Najbardziej zadowolony jestem z wyniku - rozmowa z Maciejem Rybusem, piłkarzem Legii Warszawa

Pierwsze minuty potyczki legionistów z zespołem Olimpii nie napawały optymizmem. Wicemistrzowie Polski w prostych sytuacjach tracili piłkę, na dodatek jeszcze kibice nie wspierali Legii. Gdy od 15. minuty wrócił doping, gra legionistów zaczęła się zazębiać czego efektem były strzelone trzy gole.

W tym artykule dowiesz się o:

Marcin Frączak: Jak pan ocenia postawę Legii w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacyjnej do LE przeciwko Olimpii Rustavi?

Maciej Rybus: Do momentu strzelenia pierwszego gola nie za bardzo nam wychodziła gra. Tak było jednak tylko do momentu gdy objęliśmy prowadzenie 1:0 po golu Adriana Paluchowskiego. Ta bramka była dla nas bardzo ważna, pozwoliła nam złapać właściwy rytm. Później grało nam się dużo lżej, aczkolwiek nie było tak zupełnie łatwo, bo przeciwnicy potrafili nam od czasu do czasu zagrozić. W kolejnych meczach o stawkę na pewno będzie lepiej. To było pierwsze nasze spotkanie o konkretny cel, traktujemy je jako dobre przetarcie przed następnymi meczami.

Z czego jest pan najbardziej zadowolony jeśli chodzi o grę Legii?

- Cieszymy się przede wszystkim z tego, że wygraliśmy, a także z wyniku. Zrealizowaliśmy to, co sobie założyliśmy przed meczem, a więc wygrać. Do tego wysoko, tak aby do Gruzji jechać ze spokojem na rewanż. Jeśli chodzi o grę to jest jeszcze sporo do poprawienia, ale przecież dopiero zaczynamy sezon, więc z meczu na mecz będzie coraz lepiej.

Czujecie się już w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej?

- Olimpia to nie jest słaba drużyna. Duża ilość jej zawodników potrafi grać nieźle w piłkę, ale wydaje się, że w rewanżu nie będą nam w stanie zagrozić. Mamy sporą zaliczkę, lecz na pewno w kontekście drugiego meczu nie możemy tego zespołu zlekceważyć.

Kiedy rywale sprawiali Legii największy problem?

- Myślę, że w pierwszej połowie, zwłaszcza na początku, gdy nasza gra momentami nie wyglądała za dobrze. Pierwszy gol w jakimś stopniu wprowadził w nasze szeregi spokój, ustawił ten mecz.

Co czuliście gdy Gruzini wykonywali rzut karny?

- To było przy stanie 1:0 dla Legii. Byliśmy lekko zaskoczeni tą całą sytuacją. Akcja była pod ich bramką, jedno podanie i nagle rzut karny. Na szczęście nie zdołali go wykorzystać. Później na dodatek strzeliliśmy jeszcze dwa gole co stawia nas w bardzo dobrej sytuacji przed rewanżem.

Przed meczem trener Jan Urban mówił, że kluczem do zwycięstwa będzie opanowanie środka pola, co ostatecznie się Legii udało. Jak pan ocenia grę całej linii pomocy?

- No tak, rzeczywiście taki był nas cel, opanować środek boiska, a potem umiejętnie to wykorzystać. Piotrek Giza i Maciek Iwański wykonali bardzo dużą pracę, tak że ten mecz w dużej części rozegrał się w środku boiska. Poza tym jeszcze Sebastian Szałachowski schodził z ataku do pomocy. Środek pomocy tworzył więc często trójkąt, który był odpowiedzialny za rozgrywanie piłki.

Czy Gruzini zaskoczyli czymś Legię?

- Trudno powiedzieć czy nas czymś zaskoczyli, bo za wiele o tym zespole nie wiedzieliśmy. Słyszeliśmy, że dobrze wykonują stałe fragmenty gry, ale w meczu z nami akurat im to nie wyszło. Zmarnowali przecież rzut karny.

Początek meczu nie był zbyt dobry w wykonaniu zespołu. Może dlatego, że kibice przez pierwsze piętnaście minut znowu nie dopingowali Legii. Jak panu się wydaje?

- Szczerze mówiąc to za bardzo nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. To są sprawy kibiców, ale na pewno nam się lepiej gra gdy nam pomagają. Kiedy tylko znów zaczęli nas wspierać, to od razu zaczęła nam się kleić gra. Zaczęliśmy przeprowadzać składniejsze akcje i szybko objęliśmy prowadzenie. Później z minuty na minutę podkręcaliśmy tempo gry.

Źródło artykułu: