Piotr Zieliński trochę nieśmiało zabrał się z piłką pod pole karne Barcelony i dopiero po jej stracie ruszył z pełnym impetem. Siłą rozpędu odebrał ją rywalowi, minął Juniora Firpo puszczając piłkę obok niego i zagrał wzdłuż pola karnego. Dries Mertens miał dużo miejsca, był bez krycia, spokojnie przyjął i prawą nogą przymierzył pod poprzeczkę. Ter Stegen nie miał nic do powiedzenia, po pół godzinie gospodarze prowadzili 1:0.
To nie byli "Marsjanie", jak o zawodnikach Barcelony mówił Gennaro Gattuso. Ich piłka już dawno stała się przyziemna. Leo Messi nie czarował w Neapolu jak kiedyś Maradona, gościom brakowało błysku, nagłego zrywu, czegoś ekstra. Może i gracze Quique Setiena dłużej utrzymywali się przy piłce, ale ich tiki-taka stała się nijaka.
Gol Mertensa trochę ożywił spotkanie, ale Napoli nie chciało iść za ciosem, zaryzykować i dobić rywala. Gospodarze w zasadzie od razu oddali inicjatywę Barcelonie, perspektywa wyczekania i skontrowania gości w zupełności im wystarczała. Ale minimalizm w meczach z Barceloną niemal zawsze oznacza kłopoty.
Wiele się goście nie musieli wysilić, żeby doprowadzić do wyrównania. Wystarczyła składna akcja, w stylu Barcelony, i było 1:1. Sergio Busquets zagrał do Nelsona Semedo, Portugalczyk uniknął spalonego, a później było już z górki. Semedo podał do Antone'a Griezmanna, a Francuz strzałem z kilku metrów wyrównał.
Kolejne wydarzenia tylko potwierdziły, że zawodników Napoli stać było na więcej w tym meczu. W drugiej połowie szybko na boisko wszedł Arkadiusz Milik i pokazał się z niezłej strony. Ale najpierw zignorował go Lorenzo Insigne. Kapitan Napoli poszedł na przebój pod linią końcową, wbiegł w pole karne, a tam na piątym metrze czekał na podanie Milik. Insigne jednak strzelił i Ter Stegen nie miał większych problemów z obroną.
ZOBACZ WIDEO: Odwiedziliśmy bazę reprezentacji Polski na Euro 2020! Zobacz, jak będą mieszkać kadrowicze
Później Polak zachował się jak profesor. Miał miejsce, żeby uderzać, ale podał do Jose Callejona. Hiszpan znalazł się sam na sam z bramkarzem i spudłował. Trafił w Ter Stegena.
Zieliński i Milik byli aktywni, nie grali jakoś niewiarygodnie, ale w wielu akcjach pokazali się z dobrej, albo bardzo dobrej strony. Napoli do końca atakowało jednak Insigne rozgrywał swój mecz. Zamiast pomagać drużynie, starał się trafić w bramkę z każdej pozycji. Najczęściej robił to niecelnie.
Barcelona kończyła mecz w osłabieniu. Po wślizgu drugą żółtą kartkę dostał Arturo Vidal i szybciej niż inni zszedł do szatni. "Marsjanie" zostali sprowadzeni na ziemię.
SSC Napoli - FC Barcelona 1:1 (1:0)
1:0 - Dries Mertens 30'
1:1 - Antoine Griezmann 57'
Napoli: David Ospina - Giovanni Di Lorenzo, Kostas Manolas, Nikola Maksimović, Mario Rui - Fabian Ruiz, Diego Demme (80. Allan), Piotr Zieliński - Jose Callejon (74. Matteo Politano), Dries Mertens (54. Arkadiusz Milik), Lorenzo Insigne.
Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Nelson Semedo, Gerard Pique (90+3 Clement Lenglet), Samuel Umtiti, Junior Firpo - Frenkie De Jong, Sergio Busquets, Ivan Rakitić (56. Arthur Melo) - Arturo Vidal, Lionel Messi, Antoine Griezmann (87. Ansu Fati).
Żółte kartki: Insigne, Rui (Napoli) - Busquets, Messi, Griezmann, Vidal (Barcelona)
Czerwona Kartka: Arturo Vidal 90' (Barcelona)
Sędzia: Felix Brych (Niemcy).
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)