Kilka tygodni temu niespodziewanie na transfer do Rosji, a konkretnie do Rubina Kazań, zdecydował się inny gracz Lecha Poznań Rafał Murawski. Świeżo upieczeni mistrzowie kraju wyłożyli za polskiego pomocnika ponad trzy miliony euro, a ten długo się nie zastanawiał.
Teraz przed podobną szansą może stanąć Robert Lewandowski, na którego ostrzy sobie zęby Zenit Sankt Petersburg. Suma pięciu milionów euro za napastnika z Polski, który jeszcze trzy lata temu biegał po kartofliskach w trzeciej lidze, robi wielkie wrażenie. Oby tylko temu wrażeniu nie ulegli działacze z Bułgarskiej, bo wydaje się, że zarówno w przypadku transferu Murawskiego, jak i możliwej przeprowadzki "Lewego", kierunek Wschód nie jest zdecydowanym krokiem w przód, a takiego właśnie potrzebuje snajper Lecha.
Fakt: pieniędzy w rosyjskich klubach nie brakuje, ale warunki finansowe to jeden z ostatnich aspektów, które powinien brać pod uwagę młody, perspektywiczny zawodnik, który ma nadzieję na wielką piłkarską karierę. Rosyjska Premier Liga wciąż odstaje od najlepszych, choć znacznie przewyższa polskie warunki.
Trochę historii. W 2006 roku Grzegorz Piechna, sześciokrotny król strzelców w pięciu ligach, podpisał kontrakt z Torpedo Moskwa. Wydawało się, że popularny "Kiełbasa" mimo 27 lat na karku ma szansę na udaną karierę w Rosji. Wszyscy podkreślali, że napastnik, który w polskiej ekstraklasie strzelił 26 bramek w 37 meczach poradzi sobie również w Moskwie. Okazało się jednak inaczej: Piechna po sezonie 2006/2007 miał na koncie tylko dwa gole i po roku ze spuszczoną głową wrócił do kraju. Nigdy potem nie odzyskał formy strzeleckiej, którą imponował jako gracz Kolportera Korony Kielce.
Podobny scenariusz spotkał Dawida Janczyka, za którego dwa lata temu CSKA Moskwa zapłaciło ponad cztery miliony euro. - To bardzo mocna drużyna, dla mnie to awans sportowy - mówił wówczas wychowanek Sandecji Nowy Sącz. Uznanie na Wschodzie zyskał dzięki świetnym występom na Mistrzostwach Świata do lat 20. Niestety, konkurencja w CSKA okazała się za mocna. "Murzyn" zaliczył w Rosji tylko jedno trafienie i moskiewski klub, który tak bardzo liczył na polskiego napastnika, w grudniu ubiegłego roku wypożyczył go do belgijskiego Lokeren. Tam Janczyk spisuje się o niebo lepiej.
Lewandowski może tylko zaglądnąć w piłkarskie CV Piechny czy też Janczyka i zaobserwować, że obok nikłej liczby rozegranych meczów w Premier Lidze, figurują marne cyferki oznaczające ilość zdobytych bramek. Wymowne.