Nie zlekceważyć rywala - zapowiedź meczu Wisła Kraków - Levadia Tallinn

Już po raz szósty w swojej historii krakowska Wisła pukać będzie do niedostępnych dotąd bram UEFA Champions League. Na początek teoretycznie łatwa przeprawa. W II rundzie kwalifikacji wystarczy wyważyć drzwi o nazwie Levadia Tallinn. Bo właśnie mistrz Estonii będzie pierwszym pucharowym rywalem mistrzów Polski.

Piotr Kostogrys
Piotr Kostogrys

Jak dotąd brama Ligi Mistrzów jest dla Wisły zamknięta na cztery spusty, ale też w poprzednich latach wiślacy nie mieli szczęścia w losowaniu. Pierwsze podejście skończyło się na FC Barcelonie i choć w Krakowie Wisła strzeliła słynnym Katalończykom aż trzy gole, to straciła cztery i marzenia trzeba było odłożyć na kolejną próbę.

Ta przyszła na bodajże najsłabszy kadrowo skład krakowskiego zespołu w ostatnich latach. Nic więc dziwnego, że Anderlecht Bruksela dwukrotnie pokonał wiślaków. Potem znów było bardzo pechowo w losowaniu, bo pod Wawel przyjechał madrycki Real z Zinedinem Zidanem i spółką. Sprawa załatwiona została już po 0:2 przy Reymonta.

Za czwartym podejściem Wisła była najbliżej LM. W Krakowie ograła 3:1 Panathinaikos, a w rewanżu brakowało tylko kilku minut do awansu. Niestety grając w dziesiątkę nie udało się utrzymać przewagi.

Gdy przed rokiem Wisła znów wpadła na Barcelonę - można było załamać ręce. I choć krakowscy piłkarze odpadli, to przynajmniej u siebie udało im się pokonać Dumę Katalonii, co w poprzednim sezonie nie udawało się zbyt wielu zespołom.

W bieżącej edycji walki o LM na pewno będzie inaczej. UEFA zmieniła bowiem przepisy i podzieliła zespoły walczące o awans do najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych świata - na te mistrzowskie oraz niemistrzowskie. To teoretycznie eliminuje kłopot z grą z największymi tuzami Europy. Aby jednak myśleć o decydującej walce o fazę grupową - najpierw mistrzowie Polski muszą przejść dwie wcześniejsze rundy.

W środowy wieczór Wisłę czeka pierwsza przeprawa, bo na jej drodze stanie mistrz Estonii - Levadia Tallinn. Na własnym podwórku prawdziwy gigant, który wygrywa z ligowymi przeciwnikami różnicą pięciu, sześciu, a niekiedy i ośmiu goli. Tyle, że na arenie międzynarodowej jest to prawdziwy kopciuszek, który jednak na pewno nie zamierza - co oczywiste - łatwo poddać się wiślakom.

Trener mistrzów Polski jest jednak optymistą. - Wiemy jak zagrać z Levadią - mówi Maciej Skorża, który mocno chwalił swoich podopiecznych. - Patrząc pod kątem przygotowań, wykonanej przez nas pracy, muszę być zadowolony z postawy mojej drużyny - powiedział opiekun krakowskiego zespołu, na przedmeczowej konferencji prasowej.

Wprawdzie Wisła zagra bez kontuzjowanych: Arkadiusza Głowackiego, Petera Šinglára, Rafała Boguskiego i Łukasza Garguły, ale też kadra "Białej Gwiazdy" jest zdecydowanie mocniejsza i bardziej doświadczona w międzynarodowych bojach od w większości anonimowych zawodników Levadii.

W tej ostatniej bryluje kilku Rosjan, a najbardziej znanym jest Nikita Andrejev. Kompletnie nie znają go jednak w samej Rosji, o czym raczył wspomnieć doskonale znający tamtejsze realia Mariusz Jop. - W Levadii nie ma znanych zawodników, którzy mogliby choćby ocierać się o reprezentację Rosji. Formacja ofensywna Levadii jest dość dobra, ale wiem, że mają sporo problemów w obronie i to trzeba będzie wykorzystać - mówił Jop.

I to właśnie wracający do Polski zawodnik będzie jedną z kluczowych postaci w ekipie Wisły Kraków. Pod nieobecność kontuzjowanego Głowackiego, to właśnie Jopa czeka ponowny debiut w zespole, z którego odszedł pięć lat temu do FK Moskwa. Teraz wraca, aby ponownie zasmakować gry w pucharach. - Wróciłem do Wisły, bo jest najlepszą polską drużyną. Do tego kusi możliwością gry w Lidze Mistrzów - powiedział Jop, który jednocześnie przestrzega przed lekceważeniem Levadii. - Musimy zagrać skutecznie - stwierdza obrońca.

W podobnym tonie wypowiada się Maciej Skorża, który przestrzega przed rywalem. - Levadia poradziłaby sobie w polskiej ekstraklasie. Grałaby w środku tabeli - twierdzi trener Wisły. - Nie czujemy strachu, ani przesadnego respektu. Nie pozwolimy sobie jednak, aby wyjść zdekoncentrowanym. Chcemy już w pierwszym meczu wyrobić sobie jak największą przewagę przed rewanżem - dodaje Skorża.

Levadia poza wspomnianym Adrejevem, który onegdaj był testowany przez warszawską Legię, ma w swoim składzie bramkostrzelnego Estończyka Vitalija Gusseva oraz znanego z występów w reprezentacji 34-letniego Indreka Zelinskiego. Wyróżniającymi zawodnikami rywala Wisły są jeszcze 21-letni pomocnik Sander Puri oraz o 13 lat starszy Konstantin Nahk. To właśnie na tej piątce zawodników, w głównej mierze, opiera się gra mistrza Estonii. Doskonale wie o tym sztab trenerski Wisły, gdyż na żywo mecze Levadii oglądał asystent Skorży, Rafał Janas.

Warto podkreślić, co na pewno nie jest bez znaczenia, że Estończycy są w środku sezonu ligowego, więc "rytm meczowy" nie jest im obcy. Co jednak ciekawe zespół Levadii wybrał się w podróż do Polski już w poniedziałek rano. Estończycy jadą bowiem na to spotkanie... autokarem. Oczywiście ze względów oszczędnościowych.

Nawet pomimo tego krakowianie nie lekceważą rywala i oby potwierdzili to w środę na murawie stadionu w Sosnowcu. To właśnie tam, a nie na remontowanym obiekcie przy Reymonta w Krakowie, dojdzie do spotkania. Transmitować je będzie Polsat Sport i TV4.

Wisła Kraków - Levadia Tallinn / śr 15.07.2009 godz. 20.30

Przewidywane składy:

Wisła: Pawełek, Łobodziński, Jop, Marcelo, Piotr Brożek, Małecki, Sobolewski, Díaz, Kirm, Ćwielong, Paweł Brożek.

Levadia: Martin Kaalma, Tihhon Šišov, Andrei Kalimullin, Igor Morozov, Kristian Marmor, Sander Puri, Konstantin Nahk, Deniss Malov, Vitali Gussev, Nikita Andrejev, Vladislav Ivanov.

Sędzia: Tommy Skjerven (Norwegia).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×