Patryk Małecki wiosną 2008 roku bronił barw sosnowieckiego Zagłębia na zasadzie wypożyczenia z krakowskiej Wisły. Po powrocie do grodu Kraka Małecki zyskał miejsce w podstawowej jedenastce Białej Gwiazdy. - Spędziłem w Zagłębiu pół roku na wypożyczeniu, które zresztą było bardzo udane. Tam się ograłem, wróciłem do Wisły jako lepszy piłkarz i zawsze będę ludziom z Sosnowca za to wdzięczny. Mam tam sporo znajomych. Wracam na stare śmieci. Wolelibyśmy grać u nas na Reymonta, ale jeśli musimy grać poza Krakowem to Sosnowiec jest dobrym wyborem - mówi na łamach Sportu, Patryk Małecki.
Choć Stadion Ludowy i obiekt Wisły to areny z zupełnie innych bajek, to były zawodnik Zagłębia nie narzeka na warunki panujące w Sosnowcu. - Stadion na pierwszy rzut oka wygląda jak z czasów komuny, ale w środku jest OK. Szatnia czysta, przestronna. Murawa elegancka, równa. Lepsza niż była na Reymonta i to jest dla nas najważniejsze. Trzeba ją tylko trochę podlać, bo piłka na razie za wolno chodzi - wyjaśnia 21-letni skrzydłowy Białej Gwiazdy.
Mimo młodego wieku Patryk Małecki ma na koncie już dwa Mistrzostwa Polski
Dziś już jako podstawowy zawodnik Wisły Małecki będzie musiał sprostać estońskiemu przeciwnikowi w eliminacjach Ligi Mistrzów. - Przede wszystkim musimy zagrać konsekwentnie od pierwszej do ostatniej minuty. Wiemy, że obrońcy Levadii często grają z pominięciem linii pomocy, długimi piłkami do napastników. Trzeba to wszystko zbierać i natomiast kontrować. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to dopiero drugi z naszych wariantów, bo pierwszy jest taki że trzeba grać atakiem pozycyjnym. Kto jak kto, ale my jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Ich obrona wygląda na słabszą niż atak - wyjaśnia w środowym wydaniu katowickiego sportu utalentowany Patryk Małecki.