We Włoszech codziennie umierają setki osób, a tamtejszym dziennikarzom zebrało się na żarty. Czy prima aprilis trwa w Italii dłużej niż 24 godziny? Bardzo możliwe, skoro transfer Arkadiusza Milika do AC Milan uznaje się tam za bardzo prawdopodobny (więcej TUTAJ).
Dla polskiego napastnika przejście do klubu z San Siro byłoby przecież zesłaniem.
Faktem jest, że Milik wciąż nie przedłużył kontraktu z SSC Napoli i są coraz mniejsze szanse, że do tego dojdzie. Według najnowszych ustaleń Polak liczy na dużą podwyżkę i zarobki rzędu pięciu milionów euro, dwa razy więcej niż obecnie (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
Przed zawieszeniem rozgrywek Serie A reprezentant Polski zmagał się kolejną kontuzją, więc nie jest to najlepszy czas na stanie się najlepiej zarabiającym piłkarzem SSC Napoli. Z drugiej strony to Milik był najlepszym napastnikiem drużyny w tym sezonie Serie A (9 goli), potrafił też zachwycić w Lidze Mistrzów, strzelając hat-tricka w meczu z KRC Genk.
Nie da się przewidzieć, zresztą jak zwykle, czy doniesienia włoskiej prasy są prawdziwe. Milik jednak wie, że ma przewagę nad Napoli - jego kontrakt wygasa już w lipcu przyszłego roku i jeśli teraz nie zostanie przedłużony, za chwilę będzie mógł odejść za drobne.
A Polak na pewno nie może narzekać na brak ofert. We Włoszech czy choćby w Hiszpanii Milik jest bardziej doceniany niż w Polsce. Tam przymyka się oko, że zmarnował jedną czy drugą sytuację, a chwali za umiejętności techniczne, znakomitą lewą nogę i świetną grę bez piłki.
Dlatego nie ma przypadku, że w ostatnich miesiącach Milika łączono choćby z Valencią, a w ostatnich dniach obok jego nazwiska pojawił się Juventus. I w te rozwiązanie uwierzyć łatwiej, niż w transfer do Milanu.
Po pierwsze, Milanu nie będzie w tym roku stać na reprezentanta Polski. A trzeba będzie zapłacić za niego kilkadziesiąt milionów euro, o czym przekonuje nas dziennikarz "Corriere dello Sport", Antonio Vitiello.
- SSC Napoli będzie oczekiwać 40 milionów euro, a Milanu po prostu na to nie stać. Ten transfer byłby możliwy tylko wtedy, gdy w operację zostanie włączony jeszcze inny piłkarz - mówi nam znany we Włoszech dziennikarz. I ma rację - Milanu nie byłoby stać na Milika w normalnej sytuacji. Co dopiero teraz, gdy koronawirus prowadzi do redukcji budżetów i sprawia, że kluby ograniczają wydatki.
Po drugie, dla będącego wciąż młodym zawodnikiem Milika, transfer do tego klubu byłby zesłaniem i sportową degradacją. W ostatnich latach jego Napoli walczyło o mistrzostwo Włoch z Juventusem, podczas gdy dla Rossonerich sukcesem był sam awans do europejskich pucharów. Z nich zresztą sami się wycofali z powodu finansowych problemów.
AC Milan nie jest klubem, który może stanowić wzór stabilności. Zmiany trenerów co kilka miesięcy (Gattuso-Giampaolo-Pioli), ciągłe zmiany we władzach (Zvonimir Boban) czy ratowanie sezonu zatrudnieniem 38-letniego Ibrahimovicia, którego za chwilę już może tam nie być.
To właśnie prawdopodobne odejście Szweda sprowokowało Włochów do włączenia Milika w najbliższe plany Milanu. Tak, dla Rossonerich ściągnięcie Polaka byłoby wielkim sukcesem. Kłopot jest taki, że tylko dla nich.
- Milik to wciąż młody piłkarz i bardzo dobry napastnik. Jeśli jest zdrowy, jest niezawodny - dodaje Vitiello. Dlatego trudno uwierzyć, by 26-latek był zainteresowany transferem do Milanu.
Odejście Polaka z SSC Napoli jest bardzo prawdopodobne. Oby jednak było krokiem w przód w jego karierze. Przenosiny na San Siro zatrzymałoby ją, tak jak dwie poważne kontuzje kolana.