcesu z reprezentacją. Chcę wierzyć, że ci piłkarze są mądrzejsi o doświadczenia z turniejów w Rosji i we Francji, że wyciągną wnioski z błędów w przygotowaniach, że nauczyli się już, że futbol nie wybacza. Że sukces od porażki dzielą zaledwie detale.

Komuś zabrakło kilku centymetrów, żeby dojść do piłki, komuś ułamka sekundy, żeby zdążyć z interwencją, a jeszcze komuś innemu koncentracji i dobrego przygotowania mentalnego. Może więc warto się poświęcić, narzucić sobie większy rygor, poszukać rezerw w organizmach, nie bać się wyrzeczeń. Więcej spać, mądrzej wypoczywać, a przy spotkaniach integracyjnych ograniczyć się do picia wody.

Powtórzę swoją starą tezę: reprezentacja Polski ma dużo większy potencjał, niż to pokazuje na boisku. Stać ją na sukces w turnieju Euro 2020, ale pod warunkiem, że się nie zadowoli tym, co grała w mijającym roku, że się przesadnie nie uspokoi awansem z pierwszego miejsca w słabej grupie eliminacyjnej. Że ambicje liderów wymuszą na grupie profesjonalne przygotowanie, rygor i dyscyplinę. Że to Lewandowski i Glik nie dopuszczą, żeby w drużynę wkradło się rozprężenie.

Bardziej wierzę w nich, w ich charyzmę i siłę przywództwa, niż - szczerze mówiąc - w rolę sprawczą selekcjonera. Jerzy Brzęczek to nie jest typ tresera, który wchodzi do klatki pełnej lwów, a one - nawet nie widząc bata - ulegają jego autorytetowi. Brzęczek to bardzo solidny trener, ale sam, bez liderów, tego nie podźwignie. Na pewnym etapie wydawało się, że pomoże mu w tej trudnej robocie Kuba Błaszczykowski, ale na dziś wydaje się to co najmniej wątpliwe.

Osobiście mam nadzieję, że Robert Lewandowski odrobił lekcję z nieudanego mundialu w Rosji. Mniejsza z tym, czy był wtedy w swojej topowej formie sportowej. Ważniejsza jest odpowiedź na pytanie, jak to wszystko w kadrze Adama Nawałki totalnie się rozpadło. Kiedy drużyna przestała być drużyną, kiedy ci, którzy w reprezentacji są "od noszenia fortepianu", poczuli, że "wirtuoz" zbyt daleko odleciał, za bardzo się wyalienował. Boniek mówił tuż po mundialu: "Sukcesy zmieniły reprezentację. Kiedyś wszystkim podobało się, że mogą grać przy Lewandowskim, bo to była wartość dodana. Dziś niektórym przeszkadza, że pozostają w jego cieniu. Musimy to sobie jednak sami wyjaśnić w grupie" - wskazywał źródła porażki na mundialu prezes PZPN.

Zobacz także: Bundesliga. Robert Lewandowski zmiażdżył konkurencję. Imponujące liczby Polaka

Czasu minęło sporo, była dłuższa chwila na mądrą refleksję, więc może już piłkarze wszystko sobie wyjaśnili. Dobrze pamiętać o rosyjskiej lekcji i ciśnieniu w zespole, które skończyło się wewnętrznym konfliktem. Lepiej takie miny rozbrajać wcześniej. I to też jest zadanie, dziś już dużo mądrzejszych - bardzo chcę w to wierzyć - liderów drużyny. Sukces rodzi się bólach. Czasem ten ból musi mieć swoje źródło w trudnych rozmowach, ale warto je - mimo wszystko - przeprowadzić.

Wygrane nie zależą jedynie od wysokiej formy sportowej. Ona jest podstawą, bazą, fundamentem, ale jak zwykle o wszystkim decyduje głowa.

Dariusz Tuzimek

Źródło artykułu:
Komentarze (8)
avatar
ggdd
30.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jakoś sobie, Tuzimek, nie przypominam, abyś przed Rosją był w grupie tych, którzy wskazywali że "gołym okiem widać było, że jest źle". Czytaj całość
Zorkin-1
30.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie od dzisiaj wiadomo, że Kuba nie trawi Roberta. Ja uważam, że to Kuba zepsuł atmosfere w kadrze na MŚ w Rosji. Drużyna się rozpadła, bo silna osobowość Kuby sprawiła, że zrobiła się grupa an Czytaj całość
avatar
Dracorn
30.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mistrzostwa Świata w Rosji to była po prostu katastrofa w wykonaniu polskiej reprezentacji piłki kopanej. A mecz z Japonia wręcz plama na honorze (jeśli takowy posiadają) chyba każdego kopacza Czytaj całość
avatar
wojak5036
30.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mimo dobrych wyników eliminacji , nadal uważam że J.Brzęczek nie nadaje się na trenera Reprezentacji Polski. Więcej tutaj zasługi doświadczonych piłkarzy niż samego trenera. Bardzo chciałbym s Czytaj całość
jogibabu
30.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Sukcesy zmieniły reprezentacje ? które bo może przespałem  "wirtuoz" kto ?  Glik i Lewy aha  czy już sukcesem okrzykujemy wyjście z najsłabszej grupy ?