Superpuchar Hiszpanii. Real - Atletico. Trzy godziny walki w Arabii Saudyjskiej. "Królewscy" lepsi dopiero po karnych
Wyjątkowa, turniejowa edycja Superpucharu Hiszpanii zakończyła się zwycięstwem Realu Madryt. W finale rozgrywanym w Dżuddzie w Arabii Saudyjskiej Królewscy pokonali Atletico Madryt po serii rzutów karnych. Przez 120 minut gole nie padły.
- Jak wygląda praca trenera Simeone przed meczami o trofea? Myślę, że na co dzień jest ona większa niż w dniu finałów. On wie, że przed finałem niewiele można powiedzieć piłkarzowi. Czasami nawet nic nie trzeba mówić, bo piłkarze dobrze wiedzą, o co grają. Żądzę zwycięstwa wyzwala raczej na co dzień, ale według mnie to własnie jest najtrudniejsze - mówił na przedmeczowej konferencji prasowej Saul Niguez.
Czytaj również: Transfery. Krzysztof Piątek - a dlaczego nie Barcelona?
- Dobrze znamy naszego przeciwnika. W sumie mecze finałowe z Atletico nie są złe - przyznał z uśmiechem Sergio Ramos Doskonale kojarzą nam się ostatnie mecze. Jednak Atletico to niewygodny przeciwnik. Zasłużyli, by tu być, więc będzie to trudne starcie. Trzeba dobrze się przygotować i popełnić jak najmniej błędów. Widzieliśmy w półfinale z Barceloną, że oni potrafią je wykorzystywać - ostrzegał obrońca Realu Madryt.
ZOBACZ WIDEO: Serie A. Odrodzenie Piotra Zielińskiego! "Bezapelacyjnie najlepszy w barwach Napoli"O ile półfinały Superpucharu Hiszpanii miały prawo się podobać, bo dużo się w nich działo, o tyle w spotkaniu finałowym obie stołeczne ekipy grały zdecydowanie bardziej zachowawczo. Fragmentami jednak jedni i drudzy starali się tę grę przyspieszać w nadziei, że przeciwnik nie zdąży z powrotem do obrony.
Ale przecież wtedy można rozpocząć grę destrukcyjną i przerywać akcję faulem, czego obie ekipy nie omieszkały robić. Obyło się na szczęście bez nerwowych przepychanek i złośliwych zagrań (przynajmniej na początku). Co najwyżej kończyło się na faulach taktycznych. Obu ekipom zależało na wygranej, ale nie odkrywały się za bardzo.
Po przerwie Królewscy przyspieszyli. W końcu zaczęli dostrzegać Lukę Jovicia, który raz po raz urywał się defensywie Los Colchoneros. W tym miejscu należy jednak docenić kunszt Jana Oblaka, który ratował swój zespół przed stratą goli. Nie oznacza to, że pracy nie miał Thibaut Courtois. W 80. minucie z pięciu metrów mocny strzał oddał Alvaro Morata, a belgijski bramkarz wykazał się refleksem.
Kwadrans wcześniej również bardzo bliski szczęścia był Fede Valverde, do którego dośrodkował piłkę Jović. Ta jednak po rykoszecie nieco zmyliła Urugwajczyka i w efekcie spudłował z kilku metrów. W doliczonym czasie gry dogrywce usiłowali zapobiec Rodrygo Goes, który wniósł sporo ożywienia w ofensywnych szeregach Królewskich, ale w 91. minucie trafił w Oblaka.
180 sekund później Thomas Partey zaskoczył strzałem z 30 metrów z rzutu wolnego. Wszyscy zakładali, że będzie dośrodkowywał, ale Courtois nie dał się zaskoczyć. Chwilę później arbiter Jose Sanchez zagwizdał po raz ostatni w drugiej połowie. Było jasne, że mecz potrwa o pół godziny dłużej.
Czytaj także: Wściekły Ernesto Valverde. O wszystkim dowiedział się z mediów
W dodatkowym czasie gry obie ekipy z Madrytu mogły otworzyć wynik. Choćby w pierwszej akcji po zmianie stron Alvaro Morata uderzył przewrotką po centrze z rzutu rożnego, lecz Courtois był doskonale ustawiony. Z kolei w 109. minucie znów zabłysnął Jan Oblak, który najpierw odbił strzał Modricia, a potem dobitkę Mariano.
Stan "bez większych spięć i przepychanek" trwał do 115. minuty. Wtedy urywającego się Moratę wślizgiem od tyłu powstrzymał Valverde, za co ujrzał czerwoną kartkę. To rozpętało burzę na boisku. Posypały się żółte kartki i przez kilkadziesiąt sekund panował chaos. Gdy udało się go opanować, zakończyła się druga część dogrywki.
Piłkarze Atletico bardzo źle rozpoczęli serię rzutów karnych. Najpierw Saul Niguez trafił w słupek, a w kolejnej serii strzał Thomasa odbił Courtois. A gracze Realu, którzy rozpoczynali rundę, czyli Dani Carvajal i Rodrygo się nie mylili. Podobnie zresztą jak później Modrić, Trippier i Sergio Ramos, który uderzeniem po ziemi ustalił wynik konkursu "jedenastek" na 4:1 dla Królewskich i dał swojej ekipie jedenasty w historii Superpuchar Hiszpanii.
A bohaterem spotkania został... Fede Valverde, który podczas ceremonii dekoracji odebrał nagrodę MVP meczu. W białej części Madrytu z pewnością będą go nosić na rękach.
Real Madryt - Atletico Madryt 0:0 (karne 4:1)
Rzuty karne:
1:0 - Carvajal
X - Niguez (słupek)
2:0 - Rodrygo
X - Thomas (Courtois obronił)
3:0 - Modrić
3:1 - Trippier
4:1 - Sergio Ramos
Składy:
Real: Thibaut Courtois - Dani Carvajal, Sergio Ramos, Raphael Varane, Ferland Mendy - Fede Valverde, Casemiro, Toni Kroos (103' Vinicius Junior) - Luka Modrić, Isco (59' Rodrygo Goes) - Luka Jović (83' Mariano Diaz)
Atletico: Jan Oblak - Kieran Trippier, Felipe, Jose Maria Gimenez (98' Stefan Savić), Renan Lodi (89' Marcos Llorente) - Angel Correa, Thomas Partney, Hector Herrera (56' Vitolo), Saul Niguez - Joao Felix (101' Santiago Arias), Alvaro Morata
Sędziował: Jose Sanchez
Żółte kartki: Mendy, Modrić, Valverde, Carvajal, Casemiro (Real) - Felipe, Thomas, Gimenez, Savić, Correa (Atletico).
Czerwona kartka: Valverde 115' /za faul/