[b]
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Organizm sportowca lepiej radzi sobie z koronawirusem, bo jest bardziej wytrenowany?[/b]
Doktor Piotr Żmijewski z Legii Warszawa, kierownik "LegiaLab": Mówimy o sportowcach, czyli osobach młodych, a ryzyko ciężkiego przebiegu choroby związane jest właśnie z wiekiem i obecnością innych chorób, takich jak niewydolność układu oddechowego, choroby nowotworowe, układu krążenia czy cukrzyca, z którymi zmaga się dana osoba. Piłkarz, siatkarz lub inny sportowiec ma podobne predyspozycje do zarażenia się wirusem, ale również dużo większe możliwości na łagodny przebieg choroby, w tym uniknięcie ostrej niewydolności oddechowej. Dane z Chin wskazują, że wśród chorych grupa osób powyżej 29 roku życia wynosi 10 procent. A niski wiek sprzyja łagodnemu przebiegowi choroby.
Koronawirus może zostawić trwały ślad w organizmie sportowca?
Nie jest to wykluczone, podobnie jak w przypadku zapalenia płuc z innych powodów, zależy od przebiegu choroby, indywidualnej odporności zawodnika. W przypadku łagodnego przebiegu, najpewniej nie, ale na dziś tego nie wiemy.
Odwołanie meczów piłkarskich i innych dyscyplin to dobre rozwiązanie? Nawet w przypadku, gdyby miały odbywać się bez udziału publiczności?
Zdecydowanie dobre rozwiązanie, minimalizuje ryzyko zarażenia i takiego rozprzestrzeniania choroby, z którym służba zdrowia sobie nie poradzi. Zaprzestanie rozgrywek to trudny krok, ale bardzo potrzebny - należy go rozumieć jako troskę o zdrowie nie tylko piłkarzy, ale także ich rodzin. Fizyczny kontakt, na przykład walka ramię w ramię nie musi oznaczać przeniesienia wirusa. Ten rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Stąd kichnięcie, kaszlnięcie, wydzielina z nosa, jamy ustnej - gwałtownie potęguje ryzyko. Podczas aktywności fizycznej zwiększa się również wentylacja płuc. Może dochodzić do 200 litrów na minutę, podczas gdy w stanie spoczynku waha się na poziomie 8-12 litrów na minutę. Mówiąc bardziej obrazowo: ryzyko zarażenia się na boisku jest w przedziale procentowym od 1 do 10. A to dużo.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Maski nie pomogą.
Noszenie masek przez osoby zdrowe odradza także Światowa Organizacja Zdrowia. Już po kilku minutach staną się wilgotne od wydychanego powietrza. Dotknięcie maski ręką tylko spotęguje ryzyko. Zamknięcie wszelkich imprez czy ograniczenie licznych zgromadzeń to ochrona przede wszystkim bliskich i osób starszych przed dalszymi zarażeniami.
Jeżeli ktoś z bliskiego otoczenia, na przykład drużyny, ma koronawirusa, to jakie jest prawdopodobieństwo zarażenia się od niego?
Trzykrotnie większe niż w przypadku grypy, a wiemy, jak to wygląda w życiu codziennym. Wystarczy, że w miejscu pracy ktoś na nią choruje i bardzo szybko łapią ją inni. Statystycznie, jedna osoba będąca nosicielem koronawirusa zarazi od 2,5 do 3,5 osób. Dlatego wspólny trening, przebywanie w zamkniętej siłowni, intensywna wentylacja płuc w czasie ćwiczeń, możliwość kichnięcia czy kaszlnięcia - to wszystko potęguje ryzyko. Największym problemem jest jednak brak higieny rąk.
To główne zalecenie: myć lub dezynfekować ręce.
Ważne, żeby przed umyciem rąk nie dotykać oczu, uszu i jamy ustnej. Nawet w przypadku dotknięcia "zarażonej" klamki od drzwi, jesteśmy w stanie zminimalizować ryzyko wprowadzenia wirusa myjąc lub dezynfekując ręce. Dobrze też zachować od siebie półtorametrowy dystans i dbać o etykietę kichania. Czyli kichnąć w chusteczkę i ją wyrzucać, a następnie umyć dokładnie ręce.
Główne objawy koronawirusa to?
Wysoka gorączka powyżej 38 stopni, suchy kaszel, ból mięśni, ogólne zmęczenie, nasilona wydzielina w gardle. Najpowszechniejsze to temperatura, duszności i kaszel. Średni okres inkubacji, czyli wylęganie się choroby, wynosi pięć dni. U 95 procent zarażonych objawy pojawiają się do dwunastu dni od zarażenia.
Podobno są przypadki osób zarażonych, które nawet o tym nie wiedzą.
Możemy mówić o osobach, które jeszcze nie wiedzą, że się zaraziły. Okres inkubacji sprawia, że u zarażonego objawy pojawią się później. Ale są także przypadki osób zarażonych, które chorobę przeszły bezobjawowo. Zależy to od indywidualnych właściwości danej osoby, a przede wszystkim od wieku. Fakt - ktoś może mieć wynik dodatni testu, a nie odczuwać żadnych objawów. Najczęściej jednak objawy są grypopodobne. 80 procent zarażonych przechodzi koronawirusa z tzw. łagodnymi objawami, z niskimi skutkami, a 15 procent z ciężkimi. U 5 procent objawy miały krytyczny przebieg dla życia.
Wśród polskich sportowców koronawirusa ma Bartosz Bereszyński. Jak można go leczyć?
U młodych osób objawy i konsekwencje są zbliżone do grypy. I tak jak podczas tej choroby lekarz zaleci leczenie objawowe. Wysoką gorączkę zbija się paracetamolem, zwyczajowo zaleca się witaminę C, która wspomaga odporność. Płyny - szczególnie, gdy towarzyszy biegunka. Występują też duszności i kaszel, które neutralizuje się lekami dobrze nam znanymi, ogólnodostępnymi, które stosujemy na ból gardła przy grypie. Nie podaję nazwy lekarstw świadomie, żeby nie robić reklamy i nie sugerować kuracji na własną rękę, tu zawsze potrzebna jest konsultacja z lekarzem. Osoba zarażona, lub która wykazuje ryzyko, przechodzi czternastodniową kwarantannę, na przykład w domu.
Różnica pomiędzy koronawirusem, a grypą jest taka, że rozwinięty koronawirus bardzo silnie atakuje tkankę płucną, co jest niezwykle groźne. Trwa wyścig z wirusem na wynalezienie leków. Poprzednie doświadczenia z wirusami i ostatnie badania naukowe pozwoliły wytypować dwóch kandydatów do walki z tym napastnikiem. Remdesivir i chlorochina. Teraz to my kibicujemy naukowcom, którzy wspólnie z lekarzami testują ich skuteczność. Ten drugi stosowany jest przy malarii. Na dziś nie potrafimy konkretnie wycelować w wirusa z racji tego, że jest nowy. Trzeba leczyć go z głową, objawowo, by nie pogorszyć sytuacji.
Jak Legia zabezpieczyła się na te okoliczności?
Już dwa lata temu wprowadziliśmy podwyższone standardy higieny, od tego czasu na terenie strefy zawodniczej mamy dystrybutory z płynem dezynfekującym. W poprzednim tygodniu, tuż po meczu z Piastem Gliwice rozgrywanym jeszcze z udziałem publiczności, władze Legii powołały sztab kryzysowy. Już następnego dnia, "LegiaLab" i sztab medyczny, opracowały materiały dla zawodników i trenerów, a na porannej odprawie nasz lekarz przekazał informacje o objawach i wytyczne postępowania. Lekarze przygotowali małą aptekę dla zawodników i ich rodzin, a Łukasz Bortnik, szef przygotowania fizycznego, zadbał o indywidualne plany treningowe. Istotne było także wsparcie psychologiczne, w sztabie mamy psychologa. Rozważaliśmy również wykonanie testów na koronawirusa, ale procedury są takie, że można je przeprowadzić u osób z grup ryzyka, ponieważ testów jest mało. Należy to uszanować.
Wielu może wydawać się, że skoro nie ma treningów, to piłkarze wylegują się teraz na kanapach.
Każdy z zawodników Legii zabrał do domu rower spinningowy, zestaw do ćwiczeń siłowych i ćwiczeń prewencyjnych. Piłkarze dostali też filmy instruktażowe, jak trenować indywidualnie. Zostali podzieleni na pięcioosobowe grupy, do każdej przypisany jest jeden trener. Wszyscy są w kontakcie poprzez komunikatory internetowe. Kontrolujemy formę zawodników i stan ich zdrowia.
Ale pomimo tych ćwiczeń, w końcu forma zawodników zacznie spadać. Po jakim czasie?
Zdolność wysiłkowa istotnie obniży się po 2-3 tygodniach, stąd rower, który podtrzymuje sprawność krążeniowo-oddechową. Indywidualny trening nie zastąpi rywalizacji drużynowej, każdy z zawodników chciałby wrócić na boisko jak najszybciej.
Tylko największa fala koronawirusa dopiero do nas idzie.
Tak, ale przy zachowaniu dyscypliny i wspomnianych zasad szanse przeciwstawienia się wirusowi będą duże. Jesteśmy bardzo głodni gry, ale szanujemy zdrowie.
Koronawirus. Leczenie Bereszyńskiego pod kontrolą
Koronawirus. Reprezentanci Polski w zawieszeniu - raport WP SportoweFakty