Chciałbym, żeby Śląsk Wrocław walczył o najwyższe cele - rozmowa z Antonim Łukasiewiczem, piłkarzem Śląska Wrocław

Piłkarze Śląska Wrocław nie mają ani chwili czasu na wypoczynek. Wrocławianie dopiero co wrócili z jednego zgrupowania, a już udają się na następne. Refleksjami dotyczącymi obozu przygotowawczego, który odbywał za naszą zachodnią granicą z portalem SportoweFakty.pl podzielił się reprezentant Polski, Antoni Łukasiewicz - defensywny pomocnik mogący grać także jako stoper. Piłkarz scharakteryzował tez nowych graczy pozyskanych przez Śląsk.

Artur Długosz: Niedawno wróciliście z pierwszego zgrupowania, a teraz trzeba już rozpoczynać następne.

Antoni Łukasiewicz: Myślę, że formę mamy już dobrą. Ten ostatni sparing był chyba najlepszy w naszym wykonaniu. Wygraliśmy z teoretycznie najmocniejszym przeciwnikiem i w związku z tym osiągnęliśmy najkorzystniejszy wynik z trzech meczów kontrolnych. To dobry znak przed tym obozem w Słowenii. Przed nami jest jednak jeszcze bardzo dużo pracy. Czekają na nas mocni sparingpartnerzy. Myślę, że jak wrócimy z tego zgrupowania to ta forma przed sezonem będzie już naprawdę optymalna.

Wiadomo już z kim zagracie na obozie w Słowenii? Chodzą pogłoski, że waszym rywalem może być między innymi Crvena Zvezda Belgrad.

- O to tak dokładnie trzeba już chyba pytać w dziale marketingu, ewentualnie działaczy klubu. Tak naprawdę to fajnie by było zagrać z jak najmocniejszymi przeciwnikami, ale najważniejsze jest też to, aby nie było żadnych głupich urazów, drobnych kontuzji, stłuczeń, bo to jest najgorsze, co może nam się w tej chwili przytrafić.

Ten pierwszy obóz treningowy nastawiony był bardziej pod kątem przygotowania fizycznego?

- Nie, raczej nie. Zawsze te letnie zgrupowania są troszeczkę łagodniejsze - tak to określę. W zasadzie każdy trening mieliśmy z piłkami. Fizyczne przygotowanie też na pewno ma jakieś znaczenie, natomiast najważniejsze jest to, że w parze z motoryką idzie też kontakt z piłką. Zimą jest z tym zawsze najtrudniej. Trochę tego, trochę tego na tym obozie się robiło i myślę, że ogóle wszystkie cele całego zgrupowania udało się zrealizować.

Na początku okresu przygotowawczego narzekałeś na drobną kontuzję. Nie ma po niej już najmniejszego śladu?

- To tak naprawdę był uraz z końca rozgrywek poprzedniego sezonu. W tej chwili jest wszystko w porządku i bardzo się z tego cieszę. Wiem, że tego typu sytuacje są zawsze bardzo niepokojące dla zawodnika i akurat w moim przypadku w tej chwili jest wszystko w porządku, także oby tak dalej.

Czeka was prawdziwy maraton treningowy. Najpierw zgrupowanie w Niemczech, teraz jedenaście dni na Słowenii...

- Jeżeli chce się być w dobrej formie przed sezonem i w trakcie jego trwania, jeżeli chcemy walczyć o to, by Śląsk Wrocław grał jeszcze lepiej w piłkę i był wyżej w tabeli niż w zeszłym roku, to wszyscy nie mamy nic przeciwko temu, aby wyjeżdżać, zostawiać rodzinę i po prostu ciężko pracować.

Jak na razie klub pozyskał dwóch nowych zawodników. Jak ich ocenisz?

- Myślę, że bardzo pozytywnie. Amir Spahić jest lewonożnym piłkarzem, który może występować zarówno na lewej stronie defensywy, jak i na środku. Na pewno to duża alternatywa dla trenera. Z dnia na dzień wygląda coraz lepiej i widać, że na pewno będzie wzmocnieniem naszego zespołu. Ivo Vazgec to młodszy zawodnik. Bardzo solidny bramkarz, profesjonalista, który chce się rozwijać, który chce robić postępy, więc na pewno z niego też będzie dużo pożytku. Widać, że bardzo dobrze dogaduje się z Wojtkiem Kaczmarkiem i poza tym, że będą kolegami poza boiskiem to będą rywalizować o to, kto będzie tym pierwszym golkiperem, a to na pewno wpłynie na ich poziom. Będzie nam trudniej strzelić gola.

Za wami już pierwsze mecze sparingowe. Ty sam możesz występować albo jako obrońca, albo jako defensywny pomocnik. Na której pozycji będziesz wystawiany? Pierwsze oznaki tego muszą już być.

- W tych ostatnich meczach sparingowych szkoleniowiec wystawiał mnie jako defensywnego pomocnika. Tak naprawdę różnie to zawsze bywa w tych okresach przygotowawczych. Czasami gra się na trochę innych miejscach niż potem w lidze. Trener Tarasiewicz wie, że mogę grać i tu, i tu. Jestem przygotowany do tego, że występować zarówno na pozycji stopera, jak i defensywnego pomocnika. To już zależy od trenera - od tego gdzie uzna, że będę bardziej przydatny dla zespołu.

Nie możesz się już zapewne doczekać pierwszego ligowego pojedynku?

- Jak najbardziej. W tej chwili ten głód piłki jest coraz większy. Chcemy w końcu grać takie mecze o stawkę, bo mecze sparingowe to mecze sparingowe. Nie mogę się już doczekać inauguracji sezonu we Wrocławiu, spotkania przed własną publicznością. Przygotowania przygotowaniami, ale liga to jest liga. Tak naprawdę wszyscy trenujemy po to, że dobrze grać w rozgrywkach ligowych i tworzyć tutaj przy ulicy Oporowskiej we Wrocławiu niezapomniane widowiska. Jeszcze trzeba się uzbroić w cierpliwość.

Stawiasz sobie jakiś cel przed nadchodzącym sezonem?

- Wydaje mi się, że takie cele to raczej należałoby postawić przed zespołem. Jeżeli chodzi o moją osobę chciałbym przede wszystkim by ta moja forma cały czas rosła, by nie było żadnych drobnych urazów. To też jest moja w tym głowa, aby cały czas dbać o swój organizm, o swoje mięśnie, aby nic tam złego się nie działo. Chciałbym regularnie grać tak jak to było w zeszłym roku i wtedy wiem, że na pewno będę w stanie utrzymać tą formę na wysokim poziomie. Fajnie by też było być cały czas w kręgu zainteresowania trenera reprezentacji Polski. Wiemy jednak doskonale, że tam jest ogromna rywalizacja. Tak naprawdę to chciałbym, żeby Śląsk Wrocław walczył o najwyższe cele w lidze i był w ścisłej ligowej czołówce - żebyśmy mogli wystąpić w przyszłym roku w europejskich pucharach. Broń Boże nie chcę składać deklaracji tak daleko idących, ale na pewno wszyscy o tym gdzieś tam po cichu sobie myślą. Po cichu między chłopakami na ten temat rozmiary, bo każdy ma jakieś ambicje, każdy chciałby grać w pucharach, chciałby zaistnieć na arenie międzynarodowej. Fajnie by było, jakby tak się stało. Będziemy dążyć do tego, aby tak było.

I chciałbyś zapewne strzelić bramkę.

- Tak, to też by się przydało. Ta bramka jest na razie zaczarowana (śmiech). Co prawda ta nasza nie jest zaczarowana, bo piłka czasami wpadnie, ale nie o to chodzi przecież (śmiech). Mam nadzieję, że w końcu trafię do siatki przeciwnika i w końcu ten bilans zacznie się trochę poprawiać.

Źródło artykułu: